Kacper Wańczyk: Rosyjska polityka gazowa przed szczytem G8
- Kacper Wańczyk
W 2006 r. Federacja Rosyjska po raz pierwszy objęła przewodnictwo w grupie G8. Wydarzenie to ma doniosłe znacznie i może mieć długofalowe reperkusje, ale w krótko i średniookresowej perspektywie dla Polski istotny jest kontekst energetyczny rosyjskiego przewodnictwa. Bowiem jednym z tematów, które poruszane mają być podczas petersburskiego szczytu G8 będzie problem bezpieczeństwa energetycznego.
Szereg wydarzeń, które zaszły w kontaktach między Rosją a krajami WNP na przełomie 2005 i 2006 roku skłaniają do zainteresowania się polityką Moskwy w dziedzinie tranzytu gazu. Działania w tej sferze mogą mieć zasadniczy wpływ na bezpieczeństwo energetyczne regionu.
Strategia
Podstawę polityki Moskwy w sferze energetycznej stanowi opracowana w 2003 r. „Strategia energetyczna Rosji do 2020 r.”. Wśród celów zagranicznej polityki energetycznej wymienia się w tym dokumencie m.in.: „umocnienie pozycji Rosji na światowych rynkach energetycznych, maksymalnie efektywne wykorzystanie eksportowych możliwości narodowego kompleksu energetycznego (...) stworzenie niedyskryminującego systemu międzynarodowej działalności gospodarczej w sektorze energetyki, udostępnienie rosyjskim przedsiębiorstwom energetycznym zagranicznych rynków surowców energetycznych”.
Za najważniejsze autorzy dokumentu uznają umocnienie pozycji Rosji na światowych rynkach ropy i gazu. Dokument stwierdza również, iż „nowym czynnikiem w okresie do 2020 r. będzie uczestnictwo Rosji, jako dużego dostawcy surowców energetycznych w zapewnieniu międzynarodowego bezpieczeństwa energetycznego”.
Zdaniem autorów dokumentu strategiczne interesy FR wymagają m.in.: zapewnienia „niedyskryminacyjnego tranzytu surowców energetycznych”. W tym celu rosyjskie przedsiębiorstwa mają dążyć do uczestnictwa w międzynarodowych planach transportu ropy i gazu. Energetykę uznano w dokumencie za jeden z istotnych elementów dyplomacji rosyjskiej, która ma dbać o zapewnienie realizacji założeń „Strategii…”, interesy firm energetycznych i utrzymanie „aktywnego dialogu w sferze energetycznej z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw, Gospodarczej Współpracy Euroazjatyckiej, północno-wschodniej Azji, Unii Europejskiej i z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi”.
W rozdziale poświęconym perspektywom rozwoju przemysłu gazowego zwracają uwagę dwa elementy. Wśród strategicznych celów rozwoju tej gałęzi wymienia się m.in.: zapewnienie interesów politycznych Rosji „w Europie i sąsiednich krajach” oraz rozbudowę infrastruktury tranzytu gazu, ułatwiającą m.in.: dywersyfikację eksportu gazu.
Przygotowania do szczytu
Rosyjskie władze przygotowują się do szczytu bardzo dokładnie – mają wyznaczone konkretne cele i przygotowane sposoby ich realizacji. Prezydent Władimir Putin w artykule „Grupa Ośmiu na drodze do szczytu w Sankt-Petersburgu: możliwości, wyzwania i odpowiedzialność”, opublikowanym na początku marca br. pisał o potrzebie stworzenia nowego podejścia do problemów energetyki. Zdaniem Putina najważniejsze kraje świata powinny uznać, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne ponoszą wszyscy. „Wspólny energetyczny los oznacza wspólną odpowiedzialność, wspólne ryzyko i wspólne profity”.
Rosja będzie dążyć do ujednolicenia polityki energetycznej krajów „ósemki” w perspektywie długofalowej. Rosyjski prezydent stwierdza, że jego krajowi zależy na takim systemie bezpieczeństwa energetycznego, który „uwzględniałby interesy całej społeczności światowej”. Moskwa uważa, że obecny sposób podziału energii między krajami regulowany jest przez interesy „wąskiej grupy państw”.
