Michał Narojek: Niemcy na beczce prochu?
- Michał Narojek
22 maja minister spraw wewnętrznych Niemiec Wolfgang Schäuble przedstawił raport nt. zagrożeń dla porządku konstytucyjnego RFN w roku 2005. Zbiega się to z żywą debatą o bezpieczeństwie Mistrzostw Świata w piłce nożnej - w szczególnie w kontekście prawicowego ekstremizmu. Tłem jest natomiast rosnąca niechęć Niemców do mniejszości muzułmańskiej i pogłębiająca się alienacja kolejnych pokoleń gastarbeiterów. Wszystkie te elementy powodują, że sytuacja naszego zachodniego sąsiada w dziedzinie bezpieczeństwa staje się coraz bardziej skomplikowana.
Muzułmanie w Niemczech - spirala niezrozumienia?
Niemieckie społeczeństwo coraz bardzie wrogo odnosi się do muzułmanów. Podejrzliwość, która - jak się zdawało, miała swoje apogeum po 11 września - wciąż narasta.
Wedle opublikowanych przez Frankfurter Allgemeine Zeitung sondaży z maja 2006 r. 91 procent Niemców kojarzy islam z dyskryminacją kobiet. 83 procent respondentów twierdzi, że religię tę cechuje fanatyzm. W roku 2004 odsetek osób podzielających te opinie wynosił odpowiednio 85 i 75 %. Religii tej zarzuca się również brak tolerancji (62%) i sprzeczność z zasadami demokracji (60%). Bardzo duża grupa Niemców (40%) - społeczeństwa niezwykle wyczulonego na kwestie wolności i niedyskryminacji - pozytywnie reaguje na następujące zdanie: "By minimalizować liczbę radykalnych, gotowych do stosowania przemocy muzułmanów należy istotnie ograniczyć możliwości praktykowania islamu w Niemczech".
Pocieszające jest to, że znakomita większość respondentów jest daleka od uogólnień i nie postrzega wszystkich muzułmanów jako niebezpieczeństwa. Dwie trzecie pytanych podkreśla, że źródłem zagrożenia są jedynie niektórzy radykałowie, a nie grupa religijna jako taka. Mimo to coraz częściej pojawia się termin "wojna kultur" (Kampf der Kulturen) rozumiany jako napięcie pomiędzy chrześcijaństwem a islamem. Obecnie znacznie ponad połowa Niemców jest zdania, że taki konflikt ma już miejsce w ich kraju.
Fundamentaliści rosną w siłę
Przemiany postaw społecznych muszą bez wątpienia utrudniać - i tak dotychczas skomplikowany - proces integracji. W niektórych dzielnicach niemieckich miast dorastają kolejne pokolenia gastarbeiterów, głównie Turków. Zamknięte społeczności rządzą się prawami innymi niż te, które obowiązują Niemców. Sama religia nie jest tu jedyną różnicą - duże znaczenie ma odmienna struktura społeczna, oparta na patriarchalnej, hierarchicznej rodzinie. Niedostateczna znajomość języka ogranicza możliwości edukacji, co jest bezpośrednią przyczyną słabej pozycji na rynku pracy. W warunkach bezrobocia i społecznej alienacji odwołanie do tradycyjnych zasad (rodzinnych, religijnych) jest wygodną drogą do określenia - szczególnie przez młodych mężczyzn - swojej tożsamości. Przybiera to czasem niezwykle drastyczne formy. Potrzeba bezwzględnego zachowania dotychczasowych zasad prowadzi do - zupełnie niezrozumiałych dla osób z zewnątrz - "zabójstw honorowych". Dokonywane są one głównie na kobietach, które w jakiś sposób naruszyły tradycyjny porządek, stały się zbyt samodzielne i odrzuciły panujące ograniczenia. Sprawcy, których zwykle łatwo jest ustalić (najczęściej bliscy krewni ofiar), są dumni ze swoich czynów i cieszą się szacunkiem w swoim środowisku. Prezentowane przez media przypadki motywowanych honorem morderstw pogłębiają jeszcze niechęć do muzułmanów i podsycają atmosferę wzajemnego niezrozumienia i potępienia.
