Jakub Wojciechowski: Wszyscy gazem
- Jakub Wojciechowski
Kartel gazowy, który Rosja tworzy razem z Iranem i Katarem, ma na celu m.in. wyśrubowanie cen tego surowca dla Europy. Ale czy na „straszaku ekonomicznym” się skończy? Czy ten „gazowy OPEC” może zagrozić Europie nie tylko gospodarczo, ale i politycznie? Wpływ gazowego kartelu na unijną ekonomię i bezpieczeństwo energetyczne jest oczywisty. Trzy uczestniczące w nim kraje będą między sobą wymieniać informacje o cenach, planach inwestycyjnych, założeniach rozwojowych, tak by w pełni zmonopolizować dostawy gazu. Zresztą już sam szef Gazpromu Aleksiej Miller zapowiedział, że przywódcy „wielkiej gazowej trójki” będą się regularnie spotykać (3-4 razy w roku), żeby omawiać „kluczowe kwestie rozwoju rynku gazowego”[1]. A to niczego dobrego odbiorcom gazu nie wróży, tym bardziej, że Miller niedwuznacznie dał do zrozumienia, jak kształtować się będą ceny gazu, mówiąc, że „era tanich źródeł energii zbliża się do końca”[2].
Plany „gazowej trojki” wobec Europy, czyli duży może więcej
Rosja, Irak i Katar łącznie posiadają największe złoża gazu na świecie (około 56 proc. znanych światowych rezerw tego surowca) [3]. Rosja już jest największym eksporterem gazu, zaś jej partnerzy szybko rozwijają infrastrukturę i starają się poszerzać możliwości eksportu, np. Katar to czołowy dostawca skroplonego gazu LNG dla Europy - do Wielkiej Brytanii.
Połączenie sił tych trzech eksporterów gazu jest fatalną wiadomością dla europejskiego przemysłu. Już teraz Unia Europejska importuje z Rosji 32 procent gazu, ale już za ok. 20 lat UE będzie sprowadzać zw Wschodu aż 70 proc. tego surowca. Jeśli rzeczywiście unijne uzależnienie w tym zakresie będzie rosnąć, to przez zmowę dostawców państwa UE nie będą miały alternatywy i będą musiały za gaz zapłacić tyle, ile zażądają Rosja, Irak i Katar.
Kartel gazowy może być jeszcze bardziej wpływowy niż OPEC, a to ze względu na znacznie mniejszą ilość i mniejsze rozproszenie światowych zasobów, niż to ma miejsce w przypadku ropy naftowej. Dzięki temu łatwiej dyktować ceny odbiorcom i dzielić się rynkami zbytu.
Ponieważ najmocniejszym członkiem kartelu będzie Rosja, to będzie ona miała możliwość wykorzystywania politycznie przewagi, jaką uzyska wobec pozbawionej alternatywy Unii Europejskiej. Przedsmak tego już mieliśmy, gdy premier Władimir Putin zagroził państwom europejskim, że wstrzyma budowę Gazociągu Północnego, jeśli nie będą one zainteresowane odpowiednią ilością surowca. Powiedział wręcz, że "Europa powinna zdecydować, czy potrzebuje tego gazu, gazu dostarczanego z Rosji rurociągiem w takiej ilości, jaką proponujemy, czy też nie potrzebuje. Jeśli gaz nie jest potrzebny, oznacza to, że nie będziemy budować tego gazociągu, a zbudujemy nowe zakłady gazu płynnego na potrzeby światowego rynku". Jest to oczywisty szantaż obliczony m.in. na „zmiękczenie” UE. Niewątpliwie ma to na celu również osłabienie unijnej jedności. W rzeczywistości pomysł Putina jest mało realny, ponieważ jest zbyt kosztowny i najzwyczajniej w świecie nieopłacalny dla Rosji. Można go traktować przede wszystkim jako straszak.