Igor Szuwałow, doradca prezydenta Rosji, który został wyznaczony na stanowisko „sherpa”, czyli przedstawiciela kraju w stosunkach z innymi krajami G8 podkreślił w wywiadzie dla „Itogów” znaczenie grupy dla formowania tendencji w polityce światowej. Szuwałow wyraził przekonanie, że podczas szczytu uda się wypracować „wspólne podejście do krajów tranzytowych”. Jego zdaniem kraj eksportujący surowce energetyczne powinien posiadać możliwość korzystania z różnych tras przesyłowych, by nie zawieszać tranzytu, nawet wtedy, gdy wystąpią jakieś problemy.
Realizacja
Federacja Rosyjska systematycznie dąży do realizacji założeń „Strategii energetycznej” i buduje swoją pozycję przed szczytem państw G8. Wydaje się, że kryzys gazowy w stosunkach rosyjsko-ukraińskich na początku 2006 r., konflikt z Gruzją w sprawie tranzytu gazu, a wreszcie dążenie do zwiększenia cen gazu eksportowanego na Białoruś są częścią zaplanowanych działań. Działań zmierzających do przejęcia przez Gazprom, lub spółki od niego zależne, infrastruktur tranzytowych gazu krajów WNP, bądź zapewnienia udziału Gazpromu w firmach importujących surowiec lub zarządzających rurociągami.
Ta polityka prowadzona była od dłuższego czasu – Gazprom wielokrotnie dążył do przejęcia rurociągów zwłaszcza na Ukrainie i Białorusi. Infrastruktura transportowa tych krajów jest dla Moskwy istotna, ponieważ tędy przebiegają trasy tranzytowe do krajów Unii Europejskiej. Jednak w ciągu ostatniego roku rosyjska polityka uległa znacznej aktywizacji z dwóch powodów. Po pierwsze Gazprom dodał do struktury swoich celów dążenie do przejścia na „europejskie” ceny gazu w stosunkach z krajami WNP. Po drugie Rosja zyskała nowy instrument nacisku w postaci szeregu umów zawartych z krajami Azji Centralnej.
W 2003 r. podpisano umowę z Turkmenistanem, zgodnie z którą między 2007 i 2028 Rosja będzie skupywać wszystkie nadwyżki eksportowe tego kraju, za wyjątkiem tych, które mają być sprzedawane zgodnie z innymi przedterminowymi zobowiązaniami. Aszchabad stara się nakłonić Moskwę do podniesienia cen skupu gazu, ale – jak dotąd – bezskutecznie.
Pod koniec 2005 r. podpisano również umowy z kazachskim KazMunaiGaz oraz uzbeckim Uztransgaz. Dzięki tym umowom do 2010 r. Gazprom zarezerwował sobie całość możliwości tranzytowych rurociągów kazachskich i uzbeckich oraz nadwyżki eksportowe kazachskiego gazu. Tym samym Gazprom (lub spółki z nim powiązane) stał się jedynym pośrednikiem między centralnoazjatykim sprzedawcą gazu (przede wszystkim chodzi tu o Turkmenistan), a jego odbiorcą - krajami WNP i Europy.
Na przełomie 2005 i 2006 r. Gazprom zażądał renegocjacji cen gazu z trzema krajami: Armenią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą, a w marcu 2006 r. także z Białorusią. Większość analityków łączyła te wydarzenia z chęcią przejęcia kontroli nad gazociągami w tych krajach. W wypadku Gruzji chodzić ma o magistralę łączącą Rosję z Armenią; planowany gazociąg Iran-Armenia oraz gazociągi ukraińskie, białoruskie i mołdawskie, przez które płynie gaz do krajów Unii Europejskiej.
Rosyjska firma posiada już udziały w dwóch firmach zarządzających gazociągami w wyżej wymienionych krajach. Model tworzenia tego typu spółek w krajach WNP zazwyczaj jest podobny – Gazprom i spółka narodowa zarządzająca rurociągami tworzą firmę, którym obie strony mają równy udział. Czasami wprowadzana jest dodatkowa spółka. I tak w spółce Mołdowagaz Gazprom posiadał do końca 2005 r. 50 proc. udziałów, a w ormiańskim ArmRosgazpromie 45 proc. udziałów (45 proc. posiada rząd ormiański, a 10 proc. rosyjska spółka Itera).
