Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Karol Wasilewski, Dominik Wach: Wydarzenia, które mogą zmienić region Bliskiego Wschodu

Karol Wasilewski, Dominik Wach: Wydarzenia, które mogą zmienić region Bliskiego Wschodu


05 styczeń 2012
A A A

Przewidywanie przyszłości jest najbardziej niepewnym zajęciem na świecie. Nie zważając na ten fakt ludzkość od wieków stara się znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania dotyczące przyszłych wydarzeń. W ramach Portalu Spraw Zagranicznych również spróbujemy podjąć się tego zadania. Dział Bliski Wschód postanowił jednak, że dokona tego w nieco zmienionej formie. Zainspirowani pomysłem Stephena Walta z Foreign Policy wskażemy kilka wydarzeń, których ewentualne zaistnienie mogłoby mieć poważny wpływ na sytuację w regionie.  

 

1. Wojna domowa w Iraku

 

Wraz z wycofaniem wojsk amerykańskich z Iraku coraz głośniej słychać było, że kraj zmierza w stronę politycznego chaosu. Wrażenie to spotęgowało wydanie nakazu aresztowania irackiego wiceprezydenta, co miało miejsce w drugiej połowie grudnia. Tariq al-Hashemi oskarżany jest o prowadzenie działalności terrorystycznej. Wiceprezydent miał podobno zlecać zabójstwa oficjeli z ministerstw zdrowia i spraw zagranicznych, a każdą śmierć wynagradzać trzema tysiącami dolarów. Nakaz aresztowania został wydany przez rząd premiera Nouriego al-Maliki. 

Tariq al-Hashemi opuścił Bagdad i udał się do Abril. Twierdzi, że zarzuty zostały sfabrykowane przez premiera al-Maliki. Dla agencji Associated Press mówił: „To al-Maliki stoi za całą sprawą. Kraj jest w jego rękach. Wszystkie wysiłki, które zostały podjęte dla osiągnięcie narodowego pojednania i jedności Iraku teraz przepadły”. Nakazem aresztowania zaskoczony był prezydent Iraku Jalal Talabani. Cała sprawa być może umknęłaby szerszej uwadze i postrzegana byłaby wyłącznie w kategorii wewnętrznej walki o władzę, gdyby nie fakt, że obaj panowie wyznają inne odłamy islamu. Tariq al-Hashemi jest sunnitą, podczas gdy Nouri al-Maliki szyitą. Należy dodać, że pod kontrolą szyickiego rządu znajdują się także tzw. resorty siłowe i obraz całej sytuacji mamy już nakreślony. Eksperci zastanawiają się, w jakim kierunku potoczy się sytuacja w Iraku. 

Anas al-Tikriti w wywiadzie dla Al Jazeeraa powiedział: „Myślę, że Irak stoi przed kryzysem, katastrofą, że polityczne partnerstwo dobiega końca”. Z kolei Ned Parker – ekspert, który wiele czasu spędził w Iraku, gdzie pracował dla Los Angeles Times, w wywiadzie, którego udzielił Council on Foreign Relations powiedział, że w kraju „jest potencjał dla chaosu”. Parker sytuację w Iraku porównuje do świata, który znamy z „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo. Mówi, że iraccy politycy nie ufają sobie nawzajem, a politykę postrzegają jako grę o sumie zerowej. Działania premiera odbiera jako próbę siły. Wskazuje jednocześnie, że jest jeszcze szansa na pozytywne rozstrzygnięcie kryzysu. Mówi, że „jedyną rzeczą, która być może popchnie wszystkich w stronę kompromisu jest strach przed chaosem”. Niektórzy eksperci sądzą jednak, że nieuchronny jest nawet podział Iraku. Bilgay Duman – ekspert zlokalizowanego w Ankarze Centrum Studiów Strategicznych dla Bliskiego Wschodu – zapytany o opinię przez turecką gazetę Zaman mówi, że jeśli napięcie w Iraku nadal będzie rosło, głosy, które wzywają do niepodległości poszczególnych wspólnot etnicznych czy religijnych mogą być słyszane coraz częściej. Duman twierdzi, że jeśli wkrótce nie zostanie osiągnięte porozumienie, „rywalizujące obozy mogą starać się utworzyć własną administrację wewnątrz Iraku”. 

Należy dodać, że w kontekście sytuacji w Syrii, na Bliskim Wschodzie coraz częściej było słychać głosy obawiających się o konfrontację między szyitami a sunnitami. Turecki prezydent na jednej z konferencji prasowych powiedział nawet, że taki bieg wydarzeń cofnąłby region do czasów średniowiecza. Napięcia wewnątrz Iraku mogą te obawy spotęgować. W jakim kierunku potoczy się sytuacja w kraju? Najbezpieczniej odpowiedzieć cytując Neda Parkera: „Niemożliwym jest wiedzieć, co się stanie”. 

