Andrzej Szczęśniak: Przekreślona "Przyjaźń"
- Andrzej Szczęśniak
Decyzja Putina o 2 nitce Bałtyckiego Systemu Rurociągowego oznacza możliwości całkowitego zastąpienia transportu rurociągiem "Przyjaźń" (przez Białoruś i Polskę) przesyłem przez port w Primorsku. Nastąpi wtedy gruntowna zmiana logistyki ropy naftowej w Europie Środkowej.
1 grudnia premier Putin podpisał decyzję o budowie 2 nitki Bałtyckiego Systemu Rurociągowego. To decyzja strategiczna dla polskiego sektora naftowego, polskich rafinerii i polskiej polityki bezpieczeństwa energetycznego. Jeśli zostanie wprowadzona w życie (a Rosjanie poważnie traktują swoje deklaracje i decyzje) Polska spodziewać się może poważnych strat z tytułu tranzytu ropy oraz obiżenia pozycji negocjacyjnej (a więc i wyników finansowych) polskich rafinerii. Jest to efekt prowadzenia w ciągu kilku ostatnich lat polityki "bezpieczeństwa energetycznego".
Projekt BTS jest sukcesem logistycznym, wystarczy przyjrzeć się rozwojowi portu w Primorsku - od zera ton w 2000 r. do 75 mln obecnie.
Projekt przewiduje budowę rurociągu między miejscowością Unecza a Ust-Uługą. Umożliwia on przesyłanie ropy nie przez Białoruś i Polskę, ale do portu Primorsk i stamtąd na rynki europejskie i światowe. Możliwości przesyłowe planowane są w 1. etapie na 30 mln ton rocznie, w 2. etapie - 50 mln. Pierwszy etap ma być zakończony w 3. kwartale 2012 r. Rurociąg ma mieć 1300 km i ma kosztować między 4,3 a 4,7 mld dolarów. Finansowanie projektu ma zostać zapewnione przez emisję obligacji "Transniefti" i państwowe instytucje finansowe.
Projekt ten ma dość krótką historię, gdyż powstał tuż po konflikcie między Rosją a Białorusią o ceny gazu i ropy naftowej na przełomie lat 2006 i 2007. Gdy Białoruś nałożyła podatki na przesył ropy i zaczęła pobierać je w postaci ropy z rurociągu, Rosjanie wstrzymali przesył. Przestój (w tym brak dostaw do Polski) trwał 3 dni. Już w maju 2007 r. plan został omówiony przez rząd, jednak do tej pory był wyłącznie elementem przetargowym między Rosją a Białorusią. W chwilach napięć Rosjanie przypominali o nowym rurociągu, by nacisnąć prezydenta Łukaszenkę i przypomnieć mu, że może stracić dochody z tranzytu ropy i uprzywilejowaną pozycję białoruskich rafinerii.
O projekcie tym dyskutowano zarówno w branży naftowej jak i w rządzie rosyjskim, ale nie zbierał on zbyt pochlebnych recenzji. Traci on bowiem po drodze rynki środkowej Europy (Węgry, Słowację, Czechy), które nie mogą, tak jak Polska, zaopatrywać się z morza. Utrudnia przesył do Niemiec, gdyż port w Rostoku nie jest w stanie przesłać takich ilości surowca. Dzisiaj Primorsk (końcówka BTS-1) już przesyła 75 mln ton ropy rocznie, a zwiększenie wolumenu do 120-130 mln ton rocznie rodzi ryzyka ekologiczne i obciążenie Bałtyku. Nie było dla tego rurociągu surowca, o czym mówiło Ministerstwo Energetyki.
Realizacja BTS-2 oznacza możliwości całkowitego zastąpienia transportu rurociągiem "Przyjaźń" (przez Białoruś i Polskę) przesyłem przez port w Primorsku. Oznacza to gruntowną zmianę logistyki ropy naftowej w Europie Środkowej.
Projekt oceniałem jako polityczny. Biznesowo - nie wnosi on nic nowego do systemu przesyłowego Rosji oprócz uniezależnienia się od krajów tranzytowych. To czysto polityczne ryzyko. Jednak Białoruś okazała się tak dużym wyzwaniem dla Rosji, że ta postanowiła użyć swoich możliwości (1 grudnia: Reserve Fund = 132.63 mld dolarów, National Prosperity Fund = 76.38 mld dolarów), by uniezależnić się od kaprysów prezydenta Łukaszenki.
Sytuacja Polski wygląda szczególnie źle. Tracimy statut i pozycję negocjacyjną państwa tranzytowego. Rurociąg "Przyjaźń" ma już swoje lata i jeśli nie będzie dużego przesyłu, może się okazać, że nie warto go remontować - tak jak ocenili to Rosjanie z odcinkiem do Możejek. Po co bowiem utrzymywać dublujące się rurociągi?
Stracą polskie rafinerie. Dotychczas Rosja była uzależniona od "Przyjaźni", można było więc na rynku kupującego wynegocjować duże upusty. Dzisiaj ten rynek się kończy, a polskie rafinerie tracą uprzywilejowaną pozycję. Odbije się to z pewnością na ich wynikach, wystarczy porównać wyniki rafinerii w Płocku i w Możejkach, żeby wiedzieć, czym jest przewaga ropy z rurociągu (choć nieporównywalnie gorszy wynik Możejek nie zależy tylko do tego, że kupują tę samą rosyjską ropę z morza, a nie z rurociągu).
PERN Przyjaźń także traci. Budowa 3. nitki była jedynym, powtarzam jedynym!, projektem służącym bezpieczeństwu energetycznemu Polski, który był realizowany. Pozostałe dalej są wyłącznie na papierze, a ich realizacja budzi coraz większe wątpliwości (np. przekazanie rurociągu norweskiego i gazoportu dla Gaz Systemu). Ta jedyna realna inwestycja była prowadzona wbrew trendom politycznym, które za cel wzięły sobie "uniezależnienie" się od Rosji. Działania polityków skierowane były dokładnie w przeciwnym kierunku.
Kilka razy wzywałem (wielkie słowo, więc uśmiecham się zażenowany) polskich polityków do działań. Na przykład współpracy europejsko-polsko-białorusko-rosyjskiej, aby wypracować model bezpiecznego przesyłu ropy i gazu z Rosji do Europy. Żeby Polska mogła wykorzystać swoje położenie geograficzne, jako realną przewagę konkurencyjną. Żadnego odzewu. Podejmowane działania były odmienne. Niezależnie, czy rządził PiS, czy PO. Polski sektor naftowy był i jest zakładnikiem polskiej polityki zagranicznej nastawionej na odpychanie Rosji od Europy. Przyjdzie mu za to słono zapłacić.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.
Tekst ukazał się pierwotnie na Blogu Paliwowym szczesniak.pl. Publikacja za zgodą autora.