Kamil Frymark: Niemcy w Radzie Bezpieczeństwa ONZ
Jednym z elementów polityki zagranicznej RFN jest staranie się o reformę ONZ. Od przyszłego roku Niemcy będą mogli aktywniej włączyć się w prace tego gremium jako niestały członek RB ONZ.
Berlin ma doświadczenie w zasiadaniu w Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (RB ONZ), gdyż dotychczas dostąpił tego zaszczytu czterokrotnie (dwa razy po zjednoczeniu). Również Niemiecka Republika Demokratyczna w latach 1980-1981 została powołana do RB. Obecne starania niemiecki rząd zainicjował stosunkowo późno jednak wystarczyło to by pokonać już w pierwszym głosowaniu Kanadę i Portugalię, również ubiegających się o miejsce w RB.
Przyznanie Berlinowi statusu niestałego członka RB można interpretować co najmniej w dwójnasób. Z jednej strony jest on wyrazem tendencji występujących w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych do strukturyzacji stosunków międzynarodowych, czyli możliwie szerokiego osadzenia ich w instytucjach o charakterze regionalnym oraz globalnym. Przejawem takiej polityki na innym polu jest zaangażowanie w proces integracji europejskiej, którego Niemcy od początku były motorem.
RFN opowiada się za taką reformą Narodów Zjednoczonych, by skład RB bardziej odpowiadał dzisiejszym realiom politycznym, gospodarczym i społecznym współczesnego świata. Postuluje zatem rozszerzenie Rady o kolejnych stałych członków m.in. RPA, Brazylię czy Indie. Oczywiście również siebie widzi w tym gronie. Nasuwa to drugą interpretację wyboru przez Zgromadzenie Ogólne ONZ RFN na niestałego członka RB. Otóż jest to po części wyraz dążenia Niemiec do odgrywania coraz większej roli w polityce międzynarodowej widzianej przez pryzmat hard power.
Udział w obradach RB daje Berlinowi realny wpływ na podejmowanie najważniejszych spraw dotyczących zagadnień globalnych od problemu efektywności polityki rozwojowej ONZ wobec Afryki po kwestie Iranu. Niemcy są dość dobrze przygotowane by stawić czoła tym wyzwaniom. Wychodzą z kryzysu gospodarczego jako przodująca siła w Europie i liczący się partner na świecie. Pozwala to łatwiej finansować działania ONZ i realizować politykę zagraniczną.
Otwarte natomiast pozostaje pytanie o rolę Niemiec w stosunkach międzynarodowych. Jeżeli Berlin chciałby ewoluować w kierunku klasycznych mocarstw, z całym zastrzeżeniem dotyczącym świadomości niemieckiego rządu odpowiedzialności za I poł. XX wieku, to musiałby przeforsować w swoim społeczeństwie i politycznym establishmencie zgodę na zdecydowanie większe zaangażowanie militarne we współczesnych konfliktach. Takiej woli jednak wśród niemieckich obywateli nie widać.