Wypaczone odwania do tradycji i zasad religijnych połączone z bezrobociem i brakiem perspektyw mogą stanowić podatny grunt radykalizacji i rekrutacji do ugrupowań terrorystycznych.
Raport Verfassungsschutzbericht przedstawiony przez ministra spraw wewnętrznych pokazuje, że w roku 2005 liczba radykalnych islamistów i ich ugrupowań wzrosła. Nadal największą siłę stanowi turecka Milli Görüs, zrzeszająca ponad 26000 członków. Organizacja ta ma przede wszystkim program polityczny odnoszący się do samej Turcji, oparty na poglądach Necmettina Erbakana. Nie można jednak oddzielić jej działalności od sfery religijnej (co jest ogólną zasadą w świecie islamu, gdzie sprawy polityki są nierozerwalnie splecione z religią). Na tym polu Milli Görüs postuluje oparcie polityki o prawo szariatu, źródła prawdziwej wolności i ochrony przed jakimkolwiek uciskiem. Jej członkowie odrzucają również jakiekolwiek reformy systemu religijnego.
Działalność tej i innych radykalnych organizacji bez wątpienia wzmacnia możliwości działania fanatyków gotowych do użycia przemocy w imię religii.
Skrajna prawica - ambitne plany?
W raporcie dużo miejsca poświęcono również zagrożeniu płynącego z zupełnie innej strony: prawicowego ekstremizmu. Chociaż nieznacznie spadła liczba członków radykalnych ugrupowań prawicowych, rok 2005 przyniósł znaczny wzrost ilości popełnianych przez nich przestępstw - także tych z użyciem przemocy. Wzrosła także do 10400 liczba prawicowych radykałów gotowych do stosowania siły w imię swojej ideologii. Po raz pierwszy od 1988 roku zapadły w Niemczech wyroki skazujące wobec prawicowych ekstremistów oskarżonych o tworzenie ugrupowania terrorystycznego - działaczy Freikorps Havelland, oskarżonych o niszczenie lokali gastronomicznych należących do cudzoziemców i spowodowanie strat w wysokości 600.000 euro a także członków Kameradenchaft Süd, planujących zamach bombowy i dążących do zbrojnej rewolucji.
Ugrupowania skrajnej prawicy planują wiele działań w związku z Mistrzostwami Świata w Niemczech (2006 r.). Pozwoli to im przyciągnąć uwagę mediów i promować swoją ideologię. Rozgrywki będą więc okazją nie tylko do chuligańskich wybryków i "polowania" na przedstawicieli szczególnie nielubianych nacji. Mogą również zostać wykorzystane do demonstracji politycznych, między innymi okazania poparcia prezydentowi Iranu Mahmudowi Ahmadinedszadowi, który zdobył sympatię skrajnej prawicy nawołując do zniszczenia Izraela. Ten dziwaczny sojusz, którego podstawą jest antysemityzm, nie zmniejsza jednakże wrogości prawicowych ekstremistów wobec mniejszości religijnych i etnicznych zamieszkałych w Niemczech.
Wiece i koncerty mają również służyć akcji propagandowej i pozyskiwaniu przez ugrupowania skrajnej prawicy nowych członków - masy pseudokibiców stanowią w tym wypadku idealną grupę docelową.
Przedstawione powyżej działania odsłaniają pewien trend środowisk skrajnej prawicy. Chcą one wzmocnić swoje szeregi i zyskać medialny rozgłos. Nie można również wykluczyć, że będą dążyć do lepszej organizacji, skuteczniejszej konspiracji (ograniczenia penetracji ze strony organów ścigania) a w konsekwencji do rozwinięcia skutecznej kampanii przemocy. Podpalenia, napady i pobicia, takie jak niedawny atak na polityka PDS tureckiego pochodzenia Giyasettina Sayana, mogą skutecznie podsycać napięcia pomiędzy większością a grupami etnicznymi czy religijnymi. Zastosowanie bardziej skutecznych i spektakularnych środków, zaplanowanie szeregu zamachów przeciwko starannie dobranym celom (osobom, centrom religijnym czy kulturalnym określonej mniejszości) stanowiłoby nie lada wyzwanie dla aparatu państwowego. Gdyby zaatakowana grupa również sięgnęła po terroryzm i podjęła działania odwetowe, następstwa mogłyby być katastrofalne.
