Paweł Feręszkiewicz: Martin Schulz nowym Przewodniczącym PE
Po dwuipółletniej kadencji Jerzego Buzka stanowisko szefa PE obejmie Niemiec – Martin Schulz z Partii Socjaliści i Demokraci (S&D). Należy spodziewać się, może nie diametralnej, ale istotnej zmiany w prowadzonej polityce sternika parlamentu, nastawionej na aktywniejsze działania w ustabilizowaniu sytuacji finansowej Europy.
Wtorkowy wybór (17.01) Martina Schulza jest tylko finalizacją dżentelmeńskiej umowy zawartej pomiędzy Europejską Partią Ludową (EPL), a europejskimi socjaldemokratami. Dotyczyła ona podziału kadencji pomiędzy reprezentantów, dwóch dominujących frakcji PE. Z tego też powodu, podczas głosowania 2,5 roku temu, socjaldemokraci nie wystawiali swojego kandydata, udzielając poparcia Jerzemu Buzkowi z EPL. Kontrkandydatami Niemca, lecz tylko na papierze, byli Brytyjczycy. Z jednej strony Nirj Deva reprezentujący Konserwatystów i Reformatorów (EKR), a z drugiej przedstawicielka frakcji Liberałów i Demokratów (ALDE) Diana Wallis. Martin Schulz obejmując nową funkcją, będzie tym samym szóstym Niemcem, zasiadającym na czele PE.
Historia pewnego księgarza
Urodzony w 1955 r. w miasteczku Eschweiler (Nadrenia Północna – Westfalia) niedaleko granicy z Francją i Luksemburgiem, wychowując się na obszarze granicznym, poznał poza językiem niemieckim również francuski i niderlandzki. Swoje wykształcenie związał z zawodem księgarza, by później pracować w różnych księgarniach i wydawnictwach. W tym też czasie zaangażował się w lokalne struktury polityczne. Na początku lat 80. założył własną księgarnię, którą prowadził do momentu wyboru w 1994 r. na eurodeputowanego do PE. Swoje pierwsze kroki, w zawodowej polityce stawiał jako członek rady miasta, a następnie burmistrz Wuerselen, miasteczka położonego niedaleko Akwizgranu. Co ciekawe, żyje tam i mieszka od około czterdziestu lat.
Jego poglądy polityczne zbiegły się z ofertą jaką przedstawiali w tamtym okresie niemieccy socjaliści. Główny powód, który popchnął go ku polityce, a następnie w objęcia Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), była walka o równoprawny świat i pokaźna tradycja reprezentowana przez partię. Martin Schulz odnalazł w niej najbardziej cenione przez siebie wartości, czyli równość, demokrację i współpracę. Śledząc poczynania Schulza na niemieckiej, ale również, europejskiej scenie politycznej, dostrzec można, iż jego rola dla partii zaczęła wzrastać na przełomie XX i XXI w. Należy odnotować, że stał się wówczas członkiem Rady Partyjnej i Zarządu Federalnego SPD, a jako eurodeputowany pełnił funkcję koordynatora Grupy Socjalistycznej w różnych podkomisjach PE.
Konstruktywny krytyk
Lata następne były odzwierciedleniem jego przywódczych cech, które doprowadziły go do przewodnictwa, najpierw, nad swoją rodzimą partią SPD we frakcji socjaldemokratycznej, a od 2004 r. jako przewodniczącego grupy socjalistów i demokratów w PE. Jest znany z ekspresyjności i nazywania rzeczy po imieniu. Najbardziej przekonał się o tym były premier Włoch Silvio Berlusconi, kiedy to w 2003 r. Schulz skrytykował go za jednoczesne łączenie funkcji premiera i właściciela koncernu medialnego. Popularne stało się sformułowane wówczas, przez niemieckiego polityka, stwierdzenie o „wirusowym konflikcie interesów”. Jak można się domyślać Berlusconi nie pozostał dłużny i znając ogromną niechęć Niemca do koncepcji nazistowskiej, zaproponował mu rolę kapo, w filmie opowiadającym o obozie koncentracyjnym, w tamtym czasie kręconym na terenie Włoch. Co bardzo rozsierdziło Schulza, ale paradoksalnie konflikt na najwyższym szczeblu europejskiej polityki, przyniósł Niemcowi wiele sławy, do tej pory szeregowemu politykowi. Z drugiej strony pokazał, iż potrafi on bardzo logicznie formułować oskarżenia, znajdując na ich argumentację niezbite dowody.
W swojej partii otaczany jest głębokim szacunkiem i autorytetem, ale nie jest tajemnicą, że ogromne zaangażowanie w życie polityczne oraz ekspresyjność podczas przemówień w parlamencie, stanowi duże pole dla jego politycznych oponentów i przysparza mu częstej wymiany zdań, zwłaszcza z konserwatystami. Jedna z poważniejszych utarczek słownych to konflikt na linii Schulz Godfrey Bloom. Ten drugi na jednej z sesji PE, gdy z mównicy zszedł Schulz, krzyknął „jeden naród, jedna religia, jeden wódz”, uderzając w jego zagorzałą europejskość. Często nie kryje swojego niezadowolenia wobec polityków reprezentujących odmienne poglądy oraz zarzucając im niedotrzymywanie obietnic programowych. Krytykuje w sposób konstruktywny, choćby obecnego prezydenta Francji, zarzucając wykorzystywanie haseł socjaldemokracji do odbudowywania pozycji wśród swoich wyborców.
