Agnieszka Tylutka: Terroryzm - "uderzyć jednego, by wpłynąć na stu"
Terroryzm nie jest zjawiskiem nowym. Obecnie bardzo powszechne stało się charakteryzowanie i uznawanie dwudziestego pierwszego wieku za „epokę terroryzmu”. Nie jest to całkowicie zgodne z prawdą historyczną, ponieważ terroryzm istnieje na świecie od niepamiętnych czasów. To, co jest nowe dla obecnej epoki, to ogromny rozgłos, pewien rodzaj sławy, która towarzyszy wszelkim aktom terrorystycznym. Żyjemy w rzeczywistości stworzonej i opanowanej przez środki masowego przekazu, erze niesamowitego rozwoju techniki. Nie ma niczego dziwnego w tym, że informacje z całego świata docierają do odbiorców z ogromną szybkością. Jesteśmy nimi zasypywani. Ugrupowania terrorystyczne bardzo chętnie korzystają z wynalazków technicznych, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z wpływu masmediów na decyzje o znaczeniu międzynarodowym.
Celem terrorystów jest oddziaływanie na międzynarodową opinie publiczną, poszerzenie zakresu swych wpływów i przyciągnięcie uwagi rządów. Relacjonowanie negocjacji z terrorystami przez telewizję, udzielanie głosu terrorystom sprawia, że ci terroryści, którzy przyciągnęli uwagę mediów, często są inaczej traktowani niż pozostali. Można powiedzieć, że to, co łączy wszystkie organizacje terrorystyczne i media to swoista symbioza. Środki masowego przekazu wzmacniają siłę wyrazu zamachów, natomiast same ataki wraz z organizacjami, które je przeprowadziły, stają się doskonałym tematem na czołówki dzienników i pierwsze strony gazet. Media uczyniły z wojen, aktów przemocy, ludzkich nieszczęść nowe reality-show. Dzisiejszą telewizję nazywa się często „terrorvision”. To środki masowego przekazu wpływają na opinie i poglądy swych odbiorców, media wywierają istotny wpływ na zakres i hierarchię myślenia swojego audytorium, które uzyskuje z medialnych przekazów przede wszystkim przekonanie o wadze i wartości poszczególnych wydarzeń. Media, zatem mogą wpływać na poglądy, zachowania swego audytorium. Środki przekazu same „stworzyły” dzisiejszą postać terroryzmu, goniąc za sensacją umieściły go na pierwszym miejscu pośród realizowanych tematów. Odbiorcy, którzy zewsząd są bombardowani doniesieniami o działaniach, strukturach, przywódcach zbrojnych ugrupowań, zrozumieli, że terroryzm zalewa świat. Z medialnych doniesień odczytali oskarżenie skierowane przeciwko islamowi. Zamachy terrorystów na Amerykę ukazał zupełnie inną stronę terroryzmu – jego globalizację.
Wraz z atakami z 11 września zakończyła się pewna epoka form terroryzmu, a na jej miejscu powstała nowa. Upadek wież WTC, symbolu potęgi ekonomicznej U.S.A, zakończył się rozdział dotyczący konwencjonalnych metod walki, prowadzonej przez terrorystyczne ugrupowania zbrojne. Nastała era terroryzmu globalnego, terroru o strategii ogólnoświatowej. Zostały zburzone bariery, które do tej pory stanowiły zaporę dla zbrojnych ataków. Globalny świat przyniósł nam nie tylko rozwój cywilizacji, środków łączności. Przyczynił się także, a może zwyczajnie został wykorzystany do rozwoju terroryzmu. Ukazał siłę organizacji zbrojnych, które są w stanie zaatakować cały świat. Atak na Amerykę zapoczątkował również wojnę wymierzoną przeciw organizacjom terrorystycznym, a przez nie same rozpoczętą. To, co ciekawe i dotąd niespotykane w tej rundzie to fakt, że na polu walki ścierają się nie tylko żołnierze, ale przede wszystkim media. Po jednej jak i po drugiej stronie przedstawiają one swoje dane, informacje, ideologie i racje. Podstawową różnicą między dzisiejszym terroryzmem a tym sprzed kilkunastu lat jest wybór celów oraz ofiar. W tym dzisiejszym terroryzmie istnieje pewien element szaleństwa, polegający na „upublicznianiu” przez media aktów terroru. Dziś oczy całego świata poprzez środki masowego przekazu obserwują wojnę w Iraku, wraz z jej okrucieństwami. Po jednej stronie frontu świat Zachodu reprezentowany przez wojska amerykańskie, po drugiej stronie islam z fundamentalistami na czele, a wokół tych armii rozproszeni po całym polu bitwy dziennikarze z całego świata.
