Joanna Bogucka: Życie po ETA
Ogłaszaniu najnowszego komunikatu ETA towarzyszył dobrze już znany obrazek: zakapturzeni przedstawiciele baskijskiej organizacji separatystycznej na tle flag niepodległego kraju, o który walczą od ponad 50 lat. Jednak tym razem z ich ust padła historyczna deklaracja o zakończeniu trwającej 43 lata walki zbrojnej. Teraz wszyscy, nie tylko w Hiszpanii, zastanawiają się, czy jest to ostateczna decyzja, czy tylko chwilowe zawieszenie broni. Jak pokazuje historia, w przeszłości ETA nie przywiązywała się zbytnio do swoich deklaracji. Czy obecnie jest rzeczywiście tak słaba, żeby musiała wejść na cywilizowaną ścieżkę? Czy cień rzucany przez ETA wreszcie zniknie na dobre?
Historyczny komunikat
Po 43 latach walki, na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi w Hiszpanii (20 listopada - 20N) baskijska organizacja separatystyczna ETA (Euskadi Ta Askatasuna — Baskonia i Wolność) ogłosiła definitywny koniec działań zbrojnych, w trakcie których śmierć poniosły 829 osoby. Co ważne, tym razem jest to decyzja bezwarunkowa, z której teoretycznie ciężko będzie się wycofać.
W swoim komunikacie ETA wezwała rządy Hiszpanii i Francji do wspólnego stawienia czoła konsekwencjom długoletniego konfliktu, czyli zajęciem się sytuacją więźniów i tych członków organizacji, którzy muszą się ukrywać w obawie przed karzącą ręką wymiaru sprawiedliwości. Działania te mają stanowić odtąd główną oś zainteresowania organizacji i powód, dla którego nie uległa ona jeszcze całkowitemu rozwiązaniu. Jednak ani władze centralne, ani baskijskie nie mają zamiaru spieszyć się w tej kwestii i zamierzają zająć się nimi dopiero po wyborach 20N.
Samo wydanie komunikatu zostało poprzedzone międzynarodową konferencją w San Sebastian (17.10), na czele której stanęli m.in. Kofi Annan, Bertie Ahern i Gerry Adams, a podczas której stworzono pięciopunktową deklarację nt. problemu baskijskiego. Podnosi ona takie problemy jak: zakończenie przemocy, konieczność rozmów dotyczących konsekwencji konfliktu i ich dalszego rozwiązywania już na stopie politycznej, oczywiście przy społecznym poparciu dla takiego rodzaju działań. Grupa Annana zasugerowała również powstanie zespołu, który kreowałby dialog między ETA a rządem hiszpańskim i monitorował wdrażanie stworzonych w tym gronie inicjatyw.
Dlaczego teraz?
Czemu koniec ETA przypadł właśnie teraz? - to pytanie, które odbija się szerokim echem w całej Europie. Jedną z głównych przyczyn zakończenia działań zbrojnych jest odwrócenie się od ETA nacjonalistycznej lewicy, która pod naciskami politycznymi, sądowymi i społecznymi opowiedziała się przeciwko działaniom zbrojnym, doprowadzając tym samym do wydania przez organizację historycznego komunikatu. Był to ostateczny cios zadany separatystom z ETA, którzy szczególnie od grudnia 2006 roku (krwawe przerwanie ogłoszonego w marcu 2006 roku zawieszenia broni – atak na parking przy madryckim lotnisku Barajas, podczas którego zginęły dwie osoby) byli pod nieustannym ostrzałem polityczno-społecznym, a ich struktury uległy znacznemu osłabieniu. Oficjalne stanowisko głosi, że nacjonalistyczna lewica zdecydowanie odrzuciła terroryzm, gdyż Baskowie go nie tolerują. Ten proces odrzucenia przypominał jednak bardzo długą i krętą drogę, która zebrała żniwo w postaci wielu niewinnych ofiar i która nabrała przyspieszenia dopiero 5 lat temu, gdy to zerwane zostały rozmowy między rządem a ETA. Zadaniem rządu hiszpańskiego było przedsięwzięcie wszystkich starań, aby doprowadzić do osiągnięcia pokoju, a gdyby to się nie udało, zrzucenie całej winy na ETA i tym samym ciągłe osłabianie jej pozycji. Obecnie dotarliśmy do momentu, gdzie od kilku lat nikt z rąk separatystów z ETA nie zginął, sama organizacja otrzymała wiele silnych ciosów ze strony policji i innych służb, partia nacjonalistów baskijskich została zdelegalizowana na mocy Ley de Partidos z 2003 roku, a sprzeciw społeczeństwa połączył baskijskie partie polityczne w walce przeciwko terroryzmowi. Do końca ETA przyczyniła się również niesprzyjająca atmosfera na świecie, gdy terroryzm zaczął być kojarzony z niespotykaną jak dotąd skalą brutalności prezentowaną np. przez Al-Kaidę.
