Daria Paprocka-Rzehak: Karzaia problemy z tworzeniem rządu
Afgański parlament po raz drugi odrzucił większość ministrów jakich Hamid Karzai przedstawił jako kandydatów do swojego gabinetu. Zasiadający w afgańskim parlamencie politycy uważają, że Karzai i tym razem nie przyłożył się do zadania sformowania profesjonalnego rządu, a jedynie ze wszelkich sił stara się uformować rząd przed 28 stycznia, kiedy to ma się odbyć w Londynie międzynarodowa konferencja donorów zaangażowanych w pomoc dla Afganistanu.
2 stycznia afgański parlament odrzucił siedemnastu z 24 kandydatów, którzy mieli zasiadać sformowanym przez prezydenta Hamida Karzaia rządzie. Parlamentarzyści ocenili, że Hamid Karzaj przedstawił im kandydatów niekompetentnych, a w swych nominacjach kierował się głównie zasadą spłacania długów wobec polityków i liderów, którzy poparli go w jego prezydenckiej kampanii wyborczej.
Jednym z odrzuconych kandydatów był starający się ponownie o tekę Ministra ds. Zasobów Wodnych i Energii Ismail Khan, były komendant i warlord. Ismail Khan, niekwestionowany lider Prowincji Herat, angażując się aktywnie kampanię na rzecz reelekcji Karzaia, zapewnił mu głosy zachodniej części Afganistanu. Kandydaturę Ismail Khana na ministerialne stanowisko parlamentarzyści uznali za jawne spłacanie przez Karzaia po-wyborczych długów. Poparcia parlamentu nie uzyskali również kandydaci powiązani z uzbeckim warlordem Rashidem Dostumem, który równie aktywnie wspierał prezydencką kampanię Karzaia.
Część komentatorów uznała, że odrzucenie przez parlament prawie całego proponowanego przez Karzaia składu gabinetu jest dowodem rozwijającej się w Afganistanie demokracji, godnym pochwały wysiłkiem parlamentu do zmuszenia Karzaia by ten wprowadził nowych, kompetentnych ludzi do swojego rządu. Niektórzy lamentowali, że przedłużając się brak funkcjonującego rządu uniemożliwia przeprowadzenie potrzebnych reform. Zaś najbardziej nieufni uznali, że negatywna decyzja parlamentu jest Karzaiowi na rękę, dowiódł on bowiem swoim wierzycielom, że chciał spłacić swe długi. Teraz natomiast może przystąpić do tworzenia takiego rządu, z jakim rzeczywiście chciałby pracować.
W sobotę, 9 stycznia, Hamid Karzai przedstawił druga propozycję składu swojego gabinetu. Odnotowano, że nowy skład rządu bardziej odzwierciedla etniczne, plemienne i polityczne zróżnicowanie Afganistanu. Wśród kandydatów więcej jest ludzi powiązanych z Hezb-e Islami i Jamiat-e Islami. Pierwsza z partii, uważana jest za bliską Talibom Gulbuddina Hekmatjara, druga jest natomiast polityczną schedą po Ahmadzie Szah Masoodzie, będącą najczęściej w politycznej opozycji do Hamida Karzaia. W drugim proponowanym składzie rządu więcej było też osób z wyższym wykształceniem.
Parlamentarzyści pozostali jednak sceptyczni. Wielu ministerialnych kandydatów to nazwiska zupełnie nieznane. Ci, którzy mogli pochwalić się dyplomem wyższej uczelni, często mieli wykształcenie z dziedziny mającej się nijak do teki, jaką mieliby objąć (np. kandydat na ministra transportu jest inżynierem hydro-elektryki). Zasiadający w afgańskim parlamencie politycy uważają, że Karzai i tym razem nie przyłożył się do zadania sformowania profesjonalnego rządu, a jedynie ze wszelkich sił stara się uformować rząd przed 28 stycznia, kiedy to ma się odbyć w Londynie międzynarodowa konferencja donorów zaangażowanych w pomoc dla Afganistanu. W tajnym głosowaniu 16 stycznia parlament odrzucił dziesięciu z 17 zaproponowanych kandydatów.
Być może rzeczywiście Karzai przedkłada scenariusz uformowania jakiegokolwiek rządu przed konferencja w Londynie nad staranne i mozolne sformowanie zespołu profesjonalistów zdolnych odbudować Afganistan. Utworzony teraz rząd może się bowiem okazać mocno tymczasowym. Nowe wybory parlamentarne Afgańska Komisja Wyborcza przewidziała na 22 maja tego roku. Karzai ma z pewnością nadzieję że wyłonią one parlament, w którym cieszyłby się poparciem większości deputowanych. Wówczas mógłby przedłożyć im skład takiego rządu na jakim naprawdę mu zależy.
Komisja Wyborcza ustaliła, że przeprowadzenie wyborów parlamentarnych będzie kosztowało 120 milionów dolarów, z czego 50 milionów dolarów Afganistan chce pozyskać od donorów. Zachód jest jednak niechętny przeprowadzaniu majowych wyborów, twierdząc, że Afganistanowi potrzebna jest najpierw reforma systemu wyborczego. Karzaj nastaje jednak na majowe wybory mówiąc, że kieruje się zapisami konstytucyjnymi. Taki punkt widzenia zaprezentuje zapewne również w Londynie pod koniec stycznia. Jego pozycja negocjacyjna będzie silniejsza, jeśli do stolicy Wielkiej Brytanii przyjedzie już z zaaprobowanym przez parlament i funkcjonującym rządem. Wydaje się to jednak coraz mniej możliwe.