Julita Turos: Aresztowanie bossa camorry, czyli "Zwyciężyło Państwo." Również polskie.
W czasach globalnej wioski, konsekwencje każdego zdarzenia, nawet najbardziej odległego z geograficznego punktu widzenia, mają zasięg globalny, i często dotykają nas w stopniu dużo większym, niż byśmy mogli zdawać sobie z tego sprawę. Dotyczy to również wyjątkowego aresztowania, które miało miejsce we Włoszech w zeszły czwartek, 7 grudnia – aresztowania Michele Zagarii. Kim jest Zagaria? Kim są Casalesi i gdzie znajduje się ich ziemia – Casal di Principe? Dlaczego schwytanie czołowego przedstawiciela Casalesich odbiło się szerokim echem nie tylko we Włoszech, ale i na całym świecie i, wreszcie, dlaczego wydarzenie to dotyczy nas bardziej, niż przypuszczamy.
Istnieje Italia piękna i twórcza, którą kochamy i podziwiamy. Znajduje się tam na przykład miasto niedaleko Neapolu, o wdzięcznej nazwie Caserta, której brzmienie przywodzi na myśl każdemu Włochowi niepowtarzalny smak i najwyższą jakość tamtejszej mozzarelli di bufala. Odwiedzając je, oczarowuje nas piękno i monstrualność XVIII-wiecznego Pałacu Królewskiego, zwanego Wersalem Włoch, wybudowanego dla rządzącej wtedy tą częścią Italii dynastii Burbonów, wraz z jego bajecznymi ogrodami i kompleksem San Leucio – nie przez przypadek wpisane w 1996 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Istnieje jednak również i Italia mroczna, która działa poza granicami prawa, i która gotowa jest usunąć wszystkich, ośmielających się stanąć na jej drodze. To Italia przestępcza, zwalczana z ogromną determinacją przez państwo włoskie oraz policję i służby bezpieczeństwa na całym świecie.
Znajduje się tam na przykład niepozorne, 20-tysięczne miasteczko Casal di Principe, w prowincji Caserta, o którym nigdy byśmy nie usłyszeli, gdyby nie fakt, że słowo „Casalesi” przestało być równoznaczne z nazwą mieszkańców Casal di Principe, a stało się również powszechnym określeniem jednej z najsilniejszych i najokrutniejszych organizacji przestępczych na świecie, wywodzących się właśnie z tych terenów Włoch.
Istnieje też mafia. Niby jesteśmy świadomi tego faktu, a jednak nie dociera on w pełni do naszej świadomości, funkcjonując jako swoistego rodzaju „rzeczywistość abstrakcyjna”. Mafia, w właściwie mafie, gdyż w swoim pierwotnym znaczeniu termin ten był po prostu synonimem Cosy Nostry. Obecnie, poza Mafią Sycylijską – Cosą Nostrą, mafiami określa się trzy inne jeszcze włoskie organizacje przestępcze: kalabryjską ‘ndranghetę, wywodzącą się z Apulii - Sacra Corona Unita oraz z regionu Kampania (ze stolicą w Neapolu) - Camorrę.
Casalesi są najpotężniejszym klanem Camorry (nazywanej „Gomorrą” w bestsellerze o tym samym tytule, autorstwa pisarza i dziennikarza, Roberta Saviano). Włoscy śledczy nazywają ich również „super-mafią”, z uwagi na ścisłą współpracę Casalesich z pozostałymi mafiami, szczególnie z ‘ndranghetą i Cosą Nostrą, jak również ze względu na wyjątkowo szeroki zasięg ich działalności.
