Andrzej Szczęśniak: Chiny wygrywają z Europą konkurencję o kazachskie zasoby
- Andrzej Szczęśniak
Chiny i Kazachstan podpisały umowę o budowie rurociągów. Nursułtan Nazarbajew podpisując umowę z chińskim premierem Hu Jintao, powiedział, że „region kaspijski zostanie połączony z zachodnimi Chinami”.
Dzisiejszy rurociąg naftowy z Atasu do Alashankou w Chinach (patrz mapka) zostanie przedłużony, 1200 kilometrów nowych rur o możliwości przesyłu 20 mln ton rocznie przedłuży istniejący odcinek rurociągu i połączy Chiny z dwoma polami naftowymi Kenkiyak and Kumkol, którymi zarządza chińska państwowa firma China National Petroleum Corporation. Ten największy chiński producent ropy już zainwestował w Kazachstanie 6,5 miliarda dolarów w wydobycia, rafinerie i rurociągi. Dzięki temu będzie mógł dostarczyć z Kazachstanu do Chin 5 proc. dzisiejszych potrzeb Państwa Środka.
Zostanie także zbudowane połączenie gazowe z Turkmenii do Chin przez Kazachstan. Gaz będzie omijał Afganistan, Kirgizję i Tadżykistan. Gazociąg ma kosztować 4 miliardy dolarów i przesyłać 30 miliardów m3 gazu rocznie. Jeśli przyjrzeć się dzisiejszym rurociągom, to widać, że są one dziedzictwem byłego Związku Radzieckiego. Skierowane są na północ, prowadząc gaz do Rosji. Inwestycje Gazpromu i planowany rurociąg przykaspijski wzmocnią ten kierunek. Nowe umowy i inwestycje chińskie wyznaczą nowy azymut przesyłu gazu - wschodni.
Patrząc strategicznie - jest to drugi już cios w nadzieje Europy na dostawy gazu i ropy z Centralnej Azji. Na dostawy samodzielne, z pominięciem Rosji. Ponieważ pierwszym ciosem dla tych planów była umowa między Rosją a Kazachstanem i Uzbekistanem o "rurociągu przykaspijskim". To nim, a nie przez Azerbejdżan popłynie gaz do Europy.
Teraz do gry włączył się gracz znacznie potężniejszy, gdyż Chiny są nienasyconym konsumentem ropy i gazu, którego wzrost gospodarczy (przypomnijmy - średnio 11,9 proc. rocznie) spowodował, że jest to drugi po USA konsument ropy i gazu na świecie. I ciągle zwiększającym swoje potrzeby. Połączenie gospodarki chińskiej, poszukującej zasobów na całym świecie. Do 2005 roku Chiny wydały 17,7 miliarda dolarów w zagraniczne projekty poszukiwania złóż ropy w dzisiejszej "energetycznej wojnie" o dostęp do zasobów. Trudno się dziwić, że obiektem szczególnych starań jest sąsiedni Kazachstan i region kaspijski, który ocenia się na 4 proc. światowych zasobów.
Warto także zaznaczyć, że ten uch wzmacnia także Rosję, która już dzisiaj planuje eksportować swoją ropę rurociągiem Atasu - Alashankou do Chin. Pierwsze przesyły planowane są rurociągiem Oms - Szymkent już w końcu 2007 roku. Zmieni to gwałtownie stosunek sił Rosja - Europa w dostawach ropy. Będą to przygotowania do znacznie większej reorientacji dostaw po otwarciu rurociągu wschodnio-syberyjskiego.
Energetyczny sojusz państw Azji Centralnej i Chin niweczy działania Europy, a głównie Stanów Zjednoczonych, które widziały w rejonie Morza Kaspijskiego przeciwwagę dla wpływów Rosji i jej pozycji w dostawach dla Europy. Sama Unia podejmowała w tym rejonie działania słabe i niezdecydowane. Bardziej koncentrowała się na prawach człowieka i demokracji, co oczywiście stawiało ją na z góry przegranej pozycji w tym mało demokratycznym rejonie.
USA z kolei, traktując konkurencję o ropę jako polityczny nacisk na Rosję nie mogły się przebić przez naturalną przeszkodę Morza Kaspijskiego i jego impasu prawnego, który Rosja wykorzystała dla blokownia połączenia zasobów leżących na wschodnim brzegu z Azerbejdżanem i Gruzją - sojusznikami Ameryki.
Azerbejdżan, który zawdzięcza inwestycjom międzynarodowych koncernów naftowych swój ogromny rozwój gospodarczy (najszybciej rozwijająca się gospodarka na świecie - aż 35 proc. w ub r.), także stara się walczyć o interesy Zachodu w tym rejonie. Ostatnio podpisał umowę z Agencją Rozwoju Handlu na badania możliwości eksportu ropy i gazu z regionu kaspijskiego. Jednak cóż to jest 1,7 miliona dolarów grantu dla AIOC, gdy pozycja Azerów w Azji Centralnej jest nieporównywalna z Rosją czy Chinami. Starania o skierowanie zasobów na zachód (właśnie przez Morze Kaspijskie i rurociągu Baku - Ceyhan czy gazociąg Baku - Erzerhan) wydają się nieskuteczne.
To stawia pod znakiem zapytania projekt gazociągu Nabucco. Uderza także w ekonomię rurociągu naftowego Baku - Ceyhan. Oznacza że pozycja Rosji w dostawach gazu do Europy a ropy naftowej na światowe rynki nie będzie osłabiona.
To oczywiście przekreśla polskie ambitne plany w Azji Centralnej. Minister Naimski przed wizytą Prezydenta Kaczyńskiego w Kazachstanie szumnie zapowiadał "korytarz transportowy ropy naftowej z rejonu Morza Kaspijskiego" Aktau - Gruzja - Morze Czarne - Odessa - Brody - Płock - Gdańsk. Jak zapowiadał nasz super-minister od energetyki Tak szeroko krojona wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego okazała się spektakularną klapą.
Miejmy nadzieję, że oduczy nas to mocarstwowych marzeń na polu, gdzie toczy się prawdziwa wojna ekonomiczna, gdzie nie ma litości dla tak słabych graczy jak Polska, gdy starają się - nie mając żadnych narzędzi - grać w superlidze. Ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że nikt nie zauważy tak przełomowego faktu i dalej będziemy snuć marzenia o polskim korytarzy transportowym z Azji Centralnej.
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu paliwowym szczesniak.pl. Redakcja otrzymała tekst od autora.