Tydzień na Bliskim Wschodzie
W ciągu minionego tygodnia na Bliskim Wschodzie było dość stereotypowo -wybuchowo i gorąco.
W piątek (19.10) w zamachu bombowym zginął szef libańskiego wywiadu Wissam al-Hasan. Jego pogrzeb, który odbył się w niedzielę (21.10), stał się okazją do wystąpień antyrządowych. Zamieszki trwały również po ceremonii, co spowodowało, że wielu ekspertów zaczęło się zastanawiać, czy Liban będzie kolejnym krajem, w którym dojdzie do istotnych turbulencji politycznych.
Ciekawe wiadomości napłynęły z Turcji. Jeden ze stambulskich sądów orzekł, że „czterech ludzi, którzy odnosili się do uwięzionego lidera Partii Pracujących Kurdystanu Abdullaha Öcalana jako <<nasz lider>> mają prawo akceptować szefa PKK jako ich lidera w ramach przysługujących im demokratycznych praw”.
We wtorek (22.10) około północy na zakład zbrojeniowy „Jamruk” w południowym Chartumie spadły bomby. Na skutek ataku śmierć poniosły dwie osoby, a trzy zostały ranne. Władze Sudanu odpowiedzialnością za incydent obarczyły Izrael. Eksperci sugerują, że oskarżenia mogą być prawdziwe.
Muzułmańskie Święto Ofiar miało doprowadzić do tymczasowego zawieszenia broni w Syrii. Apelowali o to niemal wszyscy przywódcy muzułmańscy na Bliskim Wschodzie oraz specjalny wysłannik Organizacji Narodów Zjednoczonych. Strona rządowa wyraziła zgodę na powstrzymanie walk, jednak zastrzegła, że wiele zależy od opozycji. Ta również wyraziła zainteresowanie zawieszeniem walk. Niestety, Syryjczycy przyzwyczaili się do wojennej rzeczywistości na tyle, że nie potrafili długo wytrzymać bez konfrontacji. Obecnie sytuacja powróciła do "normy" - wiadomo, kto strzela, ale nie wiadomo, kto zaczął.