Gdyby był to początek powieści, dzieła pozwalającego sobie puścić wodze wyobraźni pisarza, pewnie, zafascynowani, nie moglibyśmy się doczekać rozwoju tej historii. Niestety, bohaterowie naszej opowieści, nie mają ochrypłego głosu Marlona Brando czy pociesznego wyglądu Toniego Soprano. Casalesi są krwawą i bezlitosną organizacją mafijną, która dokonała około pół tysiąca okrutnych mordów, i której ulubioną bronią są karabiny typu kałasznikow, czyli broń wojenna. Są oni zarazem zdolnymi biznesmenami, będącymi w stanie handlować narkotykami równie sprawnie jak nieruchomościami czy cementem, a także dokonywać skomplikowanych operacji na rynkach finansowych, dysponując przy tym nieprzerwanie ogromną ilością gotówki. I to nawet teraz, w czasach globalnego kryzysu finansowego, kiedy nawet największe banki światowe mają problem z płynnością finansową.
Według szacunków włoskiej komórki ds. zwalczania mafii (Dipartimento Nazionale Antimafia), roczny dochód z przedsiębiorstw kontrolowanych przez klan Casalesich i z nielegalnego handlu, opiewał już w 2008 roku na 30 miliardów euro (źródło: La Repubblica). Żeby zdać sobie sprawę z rozmiarów tej kwoty, wspomnijmy tylko, że jest ona wyższa od wartości całego ogłoszonego niedawno przez rząd premiera Montiego planu ratowania gospodarki Włoch, który został uznany zgodnie przez międzynarodowych ekspertów za „ratujący Włochy przed bankructwem na podobieństwo Grecji” i powstrzymujący chwilowo europejską unię monetarną przed załamaniem się.
Dlaczego jednak informacje te powinniśmy śledzić z zainteresowaniem równym obywatelom Włoch?
Otóż przestępcza działalność klanu Casalesich obejmuje swym zasięgiem całą Italię – od ich rodzimych, południowych regionów, po te najbardziej wysunięte na północ. Nie tylko. Ma ona zasięg globalny. Casalesi robią nielegalne interesy w Ameryce Południowej i Stanach Zjednoczonych, w Santo Domingo, w Kenii, a także w Europie. Na miarę nowoczesnego holdingu, dywersyfikują oni swą działalność w zależności od specyfiki lokalnego rynku, dlatego też w Szwajcarii, w Szkocji, w Chinach i w Niemczech zajmują się praniem brudnych pieniędzy i kupnem banków, grają na większości światowych giełd, w tym Portugalii, Brazylii, Francji, Węgier, stają do przetargów publicznych i aktywnie działają na rynku nieruchomości w USA, Niemczech, Rumunii i… w Polsce.
To właśnie wzajemne przenikanie się praktycznie wszystkich gospodarek świata i globalny zasięg aktywności Casalesich, każe również nam autentycznie cieszyć się z aresztowania Michele Zagarii. Po 16 latach skutecznego uciekania przed wymiarem sprawiedliwości, został on schwytany w nocy z 6 na 7 grudnia br. w skonstruowanym przy wykorzystaniu najnowszych technologii, podziemnym bunkrze, w jednej z wilii w Casapasenna, niedaleko Casal di Principe,. Stamtąd właśnie wielki boss Casalesich zarządzał całym swoim „przestępczym holdingiem”. „Zarządzał”, bo, jak podkreśla Roberto Saviano, Zagaria był, jest biznesmenem-komorrystą, nie kamorrystą-biznesmenem. Tym samym zwraca uwagę na szczególną rolę, jaką w życiu mafiosa odgrywał biznes i obrazuje styl sprawowania władzy w podległej mu organizacji. Zagaria nie zaczął bowiem robić interesów, „piorąc” pieniądze pochodzące z działalności mafijnej. Przeciwnie. On stał się znany jako przedsiębiorca i mentalnie na zawsze nim pozostał, a decyzję o przynależności się do mafii podjął, w oparciu o chłodną kalkulację, że będzie to „okoliczność sprzyjająca” sprawniejszemu prowadzeniu interesów. Nawet ze swej podziemnej kryjówki ściągał więc w dalszym ciągu haracze, „rozdawał” zamówienia publiczne, obsadzał posady w lokalnej administracji. Teraz zostanie mu postawione oskarżenie z tzw. artykułu „41 bis” włoskiego kodeksu karnego, traktującego o więzieniu o zaostrzonym rygorze dla członków mafii.