Co dzięki zawiązaniu kartelu mogą zyskać partnerzy Rosji? "Gazowy OPEC" formalnie zaproponował irański przywódca ajatollah Ali Chamenei, gdy spotkał się w lutym 2007 r. z szefem Rady Bezpieczeństwa Rosji Igorem Iwanowem. Iran może w ten sposób liczyć na wyjście z izolacji i przynajmniej częściowo uchylić się przed amerykańskim nadzorem. W zeszłym roku amerykańscy senatorowie opracowali ustawę zakazującą gazowych karteli i pozwalającą karać państwa, które je tworzą. (Rosja skrytykowała ustawę w kilka godzin po jej przyjęciu). Oprócz tego, Iran bardzo ważnym krajem w procesie budowy popieranego przez UE gazociągu Nabucco. Teraz jego pozycja w stosunku do europejskich partnerów znacznie wzrośnie. Katar natomiast umocni się na pozycji podstawowego dostawcy skroplonego gazu.
Rosja ante portas, czyli jak może się bronić Europa
Czy dla Zachodu sprawa już jest przegrana? Być może nie do końca. Wbrew pozorom, sojusz trojki gazowej wcale nie musi być aż tak scementowany, jak to starają się przedstawić jej członkowie. Gholamhossein Nozari, irański minister ds. ropy, mówił wprost, że sojusz to „drugi OPEC”, co do powstania którego trzy państwa osiągnęły konsensus. Jednak szef Gazpromu już starannie unikał słowa „OPEC”, zastępując je „trojką”. Nie musi być to jedyna rozbieżność w gronie tych państw.
Mimo wspólnoty interesów, każdy z trzech krajów ma dla siebie coś do ugrania. Dla Rosji celem nr 1 wydaje się przede wszystkim uzależnienie Europy Zachodniej od swoich dostaw, a także niedopuszczenie do powstania alternatywnych dróg dostaw gazu. Łączy się to z ustawiczną grą na rozbicie europejskiej jedności energetycznej. Utrzymywanie kursu kolizyjnego z Europą może natomiast na dłuższą metę być niekorzystne przede wszystkim dla Iranu, zaangażowanego w gazociąg Nabucco i wobec ostracyzmu amerykańskiego szukającego pewnych płaszczyzn porozumienia z państwami Europy Zachodniej.
Ogólnoświatowy kryzys finansowy uderzył mocno w rosyjski Gazprom, który bardzo stracił na wartości i ma problemy z zaciąganiem kredytów na inwestycje. Jednocześnie ceny surowców energetycznych spadają, przez co spadają najbardziej podstawowe źródła dochodów Rosji. Dlatego też kartel gazowy jest dla Rosjan tak ważny.
Pewnego rodzaju pocieszeniem dla Europy (co prawda krótkotrwałym, ale jednak) jest fakt, że większość kontraktów na dostawy gazu zawarta jest na wiele lat, więc ważne obecnie umowy przeważnie nie dopuszczą do dowolnego manipulowania wysokością cen. Inaczej sprawa będzie się miała w przyszłości, kiedy obecnie zawarte kontrakty stracą ważność – wówczas kartel gazowy może ujawnić swoją prawdziwą siłę, tak jak w przeszłości zrobił to OPEC.
Kolejnym rodzajem zagrożenia dla Unii Europejskiej jest groźba utraty przez nią jedności. Najlepiej obrazuje to kwestia Gazociągu Północnego, któremu sprzeciwiają się państwa nadbałtyckie, zaś forsują Niemcy. Unia Europejska zaaprobowała budowę Gazociągu Północnego po dnie Morza Bałtyckiego - wpisała go nawet na listę priorytetowych projektów, które mają odpowiedzieć na jej rosnące zapotrzebowanie na energię. Sęk w tym, że projekt uderza w interesy państw nadbałtyckich i Polski, przy jednoczesnym zapewnieniu energetycznego spokoju odbiorcom zachodnim. Pod wpływem protestów płynących z niektórych państw członkowskich UE, w tym Polski, Parlament Europejski zdecydował w lipcu, że ma być zbadany wpływ nowej inwestycji na środowisko naturalne i dokładniej monitorowana realizacja tego projektu. Nie należy mieć jednak złudzeń: kwestia szkodliwości dla środowiska, choć istotna w Europie Zachodniej, tak naprawdę nie będzie przeszkodą w wybudowaniu gazociągu, jeśli państwa zaangażowane w jego budowę będą wystarczająco zdeterminowane. Putin dobrze o tym wie, więc wysyła pogróżki, że projekt porzuci, licząc na zmiękczenie unijnych decydentów. Jednocześnie, grożąc przerwaniem budowy gazociągu ostrzega państwa europejskie przed ryzykiem zachowania drogi tranzytu gazu na Zachód przez Ukrainę i Białoruś [4].
