Magdalena Górnicka: W co wierzy Obama
Od oskarżeń o bycie muzułmaninem mogą być tylko oskarżenia o bycie ateistą – przynajmniej w przypadku przywódcy „one nation under God”.
O ateizm oskarżano Thomasa Jeffersona. O dodatkowego pośrednika – między „God” i „nation” w osobie papieża – Johna F. Kennedy’ego.
Wydawało się, że dzisiaj, w czasach multikulturalizmu, nie tylko po przełomie „prezydenta-katolika”, po przełomie „prezydenta-Afroamerykanina”, sprawa religii nie będzie czymś istotnym w debacie publicznej.
W przypadku Obamy – oprócz jego rasy – religia grała dość ważną rolę już od czasów kampanii. Z jednej strony – już wtedy oskarżano go o bycie „ukrytym muzułmaninem” i uczęszczanie do szkoły wyznaniowej podczas dzieciństwa spędzanego w Indonezji.
Tymczasem Obama w Indonezji chodził też do szkoły katolickiej, a jego matka – mająca na jego wychowanie największy wpływ – była ateistką. Dziadkowie z Hawajów – aktywnie uczestniczący w wychowaniu Obamy byli chrześcijanami, choć niezbyt gorliwymi. Ojciec – Barack Obama Senior – choć wychowany w islamie, nie był specjalnie wierzący. Już bardziej przywiązany do wiary wydawał się ojczym Obamy – Lolo Soetoro, który - mieszkając w Dżakarcie – chodził w piątki do meczetu.
Wkrótce jednak obraz Obama-muzułmanin został zastąpiony przez kontrowersje związane z…chrześcijaństwem ówczesnego kandydata na prezydenta, a mianowicie – pastorem kościoła, do którego należał Obama. Jeremiah Wright, pastor Kościoła Świętej Trójcy, zasłynął radykalnymi opiniami wyrażanymi podczas kazań. Mówił m.in. że ataki 11 września to kara Boża dla Ameryki.
Obama – po odejściu z parafii pastora Wrighta – nie przyłączył się do nowej kongregacji. Nie wybrał na swoją nową parafię żadnego kościoła w Waszyngtonie. Prezydent tłumaczył to tym, że obecność pierwszej pary – nie mówiąc już o agentach Secret Service – zbytnio zdezorganizowałaby przebieg nabożeństwa.
Zamiast tego – Obama dość regularnie uczestniczy w nabożeństwach w wojskowej kaplicy w Camp David.
Regularnie spotyka się z reprezentantami różnych religii, zwłaszcza z liderami różnych chrześcijańskich denominacji.
Konserwatywne media, a zwłaszcza – blogosfera - publikują dość odważne sądy wymierzone w prezydenta Obamę. Nie wahają się rzucać oskarżeń prezydenta USA o socjalizm, komunizm czy faszyzm. Dlaczego więc nie o bycie muzułmaniem?
24-godzinny cykl newsowy został wzmocniony przez internet, pozwalający nie tylko na śledzenie tego całodobowego cyklu, lecz także – uczestniczenie w nim – głównie dzięki blogom i Twitterowi. Pisane w real time komentarze do wypowiedzi niektórych radykalnych komentatorów zlewają się z ich rzeczywistymi wypowiedziami tak, że trudno odróżnić informację od opinii.
Zrzucanie winy jednak na media i blogerów jest zbytnim uproszczeniem. Warto jednak podkreślić stopień mediatyzowania amerykańskiego życia politycznego. Codzienne, mniej lub bardziej rutynowe decyzje prezydenta są dla przeciętnego odbiorcy mało istotne – choć mogą mieć bezpośredni wpływ na jego życie. Natomiast sprawy podnoszone przez media, choć de facto oderwane od rzeczywistości amerykańskich wyborców – przynajmniej w wymiarze pragmatycznym – zyskują najczęściej szeroki rezonans społeczny.