Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Paweł Feręszkiewicz: Szansa Niemiec na odbudowę wizerunku głowy państwa

Paweł Feręszkiewicz: Szansa Niemiec na odbudowę wizerunku głowy państwa


27 luty 2012
A A A

Ostatnie dwa lata niosą dość negatywne odczucia ze stanowiskiem prezydenta Republiki Federalnej Niemiec. Horst Koehler, który ustąpił z urzędu po niefortunnych wypowiedziach w sprawie użycia wojsk niemieckich w Afganistanie. Jego następca Christian Wulff wplątał się w „aferę pożyczkową” i dopiero zarzuty prokuratury pchnęły go do rezygnacji. Obaj nie zapisali się w niemieckiej historii, jako reprezentacji najważniejszych cnót obywatelskich. Lekiem na całe zło ma być Joachim Gauck, który już dwa lata temu ubiegał się o urząd prezydenta. Antykomunizm pastora z Rostocka

Postać Gaucka jest bardzo interesująca nie tylko ze względu na poglądy, ale przede wszystkim na pochodzenie. Urodził się w 1940 r. w Rostocku, jako syn oficera Wehrmachtu i sekretarki, oboje należeli do NSDAP wychowując swoje dziecko na porządnego obywatela. Przełomowym momentem w życiu młodego Joachima było zatrzymanie ojca przez sowiecką tajną policję. Niedługo potem zesłano go na Syberię, gdzie zmarł w 1955 r. Te wydarzenia wywarły wielki wpływ na umysł i światopogląd młodzieńca. W trzy lata po tragicznych wydarzeniach Joachim wstępuje do seminarium duchownego w Rostocku, aby tam pobierać nauki i przygotowywać się do roli pastora luterańskiego. W latach 60 rozpoczyna swoją działalność jako duchowny parafiach Ewangelicko – Luterańskiego Kościoła w Meklemburgii. W tym czasie wspiera dysydentów z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, a w swoich kazaniach krzewi antykomunizm, wyniesiony z rodzinnego domu. Warto podkreślić, iż kościół traktował jako miejsce wyzwolenia i pokazania swoich przemyśleń, nie uważał go za miejsce dopasowania do innych. Miało to być przeciwwagą dla enerdowskiego komunizmu, który potępiał ze wszech miar. Kolejne lata to skupienie się na prowadzeniu regionalnego kościoła w Rostocku i angażowanie się w działalność społeczną. Efektem tego było założenie ruchu obywatelskiego pod nazwą – Nowe Forum, które to stanowiło bardzo ważny element politycznej sceny NRD.

Instytut Gaucka

Kazanie, które wygłaszał jako pastor, przyniosły mu wielką sławę i pozwoliły zaistnieć w roli wielkiego moralizatora. Tym samym otworzyły się przed nim drzwi do polityki, w której pierwsze kroki stawiał jako poseł w Izbie Ludowej z ramienia Nowego Forum. To było przyczynkiem do tego, aby wziął urlop od roli duchownego. Gdyż nie mógł łączyć aktywnej działalności w tych dwóch obszarach. W roku 1990 został mianowany przez ówczesnego prezydenta Niemiec Richarda von Weizsaeckera i kanclerza Helmuta Kohla na prezesa Federalnego Urzędu ds. Akt Służb Bezpieczeństwa byłej NRD. Wybór nie był przypadkowy, bo od dawna znano poglądy Gaucka na temat tajnych służb oraz wierzono w jego zaangażowanie i profesjonalizm. Należy dodać, że duchowny z Rostocka był współautorem ustawy dotyczącej tajnych służb Stasi. W urzędzie spędził dwie kadencje, przyczyniając się do wyjaśnienia części niejasnej historii, a za swoje zasługi otrzymał Federalny Krzyż Zasługi Pierwszej Klasy. Do dziś urząd, na które stał czele określa się „Instytutem Gaucka”. Po dekadzie sukcesów związanych z rozliczaniem niejasnej przeszłości, przeniósł swój talent oratorski do mediów i aktywnie działał dla ruchu „Przeciw zapomnieniu – dla demokracji”.

Czas w Urzędzie ds. Akt Stasi był związany z dwoma ważnymi wydarzeniami w jego życiu prywatnym. Na początku pracy, w 1991 r. rozstał się ze swoją żoną, z którą ma czwórkę dzieci. Obecnie jest z nią w separacji, natomiast po zakończeniu pełnienia funkcji prezesa urzędu związał się z Danielą Schadt, obecnie szefową działu polityki „Nuernberger Zeitung”. Nieuporządkowane sprawy prywatne Gaucka mogą stać się asumptem do ataków ze strony jego politycznych oponentów.

A nie mówiłem?

Sukcesy związane z odbudową moralności w byłej NRD i rozprawa z aktami Stasi, były ostatnimi naprawdę jaskrawymi punktami w karierze politycznej Gaucka. Później jego postać nieco znikła, by dać o sobie znać w roku 2010 podczas wyborów prezydenckich. Obok Chrisitana Wulffa ówczesnego premiera Dolnej Saksonii należał do grona faworytów. Pastor z Rostocka posiadał bardzo duże poparcie społeczne, jednak brakowało mu polecenia ze strony rządzącej partii politycznej. Dlatego w trzeciej rundzie był zmuszony uznać wybór Christiana Wulffa – faworyta CDU – na stanowisko prezydenta RFN. Sytuacja związana z wyborem nowego prezydenta po ustępującym Wulffie, nasuwa na myśl jedno pytanie, które mogłoby być autorstwa niemieckiego społeczeństwa „A nie mówiłem?”. Gdyby wtedy kanclerz Angela Merkel wybrała na stanowisko Gaucka, być może dzisiaj udałoby się uchronić urząd prezydencki przed kolejnym blamażem. Poparcie jakie w tej chwili otrzymał Joachim Gauck ze strony pięciu partii politycznych (CDU, CSU, FDP, SPD, Zieloni) w pewien sposób wskazuje na przyznanie się do porażki kanclerz Niemiec. Sięgnięcie po rozwiązanie, które wydawało się optymalne dwa lata temu wytyka Merkel, że popełniła wtedy błąd, który może ją dużo kosztować.