Po analizie raportu nasuwa się niebezpieczna konkluzja: obie strony potencjalnego konfliktu - zarówno prawicowi ekstremiści i religijni fanatycy odwołujący się do ideologii islamistycznej systematycznie się radykalizują. Biorąc pod uwagę przedstawione wcześniej zmiany w postawach społecznych należy oczekiwać, że trend ten będzie się pogłębiał.
Niemcy na liście celów?
Obok rosnących napięć społecznych i rozwoju skrajnych ugrupowań - zarówno po stronie islamistów, jak również skrajnej prawicy, warto wymienić inne czynniki podnoszące ryzyko wystąpienia działalności terrorystycznej.
Autorzy raportu podkreślili, że zagrożenie Niemiec jest niższe niż państw, które zaangażowały się w operację iracką. Mimo to w oczach terrorystów Niemcy należą do obozu "krzyżowców" oraz współdziałają z USA i Izraelem. Doniesienia prasowe o domniemanym udziale niemieckiego wywiadu Bundesnachrichtendienst w przygotowaniu nalotów na Bagdad, a także duża aktywność w działaniach w Afganistanie bez wątpienia mogą stanowić argument dla radykałów, by Niemcy stały się celem ataku. Obecność niemieckich wojsk w Somalii oraz szkolenia irackich służb bezpieczeństwa również mogą być przyczyną dołączenia RFN do listy "wrogów".
Ponadto, szereg decyzji sądowych podjętych w Niemczech w ostatnim czasie może stwarzać wrażenie, że organom państwowym brakuje odpowiednich instrumentów do walki z terroryzmem. Sztandarowym przykładem może być podważenie w sprawie Mamouna Darkazanliego, domniemanego finansisty Al-Kaidy, konstytucyjności przepisów wprowadzających europejski nakaz aresztowania. Także niedawne orzeczenie (maj 2006 r.) zabraniające policji analizy baz danych bez informacji o konkretnym zagrożeniu ogranicza możliwości działania organów ścigania. Dotychczasowa praktyka, polegająca na przeszukiwaniu baz danych jedynie na podstawie ogólnego "profilu" terrorysty (muzułmanin, mężczyzna w wieku 18-40 lat) - choć nie doprowadziła do wykrycia uśpionych terrorystów - była cennym instrumentem w arsenale służb bezpieczeństwa. Dalsze decyzje tego typu mogą wytworzyć w fundamentalistach przekonanie o słabości i niewydolności niemieckiego systemu bezpieczeństwa.
Sytuacja w Niemczech jest skomplikowana, zarówno z uwagi na ich rolę w świecie, jak też sytuację wewnętrzną.
Polityka zagraniczna Berlina, choć umiarkowana i sceptyczna wobec operacji irackiej, nie skreśla RFN z listy potencjalnych celów islamistów. Równocześnie utrzymują się problemy z integracją mniejszości muzułmańskiej, w ramach której rozwijają się organizacje fundamentalistyczne. W społeczeństwie rośnie nieufność do wyznawców islamu, a środowiska skrajnej prawicy stają się bardziej aktywne i skłonne do stosowania przemocy. Dla wzmocnienia swoich szeregów i zdobycia medialnego rozgłosu przygotowują się do akcji propagandowych w czasie Mistrzostw Świata.
Wydaje się, że dotychczas niemieckie służby dobrze radziły sobie z zagrożeniami, pomimo, że część stosowanych przez nie instrumentów zakwestionowano pod kątem prawnym. Należy mieć nadzieję, że niemieckie mechanizmy bezpieczeństwa będą nadal skuteczne, a mieszanka religijnego fundamentalizmu i prawicowego ekstremizmu nie okaże się beczką prochu.
Redakcja psz.pl otrzymała powyższy tekst od autora.