 

2. Wojna przeciwko Iranowi

 

Prognoza, która powtarzana jest co najmniej od kilku lat. Mimo wciąż obecnej wrogiej retoryki na linii Zachód – Iran nic się jednak w tym kierunku nie dzieje. Nawet ostatni raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który przez niektórych komentatorów uznany został za przełomowy nic w tej materii nie zmienił. Pokazał jedynie to, czego wszyscy domyślali się od lat – irański program atomowy nie służy jedynie celom pokojowym. Stany Zjednoczone znów pogroziły Iranowi palcem, Izrael nadal wierci się niespokojnie, a Teheran dumnie broni swojej pozycji. Dziwić może jedynie fakt, że nieustraszony Iran zachowuje się, jakby był święcie przekonany, że nic mu nie grozi albo posiadał jakiś cudowny sposób na wyjście obronną ręką z ewentualnej konfrontacji militarnej. 

Przyjmując założenie, że na czele tego państwa nie stoją osoby szalone, trudno znaleźć argument na rzecz tak ryzykownej gry Iranu. Czy włodarze naprawdę wierzą, że militarnie są w stanie podołać potędze wojskowej choćby samych Stanów Zjednoczonych? Z całym szacunkiem dla irańskiego potencjału, ale wydaje się, że Iran zostałby rozbity, zanim na dobre zaangażowałby się w wojnę. Czy zatem liczy na sojusz z Syrią? Wydaje się, że i ta koalicja zostałaby z łatwością rozbita przez przeciwników. Zagadką pozostaje jednak postawa Chin, które są największym odbiorcą irańskiej ropy. Kojarzony z władzami w Pekinie Global Times po pamiętnym ataku na brytyjską ambasadę w Teheranie pisał: „Choć Zachód cierpi z powodu ekonomicznej recesji, jego wysiłki dążące do obalania niezachodnich rządów ze względu na interesy polityczne i militarne zmierzają do kulminacji. Chiny, wraz ze swym ogromnym sąsiadem Rosją, powinny być bardzo ostrożne i podjąć przeciwdziałania, jeśli będą one koniczne”. Bardzo popularne są również teorie, które głoszą, że Chińska Republika Ludowa przyjęła założenie, według którego nuklearny Iran leży w jej interesie. Na łamach popularnego The Diplomat wspominał o tym Willem van Kemenade. Z drugiej jednak strony wskazuje się, że ostatnimi czasy Chińczycy ograniczają inwestycje w Iranie. Mogłoby to oznaczać, że Chiny poświęciłyby Iran na ołtarzu współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, gdyż poważniejszy konflikt z tym krajem również nie leży w interesach Państwa Środka. W tej sytuacji wydaje się, że najrozsądniejszą odpowiedzią na pytanie o motywację Iranu jest zdanie ekspertów, którzy wskazują, że broń masowego rażenia ma dla Teheranu ważniejsze znaczenie w kontekście polityki wewnętrznej niż zewnętrznej. Zdecydowana postawa irańskiego prezydenta schlebia perskiej dumie, która ma utrzymać go przy władzy. Ostatnio pojawił się także argument Kadaffiego. Wskazując na los, który spotkał pułkownika irańscy decydenci mówią, że broń nuklearna jest warunkiem przetrwania suwerennego państwa. 

Wydaje się, że na tę chwilę niemal nikt nie jest zainteresowany militarnym rozwiązaniem problemu rozwoju irańskiego programu nuklearnego. Niemal, gdyż na wojnę z Iranem zdaje się liczyć Izrael. Niektórzy eksperci wskazują zresztą, że odpowiednie służby tego państwa, wraz z CIA, od jakiegoś czas prowadzą już „małą wojnę” z Teheranem. W jej ramach dokonują sabotaży i zabijają osoby istotne z punktu widzenia rozwoju irańskiej broni nuklearnej. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z tego, że ewentualna wojna miałaby bardzo poważne konsekwencje. Dlatego też z różnych zindywidualizowanych przyczyn starają się jej uniknąć. Ostatecznie jednak nie można wykluczyć, że rozwiązania militarne w końcu zostaną wprowadzone w życie. Możliwość taką doskonale sygnalizują Kimo Quaintance i Bernd Kaussler pisząc: „Lekcją, o której należy pamiętać rozważając nuklearny wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie jest ta, że historia ludzkich konfliktów jest przesycona wrogością, która brała się z dumy, strachu, złych kalkulacji, niezamierzonej eskalacji i innych irracjonalnych sił. Spodziewanie się, że kwitnący kryzys między Iranem a Izraelem będzie inny należy do kategorii wishful thinking w regionie, który daje mało powodów do takiego myślenia”. Należy również pamiętać, że w 2012 roku odbędą się wybory w Stanach Zjednoczonych. Wiele w kwestii Iranu może zatem zależeć także od amerykańskich wyborców. 