Między radością a niedowierzaniem
Spodziewać by się mogło, że komunikat dotyczący zakończenia walki zbrojnej zostanie entuzjastycznie przyjęty, jednak Hiszpanie, pamiętając wydarzenia z przeszłości, z rezerwą podeszli do ostatniej decyzji ETA. Podejrzliwość wobec prawdziwych zamiarów członków ETA wynika przede wszystkim ze strachu przed wznowieniem działalności zbrojnej oraz sprzeciwem wobec rozpoczęcia rozmów z separatystami. Z badania sondażowego przeprowadzonego dla El Pais wynika, że 53 proc. Hiszpanów nie wierzy, że komunikat ETA ostatecznie zamyka temat terroryzmu. Co prawda 77 proc. pytanych wyraża radość, jednak z drugiej strony cały czas ma wątpliwości, co do prawdziwych intencji terrorystów. Istnieje obawa, że terror i przemoc mogą powrócić, ale w innej formie lub w konsekwencji rozpadu wewnątrz organizacji, gdyż nie wszyscy jej członkowie mogą z zadowoleniem przystać na obecny rozwój sytuacji i na własną rękę mogą chcieć kontynuować walkę w imię „prawdziwej ETA”. Kolejną nasuwającą się wątpliwością jest fakt, że oprócz obietnicy zawieszenia walki zbrojnej nie usłyszeliśmy ani deklaracji o rozbrojeniu, ani o rozwiązaniu się tej separatystycznej organizacji.
ETA – Kryzys 0:1
W analizach dotyczących komunikatu ETA pojawiają się dwa wiodące pytania: jak sytuacja ta wpłynie na wynik zbliżających się wyborów parlamentarnych i jakie działania podejmie nowy rząd, aby ostatecznie zakończyć trwający aż 43 lata okres terroru i strachu w Hiszpanii. Z przeprowadzonych sondaży wynika, że rządząca obecnie PSOE nie ma dużych szans, aby wykorzystać zaistniałą sytuację na poprawienie własnych notowań, gdyż ponad połowa Hiszpanów uważa, że pokonanie ETA jest wspólnym wysiłkiem wszystkich, a sukces ten nie może zostać zostać zapisany na konto tylko jednej partii, czy jednego człowieka. W związku z tym nawet Alfredo Pérez Rubalcaba, za którego kadencji jako ministra spraw wewnętrznych doszło do tego historycznego wydarzenia, nie może spijać śmietanki. W te nastroje, określające terroryzm jako problem ponadpolityczny, wpisał się również premier José Luis Rodríguez Zapatero, który komentując komunikat ETA docenił zasługi wszystkich swoich poprzedników, a także służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, współpracy międzynarodowej, szczególnie francuskiej oraz postawy wszystkich partii oraz całego społeczeństwa. Brak wpływu decyzji ETA na kampanię wyborczą i na hiszpańskie życie polityczne widać w sondażach poparcia dla partii, gdzie PP, tak samo jak dwa tygodnie wcześniej, uzyskuje bezpieczną ponad 15 proc. przewagę nad PSOE (45,4% do 30,1%) Jest to przede wszystkim rezultatem zmiany priorytetów i problemów zaprzątających głowy Hiszpanów, z zagadnień dotyczących terroryzmu na kwestie kryzysu ekonomicznego i jego boleśnie odczuwalnych konsekwencji. Ostatnie badania przyniosły dane o 4.978.300 bezrobotnych, co stanowi wzrost o ponad 140 tysięcy w trzecim kwartale.
Mariano Rajoy, główny kandydat do objęcia fotela premiera, podkreślił fakt, że tym razem decyzja ETA nie była wynikiem żadnych politycznych ustępstw ani targów, co daje większe podstawy do wiary w trwałość deklaracji baskijskich separatystów. Zwrócił on jednak uwagę, że Hiszpania będzie mogła się poczuć całkowicie bezpiecznie dopiero wtedy, gdy nastąpi ostateczne demontaż struktur ETA. Nie podał jednak gotowej recepty, jakby miało do tego dojść, a to najprawdopodobniej właśnie lider PP będzie musiał sobie radzić z presją własnego środowiska, które sceptycznie podchodzi do informacji o ostatecznym końcu problemu ETA oraz z presją społeczeństwa, które nie godzi się na żadne ustępstwa wobec nich. Większość społeczeństwa nie zgadza się na prowadzenie żadnych rozmów z ETA dotyczących ich więźniów i uciekinierów oraz sprzeciwia się przeprowadzeniu referendum w sprawie samostanowienia Kraju Basków. Jedyną rzeczą, na którą zgadzają się Hiszpanie są ustępstwa dotyczące przywilejów więziennych, choć i to może mieć miejsce dopiero po oficjalnych przeprosinach ze strony ETA.