Początek nowej jakości?
Schulz znając języki obce i odznaczając się takim cechami jak nieustępliwość, charyzma, profesjonalizm i łatwość przemawiania, odnajduje się bez problemów w europejskiej maszynie demokratycznej. Oceniając kadencję swojego poprzednika, wypowiadał się w samych superlatywach o Jerzym Buzku, jednocześnie podkreślał, iż jego przewodnictwo będzie miało zupełnie inną formę, z pewnością nie tak koncyliacyjną i ugodową. Schulzowi nie brakuje animuszu i chęci przeforsowania swojej wizji na Europę.
W licznych wywiadach podkreśla rolę jaką odgrywa dla niego osobiście PE i chciałby stworzyć z niego jeszcze efektywniejsze narzędzie na tle innych instytucji europejskich. Niejednokrotnie podczas trwającego kryzysu strefy euro, dało się słyszeć głosy Schulza, iż PE ma wydajne instrumenty służące do przeciwdziałania negatywnym efektom dla Europy. Poza tym wspiera w swoich postulatach inne urzędy UE, m.in. szefa Komisji Europejskiej Manuela Barroso oraz przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Instytucjonalizacja Europy ma dla niego istotne znaczenie, tym bardziej w kontekście wzrastającej pozycji Angeli Merkel i jej oddziaływania na Europę. Schulz nie widzi przyszłości w roli poszczególnych przywódców, dla niego liczy się jedność europejska.
Przyszłość i sposób zarządzania jakie rysują się przed nowym szefem Parlamentu Europejskiego, wydaje się, że będą oparte na trzech solidnych, socjaldemokratycznych argumentach. Martin Schulz podnosił je podczas licznych wystąpień i debat, jednak najpełniej dał temu wyraz podczas ostatniej konferencji Prezydium Partii Europejskich Socjalistów (PES) w Brukseli, pod koniec listopada 2011 r. Trzy najsilniej akcentowane filary socjaldemokratów to wsparcie ruchu antykapitalistycznego, potrzeba zwrócenia uwagi bogatym, aby odpowiadali za swoje lekkomyślne poczynania oraz zmiana zasad panujących na rynkach finansowych. Siłę, na przezwyciężenie kryzysu, widzi w ludziach protestujących na ulicach europejskich miast, walczących o lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci. Poza tym opowiada się za stworzeniem europejskiej agencji ratingowej, a tym samym poznania kryteriów, według których oceniana jest wiarygodność państw.
Europę widzi z perspektywy obywateli, jako sprawiedliwą i bezpieczną. Powinna być ona zjednoczona pod względem socjalnym. Uwypukla również potrzebę zmiany, która tak bardzo potrzebna jest UE, zwłaszcza w wymiarze finansów publicznych. Potrzeba wzrostu i pełnego zatrudnienia, aby sprostać wyzwaniom globalizacji i rynków wschodzących. Może nie zarzuca, ale silnie akcentuje brak spójnej wizji europejskiej na kontakty handlowe z zagranicą. Z drugiej strony Europa nie powinna skupiać się na rynku wewnętrznym i kontaktach w ramach strefy, ale okazywać zaangażowanie poza granicami państw członkowskich i współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i Rosją.
UE jako tło dla Europy
Obejmujący nową funkcję, Martin Schulz, musi poza swoimi ambicjami wziąć pod uwagę trudną sytuację, z którą boryka się strefa euro i osłabiona konkurencyjność gospodarek starego kontynentu. W pierwszej kolejności, Schulz będzie zabiegał o jedność, zarówno w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym. Ostatni przypadek Wielkiej Brytanii i jej izolacja od struktur europejskich. Może to mieć nie tyle wpływ na trudności Unii Europejskiej, ile Londynu, który zdaniem wielu postąpił nieroztropnie odcinając się od innych potęg europejskich na spotkaniu przywódców europejskich w grudniu. Jedność, dodatkowo mogą osłabić obniżone przez agencję Standard & Poor's ratingi i uwypuklenie w oczach inwestorów, tylko czterech państw o najwyższym ratingu AAA. Przed nowym szefem PE, stoi z pewnością uporządkowanie sytuacji wobec relacji szefowie i przywódcy państw, a instytucje Europejskie, przy jednoczesnym wdrażaniu własnej wizji na przyszłość Europy.
Dlatego najprawdopodobniej Martin Schulz nie pozwoli na to aby PE i inne instytucje pozostawały tłem dla przywódców europejskich i decyzji podejmowanych w wąskim gronie najbardziej wiarygodnych finansowo członków strefy euro. Sam zapowiadał, że swoją kadencję wiąże z reprezentowanie całego PE, a nie tylko jednej opcji politycznej. Poza tym wzmocnienie roli parlamentu w kwestii gospodarczej, może okazać naprawdę trudne, jeśli nie niemożliwe, gdy weźmie się pod uwagę obecną pozycję Rady Europejskiej. Podkreślając jego obawy o siłę rynków finansowych, należy oczekiwać, że nadchodząca kadencja da odpowiedź na wiele pytań w sprawie kształtu wizji europejskiej, zarówno tej zewnętrznej jak i wewnętrznej oraz politycznej i gospodarczej. Czy profesjonalizm i zaangażowanie wystarczą wobec pytań przed jakimi stoi Europa i jakie zadaje świat?