W wyniku renegocjacji umów w omawianym okresie (tj. 2005/2006) Gazprom zwiększył swój udział w Mołdowagaz o 13.4 proc., zaś do struktury stosunków z Ukrainą wprowadzono spółkę RosUkrEnergo, oficjalnie w 50 proc. należącą do Gazpromu. Jak podają niektóre źródła także do „relacji gazowych” z Armenią, Gruzją i Mołdawią Gazprom próbował wprowadzić RosUkrEnergo. Brak jasnego stanowiska Tbilisi w sprawie gazociągu gruzińskiego. Pojawiły się również informacje, że Erewań podpisał już z Gazpromem umowę, na mocy której sprzedano Rosjanom gazociąg Iran-Armenia. Ma pozwolić to na utrzymanie ceny gazu dla Armenii na poziomie 110 USD za tys. metrów sześciennych przez 2,5 roku.
Ponadto Rosja uzyskała wymagane podwyżki cen gazu, a w jednej z szeregu umów podpisanych z władzami Ukraińskimi ustalono także stałą opłatę tranzytową do 2011 r. (1,6 USD za 1000 metrów sześciennych). Wciąż nierozwiązana pozostaje sprawa Białorusi. Wprawdzie w 2003 r. rząd Białorusi zgodził się na sprzedaż 99 proc. państwowej spółki Biełtransgazu, lecz parlament białoruski nie ratyfikował tej umowy. Gazprom zapowiedział podwyższenie cen gazu eksportowanego na Białoruś dopiero w marcu 2006 r.
Rosja postarała się o zbalansowanie strat, przynajmniej dla gospodarek Ukrainy i Armenii. W wypadku Ukrainy gaz jest przez Gazprom sprzedawany drożej niż kupuje go Naftohaz. Gazprom sprzedaje RosUkrEnergo gaz za 230 USD, a spółka odsprzedaje go Ukrainie za 95 USD. Dwojako tłumaczy się tą różnicę. Ma być pokrywana bądź z różnicy w cenie surowca, bądź z różnicy między ceną sprzedaży gazu RosUkrEnergo, a ceną po jakiej sprzedawany ma być do krajów UE (270 USD). W przypadku Armenii, jak podaje „Kommersant”, prowadzone są rozmowy o sprzedaży Ormianom rosyjskiego uzbrojenia po niższej cenie. Różnica między cenami miałaby zostać wykorzystana w budżecie na pokrycie kosztów podwyżki cen gazu. Wobec Mołdawii Gazprom chce zastosować stopniowe podnoszeniu cen.
Dwie firmy
Wydarzenia przełomu lat 2005 i 2006 zwróciły uwagę na dwie firmy, zajmujące się handlem gazem. Pierwszą z nich jest RosUkrEnergo, drugą – spółka „Itera”.
RosUkrEnergo, którą powołano w 2004 r., zastąpiła węgierski Eural Trans Gas w pośrednictwie sprzedaży gazu turkmeńskiego na Ukrainę. Obecnie skupuje ona gaz uzbecki, kazachski i rosyjski, a sprzedaje go (prócz Ukrainy) Polsce, Słowacji i Estonii. Spółka ma siedzibę w Szwajcarii, zaś jej udziałowcami w stosunku 50/50 są Gazprom i „Raiffeiseninvest AG”. Drugi podmiot uznawany jest powszechnie za spółkę-córkę „Raiffeisenbank”, ale niektóre źródła podają, że w rzeczywistości jest to firma powiązana z przedstawicielami rosyjsko-ukraińskiego przemysłu gazowego. Wskazuje się na powiązania władz spółki z Semenem Mohylewiczem, Ukraińcem z pochodzenia, obecnie obywatelem izraelskim i węgierskim. Poszukiwany jest w kilku krajach w tym USA w związku z szeregiem przestępstw o charakterze finansowym. Wiązany jest także z handlem bronią i narkotykami w Europie Wschodniej.
Na mocy umowy, podpisanej na początku 2006 roku RosUkrEnergo oraz Naftohaz Ukrainy utworzyły spółkę UkrHazEnergo, która przez pięć lat będzie wyłącznym importerem gazu na Ukrainę. Będzie go dostarczać od granicy turkmeńsko-uzbeckiej do granicy rosyjsko-ukraińskiej. Szereg aneksów do umowy zapewnia RosUkrEnergo korzystne warunki użytkowania ukraińskich gazociągów i magazynów gazu. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na podobieństwo struktury UkrHazEnergo oraz wspomnianego wyżej ArmRosgazpromu do polskiego EuroPolGazu.
