Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Gilotyna dalej tnie. Kolejne cięcia budżetowe w Grecji


06 czerwiec 2016
A A A

O ile o Grecji było ostatnimi czasy głośno z powodu kryzysu migracyjnego i likwidacji obozu dla uchodźców w Idomeni, o tyle napięta sytuacja w kraju nie jest jedynie wynikiem imigrantów koczujących na greckim terytorium. Grecy po raz kolejny w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy mają nóż na gardle za sprawą niekończących się problemów finansowych. Najpóźniej do końca tego miesiąca kraj będzie potrzebował kolejnego zastrzyku gotówki od Unii Europejskiej, aby móc obiecać, że za sprawą pakietu pomocowego wydobędzie swoją gospodarkę z otchłani finansowej beznadziei. Pomimo poważnych kłopotów nie mówi się już jednak o “Grexicie”. Premier Alexis Tsipras nabrał wody w usta, bo wie, że tylko w tej tak często krytykowanej przez niego UE leży nadzieja na utrzymanie go na premierowskim stołku. Bez zagranicznego wsparcia Grecja już w lipcu mogłaby ogłosić bankructwo, a do tego grecki premier nie chce doprowadzić również ze względów ambicjonalnych.

Reformy, cięcia i kamienie

Późnym wieczorem 22 maja grecki parlament przyjął kolejny pakiet oszczędnościowy na kwotę 1,8 mld euro. Pakiet przewiduje podwyższenie stawki podatku VAT z 23 do 24 proc., co sprawi, że zdrożeją żywność i napoje. Przez wzrost podatków pośrednich droższe mają być m.in. wyroby tytoniowe, alkohol, prąd i paliwo. Wzrosnąć mają opłaty za korzystanie z telefonów komórkowych i internetu, a także usługi hotelowe. Sektor turystyczny odpowiada za jedną czwartą greckiego PKB, a od zeszłego roku - czyli zaostrzenia sytuacji polityczno-gospodarczej w Grecji - dochody z branży turystycznej wiszą praktycznie na przysłowiowym włosku. Według badań greckiego związku turystyki, blisko 40 proc. greckich hoteli i pensjonatów stoi niemalże na skraju bankructwa. Wzrost cen za usługi turystyczne, jak również za wejściówki do muzeów, może jednak odstraszyć turystów przed urlopem w Grecji. Spadek dochodów z branży turystycznej jeszcze bardziej osłabi i tak już kulejącą grecką gospodarkę, a dodatkowo może przyczynić się do uniemożliwienia zrealizowania celów oszczędnościowych, które Grecja uzgodniła wraz ze swoimi wierzycielami. Uchwalenie pakietu oszczędnościowego było bowiem warunkiem koniecznym do tego, by móc pozwolić na ocenę reform w Grecji, a także, co zdecydowanie ważniejsze, umożliwić odblokowanie kolejnej transzy pieniężnej z trzeciego programu kredytowego, którego łączna wartość wynosi 86 mld euro.

W pierwszej połowie maja koalicja przeforsowała ustawę przewidującą ograniczenie wydatków emerytalnych o 1,8 mld euro oraz uzyskanie kolejnych w wysokości blisko 2 mld euro z podwyżki podatku dochodowego. Wściekli i rozgoryczeni Grecy nie wytrzymali i wyszli znów na ulicę. Na nic zdały się zapewnienia Alexisa Tsiprasa o tym, że w razie zaniechania reform istnieje groźba, że zabraknie środków na wypłacanie emerytur i że pakiet jest konieczny dla wyciągnięcia Grecji z kłopotów. Znowu w ruch poszły koktajle mołotowa i kamienie, a w odpowiedzi dla demonstrujących – gaz łzawiący. “Precz z oszczędnościową gilotyną dla naszych emerytur” - to jedno z wielu haseł, które można było zobaczyć na transparentach przed greckim parlamentem.

