Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Diana Kruczkowska: Szczyt UE: rozmowy o niczym, czy poważne deklaracje?

Diana Kruczkowska: Szczyt UE: rozmowy o niczym, czy poważne deklaracje?


10 luty 2011
A A A

Spotkanie przywódców dwudziestu siedmiu państw Unii Europejskiej – czyli pierwszy w Nowym Roku szczyt UE, miał miejsce czwartego lutego br. Według pierwotnych planów, najważniejszym tematem obrad w Brukseli miała być polityka energetyczna i innowacyjności. Chociaż poświęcono jej dużą część obrad, dwa inne wątki okazały się nie mniej znaczące. Były nimi: kontrowersyjna niemiecko-francuska propozycja „paktu na rzecz konkurencyjności” oraz oficjalne stanowisko Unii dotyczące sytuacji w Egipcie. Według wielu komentatorów określone stanowczo za późno.

Postanowienia dotyczące bezpieczeństwa energetycznego miały na celu przede wszystkim zlikwidowanie z unijnej mapy „izolowanych energetycznych wysp”. Takimi pojęciami określano dotychczas Maltę czy kraje bałtyckie. Unijna współpraca ma również wyeliminować niebezpieczeństwo pojawienia się kryzysów energetycznych. Chociaż w końcowych zapisach nie znalazł się wymóg posiadania przez każdy region unijny co najmniej dwóch źródeł energii, UE nadal dąży do uniezależnienia się od kapryśnej rosyjskiej polityki. Póki co, przede wszystkim poprzez tworzenie nowej infrastruktury umożliwiającej przesył surowców między krajami Unii, a także poprzez poszukiwanie alternatywnych surowców i tras dostaw. Szacowane wydatki na ten cel mają wynieść około dwustu miliardów euro do roku 2020. Szczególnie istotny dla Polski (która produkcję swojej energii w dziewięćdziesięciu procentach opiera na węglu) jest zapis, mówiący o strategii energetycznej Unii, która powinna wykorzystywać surowce niekonwencjonalne (jak gaz łupkowy), ale także i te tradycyjne - kopalniane. Jak podsumowała Wysoka Przedstawiciel ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa – Catherine Ashton, unijna polityka powinna przede wszystkim opierać się na koordynacji i współpracy między państwami, tak aby jak najczęściej prezentowały one wspólne stanowisko niezbędne do utrzymania bezpieczeństwa energetycznego Wspólnoty.

Kolejnym tematem dnia były zaproponowane przez Niemcy i Francję reformy zarządzania strefą euro. Dyskutowano o nich podczas obiadu przywódców państw członkowskich, na który z tej okazji zaproszono również szefa Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude'a Tricheta. Chociaż podczas szczytu przedstawiony został jedynie zarys „paktu na rzecz konkurencyjności”, wywołał on silne emocje i lawinę komentarzy. Sama inicjatywa może dziwić, biorąc pod uwagę dystans zachowany przez niemiecki rząd podczas udzielania pomocy Grecji wiosną ubiegłego roku. Najwyraźniej obecnie nasz zachodni sąsiad zmienia kierunek swoich działań i przygotowuje się, aby grać pierwsze skrzypce w unijnej polityce gospodarczej i walutowej. Forsowana przez Angelę Merkel propozycja działań polega na zwiększeniu Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej z myślą o przyszłej sytuacji głównie w Hiszpanii i Portugalii, w zamian za przeprowadzenie szeregu reform strukturalnych w strefie euro. Mowa tu, między innymi, o takich zmianach, jak: dostosowanie wieku emerytalnego do sytuacji demograficznej, a nawet jego ujednolicenie, zniwelowanie różnic w kosztach pracy czy określenie limitu zadłużenia w każdym kraju strefy euro. Wszystko to, aby zwiększyć integrację gospodarek europejskich oraz ich konkurencyjność. Dodatkową inicjatywą jest pomysł Francuzów na utworzenie „europejskiego rządu gospodarczego”. We włoskiej prasie propozycję tę sarkastycznie określono rządem „w iście niemieckim stylu”. W projekcie wyraźnie podkreślany jest udział państw nienależących do Eurolandu, jeśli tylko wyrażą one taką chęć. To jednak nie przekonuje większości z krajów członkowskich. Najczęściej powtarzające się obawy to: doprowadzenie do powstania Europy dwóch prędkości, przejęcie znaczącej władzy w Unii przez twarde jądro krajów strefy euro (temu najgłośniej sprzeciwia się Wielka Brytania), czy po prostu narzucenie przez Niemcy własnych reguł ekonomicznych pozostałym krajom Eurolandu. Jak zapowiedział prezydent Sarkozy, zaplanowane jest spotkanie przywódców państw strefy euro, jeszcze przed kolejnym szczytem wszystkich krajów UE, który odbyć ma się pod koniec marca 2011 roku. To jednak nie świadczy o powodzeniu niemiecko-francuskiej inicjatywy. Wręcz przeciwnie, studiując zagraniczną prasę, można spotkać się z porównaniami proponowanych reform do „zamachu stanu” („To Ethnos” – Grecja) czy „kodeksu stopniowej germanizacji Europy” („Il Sole 24 Ore” – Włochy). Opinie te, chociaż niewątpliwie przesadzone, nie wróżą szybkiego sukcesu planowanym działaniom.

Ostatnią, chociaż nie mniej ważną, kwestią omawianą podczas spotkania było stanowisko Unii wobec napiętej sytuacji polityczno-społecznej w Egipcie. Naturalnie przywódcy państw członkowskich potępili przemoc stosowaną wobec tysięcy manifestujących Egipcjan, jednak ze strony unijnej dyplomacji nie padło wyraźne wezwanie Hosni Mubaraka do odejścia. Deklarowano jedynie poparcie dla manifestujących Egipcjan, którzy, zgodnie z promowanym przez Unię demokratycznym duchem, domagają się reform i przemian w kraju – proces przejmowania władzy przez legitymizowany rząd rozpocząć się ma, według unijnych oficjeli, natychmiast. Zdecydowanie skrytykowano wszelkie akty przemocy, w szczególności wobec dziennikarzy i obrońców praw człowieka. Unijne działania postrzegane są jednak jako zbyt łagodne i spóźnione (zwłaszcza biorąc pod uwagę przyjęte dzień wcześniej indywidualne deklaracje przez pięć największych państw Wspólnoty). Teoretycznie deklaracja może skutkować nawet zrewidowaniem umowy stowarzyszonej z Egiptem, co mogłoby być dla niego niezwykle kosztowne – przewidziana pomoc UE dla tego państwa na lata 2011–2013 to czterysta czterdzieści dziewięć milionów euro. To jednak ostateczność. Obecnie bardziej oczekiwany byłby apel szefowej unijnej dyplomacji do egipskiego prezydenta o rezygnację z pełnionej funkcji. Tego jednak z ust Catherine Ashton nie usłyszano.

Podsumowując pierwszy szczyt UE w roku 2011, odbył się on w dość nerwowej atmosferze. Pierwotny temat rozmów został nieco przyćmiony dwoma wątkami „z ostatniej chwili”. Uzgodniono wspólny punkt widzenia, podpisano deklaracje. Jednak co tak na prawdę z nich wyniknie i czy rzeczywiście będą to rezultaty warte uwagi, okaże się dopiero w przyszłości. Kiedy przywódcy zaczną działać, a nie tylko rozmawiać.