RosUkrEnergo ma także interesy w Polsce. Zgodnie z informacjami dziennika „Wriemia Nowostiej” od 1 marca 2006 r. firma ta jest dostawcą gazu dla PGNiG. Zastąpiła wspomnianą Eural Trans Gaz, która w 2004 r. dostarczyła PGNiG 2,67 mld metrów sześciennych – 20 proc. zapotrzebowania Polski.
Itera jest spółką działającą od 1992 r. Zajmuje się tranzytem gazu – działa przede wszystkim na obszarze bałtyckim, ale także na Kaukazie. Ostatnio otrzymała duży kontrakt na budowę terminalu gazowego w Kanadzie. W firmie działają biznesmeni powiązani z zarządem Gazpromu. Podejrzewa się, że do spółki wprowadzane są aktywa z samej firmy.
Firma ta stanowi „dodatkowy element” w spółkach tworzonych przez Gazprom i miejscowe spółki kupujące gaz w krajach b. ZSRR. Itera jest więc udziałowcem ArmRosGazpromu (10 proc.), Latvijas Gaze (16 proc.) i Eesti Gaas (9,7 proc.).
Implikacje
Wydarzenia przełomu 2005/2006 wydają się być w znacznym stopniu związane ze zbliżającym się szczytem G8. Rosja ma zamiar zaprezentować się na tym szczycie jako uczciwy partner do rozmów o bezpieczeństwie energetycznym.
Po pierwsze ustalając „europejskie ceny na gaz” zamierza prawdopodobnie pokazać innym państwom grupy, że gaz nie jest narzędziem polityki zagranicznej. Niezależnie czy dany kraj jest sojusznikiem Moskwy czy nie, ceny będą ustalane zgodnie z zasadami rynku – zdaje się stwierdzać Kreml. Równocześnie, by nie zrazić do siebie sojuszników, przygotowywane są plany złagodzenia wpływu gwałtownej zmiany cen na gospodarki krajów WNP. Podniesienie cen jest też przydatnym ruchem na wewnętrznej scenie politycznej – co pewien czas pojawiają się opinie, że Rosja niepotrzebnie sponsoruje kraje Wspólnoty tanimi surowcami energetycznymi.
Po drugie dążąc do zapewnienia uczestnictwa Gazpromu w firmach zarządzających gazociągami w krajach WNP oraz proponując budowę Gazociągu Północnego wskazuje na swoją troskę o stabilność dostaw do UE. Na tym zależy Kremlowi przede wszystkim na tym etapie (póki nierozwinięta zostanie infrastruktura na Dalekim Wschodzie) i w tym kontekście należy odczytywać stwierdzenia o potrzebie dywersyfikacji tras eksportowych. Można pokusić się o stwierdzenie, że budowa Gazociągu Północnego wymierzona jest głównie przeciwko Ukrainie i Białorusi. Za taką interpretacją przemawiają propozycje dobudowania odnogi tego rurociągu, prowadzącej do Polski. Moskwie przede wszystkim zależy na znalezieniu drogi alternatywnej wobec tras przez Białoruś i Ukrainę, gdzie gaz bywa podkradany, rachunki nie uiszczane, a co jakiś czas trzeba (za karę) „przykręcić kurek”, co oczywiście oznacza czasowe odcięcie dostaw do Europy Zachodniej.
To skomplikowany plan, ale może się udać. Paradoksalnie najwięcej trudności w jego realizacji sprawić może Białoruś. Prezydent Łukaszenko stara się uniknąć całkowitej zależności od Gazpromu, chroniąc rodzimą spółkę gazową. Mimo wcześniejszych konfliktów na linii Moskwa-Mińsk, Gazprom wstrzymał się z zażądaniem podwyżki cen do czasu ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich na Białorusi. Jednak wydaje się, że prezydent Łukaszenko, prędzej czy później, będzie musiał zgodzić się na rosyjskie żądania. Prawdopodobnie także Białorusi zaproponowany zostanie jakiś sposób uniknięcia szoku, wynikającego z podwyżki cen. Pytanie brzmi czy uda się zawrzeć właściwy układ przez szczytem w Sankt-Petersburgu?