Fundamentaliści stosują terror jako najskuteczniejszą broń w walce o dominację na świecie. To brutalny, ale jakże skuteczny oręż. Podstawowym elementem jego działania jest zastraszanie, dzięki któremu osiąga zamierzone cele.
W terroryzmie możemy wyróżnić dwa nurty: polityczny i religijny. Fundamentaliści łącząc te dwa aspekty w jeden, stworzyli tym samym nowy, trzeci nurt. Chcą oni zbudować świat zgodnie ze swoja religią, w oparciu o swoje prawa i tradycje. Jako jeden z celów wyznaczyli sobie „nawrócenie niewiernych”. Posługują się słowem, a gdy ono zawodzi, wówczas uciekają się do aktów przemocy. Ugrupowania terrorystyczne chcą rozpowszechnić na całym świecie ideologię ”islamskiego oswobodzenia”. Ma ona być swego rodzaju złotym środkiem, który umożliwi przezwyciężenie kryzysu, w jakim znajduje się ludzkość. Fundamentaliści dążą do spopularyzowania islamu. Jeżeli na ich drodze pojawia się przeszkoda, chociażby taka jak Ameryka ze swoją kulturą, niszczą ją za wszelką cenę. Ugrupowania te zanim podbiją świat swą ideologią muszą stworzyć jedno, silne „państwo Boga” z tych regionów, w których dominuje islam. Gdy tak się stanie, otworzy się droga ku islamizacji Zachodu.
Coraz częściej mówi się o tym, że Zachód i Islam będą określać politykę globalną oraz europejską w XXI wieku. W zderzeniu Zachodu i Islamu walka toczy się o to, kto zdoła narzucić swą definicję porządku światowego. Czy będzie to Zachód, czy może to uczynić Fundamentalizm Islamski.
Ludzkość przeszła wiele etapów ewolucji systemu społecznego. Mieliśmy do czynienia z człowiekiem epoki agrarnej, przemysłowej. Obecnie żyjemy w epoce globalizacji, jednak coraz rzadziej tak właśnie jest nazywana nasza era. Coraz głośniej mówi się o „epoce terroryzmu”, w której wiedza i informacja są najistotniejsze do tego, aby żyć i przetrwać. To media w dużym stopniu przyczyniły się do rozwoju terroryzmu, to one także stworzyły człowieka „epoki terrorystycznej”. Uświadomiły swym odbiorcom, czym jest i jak działa terroryzm. „Przedstawiły” nam jego ofiary i sługi.
Dla Zachodu terroryzm stanowi alternatywę, dzięki której przedstawia swych wrogów na arenie międzynarodowej w złym świetle. Umożliwia mu to brutalnie i dyskretnie rozprawić się z okrutnymi terrorystami, nie zaś z heroicznymi bojownikami o wolność. Ludzie żyjący w McŚwiecie, nie odbierają terroryzmu jako formy walki, a jego bojowników nie postrzegają jako bohaterów. Zachód „straszy” swych mieszkańców terrorystami, a same media stanowią istotny element w walce Zachodu ze światem islamu. Nie pomagają odbiorcom odróżniać religii muzułmańskiej od fanatyzmu, ujednolicają i sprowadzają wszystko do prostych schematów. Wprowadzają globalną psychozę nie bacząc na jej skutki. Czas pokaże kto zwycięży w tej „wojnie światów”. Zupełne wyeliminowanie aktów terroru będzie napotykało wiele przeszkód, nie można zagwarantować całkowitego usunięcia tej formy walki. Pomimo to, co jakiś czas próby takie są podejmowane.