W matni

Tsipras zaufanie swoich wyborców utracił już kilkakrotnie, ale w dalszym ciągu kreuje się na tego, który może pomóc Grekom wyjść z finansowych opresji. “To już naprawdę ostatnie wyrzeczenia” - grzmiał premier na mównicy greckiego parlamentu chwilę po tym, jak 153 posłów Syrizy oraz koalicyjnej narodowo-konserwatywnej partii Niezależni Grecy przegłosowali przyjęcie ostatniego pakietu oszczędnościowego, polegającego de facto na kolejnych cięciach budżetowych. Cięciach, które przyczynią się do zmniejszenia pensji, emerytur i wszelkich socjalnych udogodnień, na które Grecy w obecnej kryzysowej sytuacji liczą jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. To już ostatnie wyrzeczenia, ale zdaje się, że Tsiprasowi niewielu już wierzy. Dostaje mu się już nie tylko od Greków, ale także na forum publicznym w Parlamencie Europejskim, choć winnym złej sytuacji finansowej Grecji obarcza się nie tylko chaotycznie rządzący gabinet Alexisa Tsiprasa.
Podczas debaty w PE szef Socjalistów i Demokratów Gianni Pittella odpowiedzialnością za “grecką tragedię” obarczył Międzynarodowy Fundusz Walutowy. MFW, który jest jednym z uczestników programu pomocowego dla Grecji, oprócz jego zdaniem koniecznych reform, domaga się także  redukcji zadłużenia poprzez wydłużenie okresu spłaty lub obniżenie oprocentowania, na co nie chce przystać część krajów UE. Pittella określił naciski MFW na reformy w Grecji mianem “prowizorycznych oszczędności budżetowych”.

Innego zdania są natomiast środowiska prawicowe, które za winnych kryzysu finansowego w Grecji w pierwszej kolejności uznają Alexisa Tsiprasa. Lider frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber słusznie zauważył, że w 2014 roku, kiedy funkcję premiera Grecji piastował Antonis Samaras, wzrost gospodarczy w Grecji wynosił 0,7 proc., a w 2015 roku, już za rządów Syrizy spadł do -2,5 proc. “Polityka rządu Tsiprasa zaszkodziła Grecji”, skwitował niemiecki polityk, przypominając także, że program pomocowy za czasów Samarasa przewidywał cięcia budżetowe w wysokości 1 mld euro, co jeszcze by umożliwiło Grekom wyjście z trwającego już kilkanaście miesięcy finansowego impasu. Obecnie zadłużenie Grecji jest tak duże, że wymaga konieczności zaciągania kolejnych pożyczek, co zdaje się być sytuacją bez wyjścia. Od blisko 6 lat Grecy są w matni wdrażania pakietów oszczędnościowych, co nie przynosi żadnych pozytywnych rezulatatów, a prowadzi jedynie do upadku potencjału gospodarczego oraz ubożenia znacznej części greckiego społeczeństwa.

Co dalej?

24 maja odbyło się specjalne posiedzenie Eurogrupy w sprawie Grecji, na którym przyjęto z zadowoleniem wyniki porozumienia Grecji z instytucjami pomocowymi. Przewodniczący Eurogrupy Jeroen Dijsselbloem powiedział, że “osiągnięto potężny postęp w sprawie Grecji. Można więc rozpoczynać kolejny etap programu pomocy finansowej”. Oznacza to, że Grecy otrzymają kolejną transzę z programu w wysokości 10,3 mld euro. Według porozumienia Grecja musi przeprowadzić odpowiednie reformy, ale dodatkowo został także przewidziany tzw. mechanizm awaryjny – w razie niebezpieczeństwa nieosiągnięcia pierwotnej nadwyżki w wysokości 3,5 % PKB mechanizm spowoduje uruchomienie dodatkowych reform. W przypadku, gdyby po wdrożeniu programu pomocowego Grecja znalazła się w jeszcze gorszej sytuacji niż się obecnie przewiduje, Eurogrupa uzgodniła możliwość innych działań wobec greckiego długu.

Alexis Tsipras nie cieszy się już takim zaufaniem greckiego społeczeństwa, jak półtorej roku temu, kiedy jawił się Grekom jako wybawiciel z finansowych opresji. Mimo kłopotów, które towarzyszą jego rządom od stycznia ubiegłego roku, kiedy Syriza po raz pierwszy wygrała wybory parlamentarne, Tsipras nie odpuszcza i walczy. Zachodnie media słusznie określają go mianem “mistrza szkoły przetrwania”, bo jak dotąd z każdej opresji – najczęściej dzięki pomocy nielubianej przez niego Unii Europejskiej – wychodzi praktycznie bez szwanku. Tylko jak daleko zajedzie na tym sama Grecja?

Anna Piwowarczyk

Zdjęcia: Flickr.com/Joanna