Powinniśmy też poczuć się bezpośrednimi adresatami pierwszych słów bossa, wypowiedzianych w momencie jego aresztowania: „Wygraliście. Wygrało Państwo”. Bo „Państwo” to my wszyscy, uznający nadrzędność prawa i takich wartości jak wolność, równość, sprawiedliwość.
Aresztowanie Zagarii jest ostatnim z szeregu zatrzymań dokonanych w ostatnim czasie przez włoskie służby porządkowe, w wyniku których za kratki trafili najwięksi bossowie Camorry. Co więcej, w momencie powstawania tego materiału, włoskie media donoszą o kolejnych sukcesach w walce z mafią, tj. o trwającej od 6 grudnia serii zajęć mienia powiązanego z klanem Casalesich. Wartość skonfiskowanych pieniędzy i zajętych nieruchomości szacuje się na 100 milionów euro.
Ponieważ jednak, jak powiedzieliśmy sobie na wstępie, nasza opowieść nie jest fikcyjna, a życie rzadko pisze w pełni pozytywne scenariusze, nie kończy się ona typowym happy endem.
Tym bardziej, że finał historii Zagarii (którego przypadek symbolizuje walkę z mafią jako całością) dopiero będzie miał miejsce – w sądzie. A wymiar sprawiedliwości Włoch boryka się z poważnymi trudnościami w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej. Włoska prasa alarmuje o malejącej liczbie sędziów i prokuratorów w sądach w południowych regionach kraju oraz o odmawianiu przez nich obsługi spraw o powiązania mafijne. Problemem jest również opieszałość sądów, prowadząca często do przedawniania się procesów i wychodzenia na wolność groźnych mafiosów, bez usłyszenia wyroku sądu. Antidotum na to niedomaganie systemu miało być „zasilenie” sądów w południowych Włoszech większą liczbą aplikantów, dla których udział w procesie o przynależność do mafii, jest niejednokrotnie pierwszym doświadczeniem zawodowym. Tak rozpoczęła się we Włoszech debata publiczna na temat zjawiska tzw. „sędziów-chłopców”.
Jest mało prawdopodobne, by któryś z nich miał poprowadzić proces bossa pokroju Zagarii, który i tak został już dwukrotnie skazany zaocznie na karę dożywotniego więzienia za morderstwa i wymuszenia. Jednakże w szerszej perspektywie walki z przestępczością zorganizowaną problem istnieje, co nie pozwala sformułować nam na koniec „porządnego” morału, że dobro zawsze zwycięża, a złoczyńcy zostaną sprawiedliwie ukarani, a tak na poważnie – mieć zbyt dużych nadziei na rychłe rozwiązanie problemu mafii, pomimo ostatnich, znaczących sukcesów w tej materii.
Problem mafii nie dotyczy jedynie włoskiego wymiaru sprawiedliwości, z jego bohaterami i męczennikami, ale jest problemem, który dotyczy żywotnie nas wszystkich. Stał się problemem globalnym, od kiedy działania mafii nabrały globalnego zasięgu. O wiele bardziej globalnym, niż wymiar sprawiedliwości ją ścigający. Jako Europejczycy i Obywatele Świata, cieszmy się razem z włoskim wymiarem sprawiedliwości, z władzami Włoch i wszystkimi ich uczciwymi obywatelami z mającego miejsce 7 grudnia aresztowania. Cieszymy się, tak jak cieszyliśmy się w 2006 roku ze schwytania Bernardo Provenzano, szefa wszystkich szefów sycylijskiej Cosy Nostry, którego znaczenie było porównywalne z tym obecnym, Michele Zagarii. Nie przypisujmy mu jedynie utopijnie dużego znaczenia, bo w kwestii skutecznej walki z mafią jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Działajmy roztropnie i dbajmy o jak najrzetelniejszą informację.