Już sama Rosja była bardzo wymagającym i apodyktycznym partnerem w stosunkach energetycznych z Unią Europejską. Nigdy też nie ukrywała, że poprzez politykę energetyczną realizuje również cele stricte polityczne, takie jak utrzymywanie w orbicie swych wpływów Ukrainy, Białorusi, czy państw regionu Morza Kaspijskiego. Teraz, po utworzeniu kartelu gazowego, Rosja będzie jeszcze potężniejszym i wyposażonym w skuteczniejsze środki nacisku partnerem UE.
Unia znalazła się w trudnym położeniu, ale, paradoksalnie, nie jest na z góry straconej pozycji:
- Obecna sytuacja może stać się impulsem dla pogłębionej współpracy energetycznej państw członkowskich UE, ponieważ zagrożone będą żywotne interesy energetyczne najważniejszych państw UE. Może to przyczynić się do głębszego zrozumienia obiekcji od dawna wysuwanych przez Polskę i państwa nadbałtyckie.
- Rosyjska potęga gazowa osłabiona jest przez obecny kryzys finansowy. Minie jeszcze parę lat, nim kartel ujawni swoją siłę w pełni, co może być okazją dla Brukseli do wypracowania strategii postępowania i zwarcia szeregów przed nieuchronną renegocjacją kontraktów gazowych.
Tylko wzmocniona, konsekwentna i stanowcza wspólna polityka energetyczna Unii Europejskiej może pomóc Brukseli stawić czoła kartelowi gazowemu, choć będzie to wyjątkowo trudne, zaś wynik starcia – niepewny.
Przypisy:
[1] Patrz: Carl Mortishead, Gas cartel could have a significant impact on Europe, [w:] “Times Online”, 22 października 2008.
[2] Terry Macalister, Russia, Iran and Qatar announce cartel that will control 60% of world's gas supplies, [w:] “Guardian”, 22 października 2008.
[3] Por.: BP Statistical Review of World Energy 2008, BP p.l.c., Londyn 2008.
[4] Patrz: Putin grozi wstrzymaniem budowy Gazociągu Północnego, depesza PAP z 12 listopada 2008.
Literatura:
BP Statistical Review of World Energy 2008, BP p.l.c., Londyn 2008.
Review and analysis of EU wholesale energy markets. Historical and current data analysis of EU wholesale electricity, gas and CO2 markets, ECORYS Nederland BV, Rotterdam 2008.
Między potrzebą uzależnieniem. Rosyjski gaz w bilansie energetycznym rozszerzonej UE, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa 2002.
NATO report says Russia aims to form a gas cartel, [w:] “International Herald Tribune”, 14 listopada 2006.
Carl Mortishead, Gas cartel could have a significant impact on Europe, [w:] “Times Online”, 22 października 2008.
Andrzej Kublik, Rosja montuje gazowy kartel, [w:] „Gazeta Wyborcza”, 21 października 2008.
Terry Macalister, Russia, Iran and Qatar announce cartel that will control 60% of world's gas supplies, [w:] “Guardian”, 22 października 2008.
Ceny gazu będzie ustalał kartel? [w:] „Rzeczpospolita”, 22 października 2008.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża jedynie prywatne poglądy autora.