Zaangażowanie urzędu kanclerskiego w całą sprawę sugeruje, że odbudowa pozycji jaką utracił prezydent w Niemczech jest na liście priorytetów w polityce wewnętrznej. Z drugiej strony Gauck może wykorzystywać, podczas pełnienia swojego urzędu, jeden z ważniejszych instrumentów prezydenckich. Wcześniej bardzo rzadko wykorzystywany, dziś może przybrać na znaczeniu, a mianowicie niepodpisywanie ustaw, które zatwierdził parlament. Nie od dziś wiadomo, że silne osobowości były do tej pory odtrącane od urzędu prezydenckiego, żeby ułatwić pracę partiom bądź koalicjom rządzącym. Wraz z wyborem Gaucka na głowę państwa, sytuacja może się skomplikować, a prawo weta może być coraz częściej wykorzystywane. Merkel musiała zagrać va banque, aby nie narażać się poirytowanemu całą sytuacją społeczeństwu.

Wewnętrznie mocny, zewnętrznie bardzo blady

Szczyty polityki są już w zasięgu wzroku Gaucka. Gdyby objął stanowisko prezydenta 18 marca, a wszystko na to wskazuje, stał by się drugim człowiek z „enerdowskim rodowodem”, po Angeli Merkel, piastującym jedno z dwóch najważniejszych stanowisk w państwie. Silna osobowość budzi bardzo duży autorytet w państwie, być może dlatego, że pomimo zaangażowania w politykę nie zdecydował się na przynależność do żadnej partii. W swoich wywiadach podkreśla, „Nie jestem ani czerwony, ani zielony, jestem Joachim Gauck”, daje mu to bardzo dużą niezależność. Natomiast swoje poglądy definiuje, dość przewrotnie, jako lewicowy liberalny konserwatysta.

Jego mocną stroną jest uporządkowane życie, bez politycznych wpadek i naruszania dobrego imienia jakim się cieszy. Biografia Gaucka tylko podkreśla, jak bardzo nienawidził socjalizmu, ale paradoksalnie to dzięki niemu stał się takim człowiekiem jakim jest obecnie. Cechy charakteru takie jak nieustępliwość i wielkie zaangażowanie dla idei, mogą sprawić, że odmieni postrzeganie urzędu prezydenckiego. Już teraz jego nazwisko kojarzone jest z pracą na rzecz wyjaśniania przeszłości, a demokracja i wolność to jego dwie maksymy życiowe. Doświadczenie jako kaznodzieja i jasno kreślone poglądy sprawiają, że jego przemówienia mają dużą siłę przebicia. Nie raz pokazywał, że potrafi uspokoić swoich słuchaczy i celnie uargumentować swoje zdanie.

Słabości, które już teraz można wytknąć przyszłemu prezydentowi to monotematyczność. W niemal każdej wypowiedzi słychać odwołania do równości, wolności poszanowania społeczeństwa wielokulturowego. W pewien sposób obrazuje to jasno jego poglądy na sytuację wewnętrzną, ale w tej materii nie można nic więcej powiedzieć. Jedną z ciekawszych rzeczy, którą wychwycili niemieccy dziennikarze jest fakt, że podczas swoich przemówień nadużywa zaimka osobnego „ja”, w różnych formach. W jednym z wystąpień doliczono się około 150 powtórzeń. Z drugiej strony świadczy to o jego silnej osobowości i podkreślaniu własnego zdania. Jednym z największych zarzutów wobec Gaucka jest brak wizji na stosunki zewnętrze. Choć dużo podróżuje, to nie wiadomo jakiego kształtu nabiorą sprawy zagraniczne za jego rządów. Sprawowanie funkcji reprezentacyjnych i oficjalne spotkania z przedstawicielami innych państw to główne zadania jakimi będzie musiał sprostać. Jednak blado to wszystko wypada na tle jego poprzedników.

Brzemię i powiew świeżości

Perspektywy związane z osobą Joachima Gaucka nie są jednoznaczne. Z jednej strony to ogromne zainteresowanie pani kanclerz, która zadzwoniła i powiadomiła zainteresowanego o nominacji na stanowisko. Za jego kandydaturą przemawia także ogromne poparcie społeczeństwa i poglądy w polityce wewnętrznej. Z drugiej strony oczekiwania jakie są przed nim stawiane w kwestii odbudowy znaczenia pozycji prezydenta i niewiadome związane ze sferą dyplomacji stanowią brzemię dla kandydata z byłego NRD. Nadchodząca kadencja zapowiada się bardzo interesująco, a współpraca dwóch tak silnych osobowości na politycznym, niemieckim piedestale dostarczyć może ciekawych obserwacji. Tym samym wlewając powiem świeżości na scenę niemiecką scenę polityczną.