 

3. Dialog Hamasu z Izraelem

 

W stosunkach izraelsko-palestyńskich niezwykle trudno jest przewidzieć bieg wydarzeń na kolejny miesiąc, więc każde długoterminowe przypuszczenia mają wiele wspólnego z długoterminową prognozą pogody. Niemniej, ostatnie wydarzenia, a w szczególności postawa Islamskiego Ruchu Oporu każe zwrócić uwagę na potencjalne nawiązanie kontaktów Hamasu z Izraelem. Nie da się bowiem zignorować wyraźnego kursu Hamasu na inną niż dotychczas taktykę, mającą doprowadzić do „wyzwolenia Palestyny”. 

Pierwszym krokiem w kierunku zmiany stanowiska było oczywiście porozumienie z palestyńskim konkurentem na scenie politycznej, czyli Fatahem. Choć rozmowy pomiędzy frakcjami wciąż trwają, a przepaść je dzieląca nadal jest duża, to wydaje się, że prędzej czy później Palestyńczycy zdołają osiągnąć choćby częściowe porozumienie. Skutkowałoby ono powołaniem rządu jedności narodowej, a następnie przeprowadzeniem wolnych wyborów parlamentarnych i prezydenckich. W przypadku osiągnięcia takiego porozumienia, Hamas, zgodnie z planem, miałby wejść w skład Organizacji Wyzwolenia Palestyny, a więc jedynego uznanego przez społeczność międzynarodową przedstawiciela palestyńskiego. Taka sytuacja wywarłaby na Izraelu presję i postawiła tamtejszy rząd w trudnej sytuacji. Z jednej strony Izrael deklaruje bowiem chęć osiągnięcia porozumienia pokojowego poprzez negocjacje dwustronne, przy jednoczesnym ostrym krytykowaniu posunięć unilateralnych – takich jak inicjatywa Abbasa mająca na celu uznanie Palestyny za członka ONZ. Z drugiej odrzuca jakiekolwiek negocjacje z Hamasem. Jeśli zatem dojdzie do sytuacji, gdy Hamas będzie członkiem OWP to Izrael stanie przed koniecznością wyboru „mniejszego zła” – negocjacji z wrogiem lub zdania się na społeczność międzynarodową, która w ostatnim czasie coraz częściej krytykuje Izrael.

Kolejną przesłanką mogącą świadczyć o stopniowym przygotowywaniu się stron do nawiązania bezpośrednich rozmów była wymiana Gilada Szalita na przeszło tysiąc więźniów palestyńskich przetrzymywanych w izraelskich zakładach karnych. To wzbudzające kontrowersje wydarzenie pokazało, że obie strony nie mogą w nieskończoność się ignorować i potrafią nawiązać kontakt, choćby przez mediatora. W tej sytuacji warto przypomnieć sobie jak wyglądały początkowo przygotowania do nawiązania oficjalnych kontaktów z Fatahem na przełomie lat 80-90.

W kontekście możliwości nawiązania dialogu między palestyńskimi islamistami a izraelskim rządem warto również zastanowić się nad celem ostatnich deklaracji Hamasu oraz skutkami stopniowego przesuwania centrum politycznego z Damaszku do Kairu i Gazy. Na fali Arabskiej Wiosny Hamas nie tylko zdecydował się na pojednanie z Fatahem, lecz również przyznał się do błędów w swojej polityce. Wysocy przedstawiciele ugrupowania otwarcie skrytykowali zbyt głębokie ingerowanie w sferę moralną i prywatną Palestyńczyków, cofnęli zakazy godzące w niektóre wolności obywatelskie (np. zakaz palenia fajki wodnej przez kobiety). Ponadto od pewnego czasu liderzy Hamasu otwarcie mówią o Palestynie w granicach z 1967 roku, a podczas niedawnych rozmów z Abbasem Chalid Miszal oświadczył, że Hamas zrezygnuje z atakowania celów izraelskich.

