Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Błażej Popławski: Przyszłość Kenii


08 styczeń 2008
A A A

Grudniowe wybory miały zmienić oblicze Kenii. Ich wynik na to nie wskazywał. Co czeka kraj targany starciami opozycji z prorządową policją? Poniżej kilka możliwych scenariuszy – alternatywnych rozwiązań kryzysu.

1. Władza nadal w rękach Mwai Kibakiego

Po kilkunastu dniach rozmów, prób stworzenia okrągłego stołu, liderzy opozycji zostają odsunięci i kryzys powoli się wycisza. Rail Odinga zadowala się stanowiskiem premiera. Tak jak chciał Kibaki.
W realiach kenijskich mało prawdopodobne wydają się spektakularne zamachy stanu i morderstwo Odingi. Wprawdzie doniesieniami o ich planowaniu karmiona była w listopadzie i grudniu opinia publiczna. Gazety non stop pisały o rzekomych próbach zamachu na prezydenta, a nawet na jego poprzednika. Papka dziennikarska nie miała jednak wiele wspólnego z rzeczywistością. Raila Odinga i Mwai Kibaki prowadzili kampanię wyborczą, uciekając się do minimum niedemokratycznych metod. Odcięcie Luo od mediów, propaganda proprezydencka i kontrola urn wskazywały, że Kibaki będzie chciał utrzymać władzę w jak najbardziej pokojowy sposób. Wynik wyborów, krótkie starcia… i nowa-stara stosunkowo małym kosztem utrzymuje się dalej.

2. Wojna domowa

Przedłużające się starcia między prorządowymi Kikuyu a opozycją Luo przeradzają się w ogólnopaństwowy konflikt. Zachodni eksperci ogłaszają „drugą Rwandę”.
Kikuyu stanowią największą grupę etniczną Kenii. Co piąty mieszkaniec tego kraju pochodzi z Kikuyu. Elita polityczna i najbogatsze grupy społeczne to Kikuyu. Luo jest dwukrotnie mniej. Mieszkają głównie w północno-zachodniej części kraju.
Do Luo przyłączają się inne plemiona. Scena polityczna powoli się polaryzuje. Obozy prowadzą z sobą kilkutygodniowy otwarty konflikt, a zachodnie media prześcigają się w zawyżaniu liczby ofiar. Do Tanzanii przedostają się kolejne fale uchodźców. Po zajęciu przez wojsko Kisumu, głównego portu Kenii nad Jeziorem Wiktoria, centrum nilockich Luo, konflikt wygasza się. Wtedy dopiero interweniują oddziały rozjemcze. Spóźnieni o kilka tygodni, typowo dla standardów „pomocy oenzetowskiej”. Kibaki ogłasza amnestię. Do kraju wracają uchodźcy.

3. Rząd Jedności Narodowej

Próby wypracowanie ugody doprowadzają do utworzenia okrągłego stołu. Kompromis wypracowany po miesięcznych debatach przywraca status quo.
W dialog między opozycją a prezydentem zaangażowały się największe autorytety Afryki oraz przedstawiciele organizacji międzynarodowych. Rozmowy trwają kilka tygodni. Po miesiącu ogłoszony zostaje uroczysty kompromis i nowy podział władzy. Nominalnie dopuszczeni zostają do niej Luo. Eksperci wieszczą narodziny „ponadetnicznego społeczeństwa obywatelskiego Kenii”. De facto Luo nadal znajdują się na peryferiach władzy, a resentymenty plemienne tylko na chwile zamierają.

Powyżej trzy scenariusze przyszłości Kenii. Będąc historykiem z zawodu, trudno mi kreślić najbardziej i najmniej prawdopodobne rozwiązania polityczne przyszłości. Najbliższe dni pokażą przed jakimi wyzwaniami stanie Kenia.

W kraju tym spędziłem długie tygodnie minionego roku. Zapamiętałem „parlamenty ludowe” w Nairobi – długie spotkania i debaty w parkach. Pisałem wtedy do przyjaciół w Polsce, że takiego poziomu kultury politycznych rozmów powinniśmy Kenijczykom zazdrościć. Pamiętam także kilkukrotne wizyty w Kisumu i sprzedawców ulicznych, wciskających do okien matatu (lokalnego transportu autobusowego) karteczki z podobizną Raila Odingi. Gdy opuszczałem Kenię, ostatnią noc spędziłem na Jomo Kenyatta Airport, rozmawiając z pracownikami biur podróży mieszczących się na lotnisku. Zacząłem od pytania, dlaczego w biurze nie ma portretu Kibakiego (zwyczajowo, w każdym sklepie powinien znajdować się portret prezydenta). W odpowiedzi, uchylono dwoje bocznych drzwiczek i zobaczyłem kilkanaście proporczyków, plakietek, nalepek z podobizną Mwai Kibakiego. Moi rozmówcy, trzej Kikuyu, już wtedy z uśmiechem fetowali zwycięstwo w wyborach.


Niezależnie od wydarzeń najbliższych dni, Kenia utraci wiele. Już teraz media donoszą o exodusie turystów, spędzających Sylwestra i początek stycznia w Afryce Wschodniej. Kenia zaprzepaści wielomilionowe zyski z turystyki (zyska na tym Uganda i Tanzania). Co ważniejsze, Kenia straci opinię ustabilizowanego kraju, lidera politycznego w targanym konfliktami Rogu Afryki (rolę tę od zeszłorocznego ataku na Somalię powoli przejmuje Etiopia).