Anna Głąb: Ceny pod specjalnym nadzorem
Wzrost cen to proces, którego nie lubi nie tylko społeczeństwo, ale także władza. O ileż trudniej rozmawiać z obywatelami, którzy widzą, że z każdym dniem zawartość ich, i tak już chudego portfela, traci na wartości.
Walka z inflacją to front, na który wyruszył m.in. rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew. Przy okazji wizyt w różnych regionach kraju odwiedza sklepy, sprawdza ceny i jakość podstawowych produktów żywnościowych tj. chleb, ziemniaki, masło, mleko, mąka. Co przytomniejsi sprzedawcy zaprzeczają jakoby ceny w ostatnim czasie wzrosły.
Po jednej z takich wizyt – w Saratowie, gdy Miedwiediew oświadczył, że ceny są czasem nawet pięć razy niższe niż w Moskwie, pojawiły się głosy, że prezydent stał się ofiarą „pokazówki”. Sklep w Saratowie został wcześniej wyznaczony, więc władze miały czas na odpowiednie przygotowanie się do „kontroli”. Pojawiły się też informacje, że w okolicy oraz na trasie przejazdu inne sklepy spożywcze były zamknięte nawet przez cały dzień a w tych, które pozostały otwarte, ceny specjalnie obniżono, żeby nie „wystraszyły” prezydenta. Władze Moskwy również zaczęły się bronić, wskazując że faktycznie w porównaniu z Saratowem ceny w stolicy są wyższe, jednak o 10-25 proc., a dodatkowo płace też są wyższe i to o 160 proc.
W ślad za Miedwiediewem mają iść szefowie regionów, którym prezydent polecił odwiedzanie sklepów i rynków w celu monitorowania cen na produkty spożywcze. Tym, którzy zawyżają ceny groził urzędem antymonopolowym, prokuraturą oraz służbami MSW. Z drugiej strony, oficjalne wypowiedzi nie zmierzają ku temu, by wprowadzać odgórną regulację cen. Rekomendacje prezydenta mają więc charakter „propozycji nie do odrzucenia”.
Władze zgodnie twierdzą bowiem, ze powodem wzrostu cen nie są czynniki ekonomiczne, a spekulacje i w mniejszym stopniu niższy niż zwykle urodzaj związany z suszą i pożarami. Takie tłumaczenie, niezależnie od zgodności z prawdą, jest dla władz wygodne. W niektórych przypadkach może pozwoli również na wyeliminowanie przedsiębiorstw, konkurencyjnych wobec tych, znajdujących się w rękach osób powiązanych w władzą. Zakulisowo utrzymując ceny na określonym poziomie, można głosić też własny sukces na polu walki z inflacją. A problemem jest nie tylko susza, spadająca wydajność, ale też społeczeństwo samo w sobie.
Leontij Byzow, członek rady naukowej Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM) w komentarzu dla Novych Izviestij przypomniał, że Rosja jest krajem, w którym ciągle czegoś brakowało. I to doświadczenie permanentnego deficytu wpisało się w ogólną świadomość Rosjan. Kiedy więc tylko pojawia się możliwość nie tyle wzrostu ceny, co zniknięcia danego towaru z rynku, wszyscy nagle zaczynają gromadzić jego zapasy. W ten sposób średnia cena kaszy gryczanej, która na początku sierpnia wynosiła ok. 35 rubli, systematycznie rosła by w ostatnim tygodniu wynieść ok. 55 rubli. Mimo tak silnego wzrostu, znikała z półek szybciej niż świeże bułeczki. Odnosi się wrażenie, jakby Rosjanie zamierzali żywić się jedynie kaszą gryczaną.
Jeśli dla kogoś zbrakło tego produktu, będzie mógł go zjeść na Ogólnorosyjskim Święcie Kaszy Gryczanej w Orenburgu (w tym mieście Miedwiediew również kontrolował jeden ze sklepów). Lokalni politycy i biznesmeni, ludzie ze świata kultury i sportu zamierzają przygotować taką ilość kaszy gryczanej, żeby przy okazji dostać się do Księgi Rekordów Guinnessa. Kiedy więc ceny kaszy biją rekordy, władze regionu nie pozostają w tyle. Później może przyjdzie czas na święto chrupiącego chleba, pieczonego ziemniaka czy kiszonej kapusty. Dodatkowo, chcą udowodnić decydentom w Moskwie, że wzorowo potrafią sobie poradzić z bieżącymi brakami produktów spożywczych. Odkąd bowiem nie ma bezpośrednich wyborów, bardziej niż lokalnej społeczności opłaca się przypodobać władzom federalnym.
W stabilizację sytuacji na rynku spożywczym jest zaangażowany głównie aparat prezydencki. Również w mediach obecny jest prezydent rozstawiający po kątach ministrów, szefów służb i gubernatorów. Miedwiediewowi coraz bardziej zależy na zwycięstwie, nie tylko w walce z inflacją.