Posunięcia Hamasu mogą zatem świadczyć o chęci wyjścia z wieloletniego impasu i nawiązania kontaktów z Izraelem. Czy wysiłki Islamskiego Ruchu Oporu przyniosą skutek? Trudno przewidzieć, w szczególności pamiętając wydarzenia z 2006 r., gdy Hamas również chciał utworzyć rząd jedności narodowej i zdobyć uznanie międzynarodowe, a jego starania zakończyły się bratobójczymi walkami i izolacją Strefy Gazy. Niewiadoma jest także reakcja Izraela, który może uznać, iż rozmowy z Hamasem nie lezą w jego interesach, a deklaracje dotyczące rezygnacji z ataków na cele izraelskie to za mało, by zapomnieć o terrorystycznej przeszłości islamistów. Mimo stanowczego odrzucania przez rząd Netanjahu możliwości oficjalnych kontaktów z Hamasem, presja międzynarodowa oraz problemy wewnętrzne w Izraelu mogą spowodować, że dialog okaże się korzystny.

Jak to jednak bywa w polityce bliskowschodniej, na rozwój wydarzeń wpływa ogromna ilość czynników, a zainteresowane strony często nie mają na nie wpływu.

 

4. Demokratyzacja krajów arabskich pod sztandarem islamu

 

Arabska Wiosna była zdecydowanie najważniejszym i najbardziej znaczącym wydarzeniem w ostatnich latach i to nie tylko w świecie arabskim, lecz również w znaczeniu globalnym. Ten wciąż niezakończony proces w wielu krajach doprowadził do obalenia dotychczasowych przywódców, często dyktatorów, wynosząc równocześnie na szczyty polityczne islamistów.

To właśnie kwestia sukcesu wyborczego partii wywodzących się z organizacji islamskich takich jak Bractwo Muzułmańskie elektryzowała media. W zależności od sympatii politycznych, ale również w zależności od punktu widzenia, naukowcy, dziennikarze i politycy prześcigali się w opisywaniu szans i zagrożeń jakie przyniosły demokratyczne wybory w Tunezji, Egipcie czy Maroku. Wydaje się, że katalog plusów i minusów został całkowicie wyczerpany, że nie da się na dzień dzisiejszy podnieść nowej i już nieomówionej kwestii związanej z tymi wydarzeniami. Nie będzie więc celem tej prognozy udowadnianie tezy zawartej w tytule. Tak jak w innych sprawach bliskowschodnich ziszczenie pewnych założeń zależy w ogromnej mierze nie tylko od sytuacji wewnętrznej w danym kraju lecz również od sytuacji geopolitycznej, międzynarodowej. 

Warto zatem zastanowić się, co leży w interesie europejskim, czy konkretniej - polskim. Choć nie można wykluczyć zagrożenia radykalizacją niedawno „wyzwolonych” z autorytaryzmu państw i ustanowienie rządów równie niedemokratycznych, to w interesie świata zachodniego leży zupełnie inny scenariusz. Jest nim stopniowa demokratyzacja arabskich reżimów, ewolucyjne dochodzenie do standardów dominujących w Europie, kompatybilnych z naszymi systemami prawnymi. Jest to oczywiście proces niezwykle trudny i długotrwały, a do tego szczególnie kruchy, mogący w każdym momencie wymknąć się spod kontroli. Niemniej Europa we własnym interesie powinna wspierać prodemokratyczne projekty, szczególnie jeśli będą one inicjowane przez zwycięskie partie islamistyczne. Nie ma bowiem gorszego rozwiązania niż odwrócenie się od zwycięskich partii i ciągła ich krytyka połączona z budowaniem atmosfery zagrożenia. Takie posunięcia mogą bowiem doprowadzić nie tylko do negatywnego nastawienia względem świata zachodniego w samych partiach, lecz także w dużej części społeczeństwa. Wydaje się zatem, że Europa, ale i same kraje arabskie, nie mają innego wyjścia niż wspólnie budować demokratyczne sąsiedztwo, zacieśniać współpracę i niwelować zagrożenia i różnice społeczne i ekonomiczne. Jedynie prawdziwe partnerstwo w budowie porewolucyjnej rzeczywistości  wyjdzie wszystkim na dobre. Warto więc podkreślać pozytywy przy jednoczesnych delikatnych sugestiach i radach niwelowania negatywów w przyszłych poczynaniach partii islamskich. Może okazać się to drogą do ziszczenia marzeń milionów Tunezyjczyków, Egipcjan, Marokańczyków i innych mieszkańców państw gdzie dotarła Arabska Wiosna. Marzeniem tym jest oczywiście demokratyzacja i poprawa warunków życiowych i sprawą drugoplanową jest to kto jej dokona, czy będą to partie islamskie, liberalne czy lewicowe.

Irak oraz Iran zostały opracowane przez Karola Wasilewskiego, podczas gdy konflikt izraelsko-palestyński oraz demokratyzacja krajów arabskich przez Dominika Wach.