Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Tomasz Zwierz: Unia Europejska a dylemat solidarności

Tomasz Zwierz: Unia Europejska a dylemat solidarności


23 luty 2011
A A A

Ostatnie zawirowania wokół unijnego budżetu na najbliższe lata mówią nam o jednym. Tak jak wykluczenie Polski z grona państw mających realny wpływ na jego kształt oraz podejmowane odnośnie szczegółów jego projektu decyzje. Unia europejska chwieje się niczym łódź na wzburzonym morzu zalewającego świat kryzysu ekonomicznego. Ograniczenie kompetencji polskiego komisarza ds. budżetu UE Janusza Lewandowskiego na rzecz komisarzy ds. spójności, czy rozwoju regionalnego jest dość mocnym i wyrazistym sygnałem jaki stare państwa UE wysłały do nowych, mówiącym wprost o tym, że w ciężkich czasach małżeństwo jakie zawarto w ramach struktur unijnych może zakończyć się nieoficjalną separacją. A wszystkiemu jak zwykle winne są pieniądze.

Unia Europejska powstała w jednym głównym i dość pragmatycznym celu: w celu stworzenia warunków w obrębie jej zasięgu dla produkcji taniej żywności, tak aby nie dopuścić już nigdy do kryzysu społecznego, w tym wypadku kryzysu głodu, który mógłby wynieść do władzy szaleńców pokroju Hitlera czy Mussoliniego. Idea ta w samych swych początkach charakteryzowała się jedną wspólną wszystkim sześciu państwom założycielskim zasadą, a mianowicie zasadą solidarności. Ale także zasadą współodpowiedzialności za wspólny projekt, za jego wdrożenie w życie oraz za jego efekty. Nie mniej zamysł samej idei był niezwykle czytelny i szlachetny, a mianowicie nie dopuścić już nigdy więcej do wojny w Europie. I dziś możemy powiedzieć, że cel ten został osiągnięty. Już w nowej formule, w dużo większym gronie, w warunkach post-nowoczesności i globalizującego się świata niosącego coraz to nowe wyzwania i zagrożenia jak terroryzm, kryzysy społeczne i kryzys ekonomiczny Unia wciąż istnieje i co więcej poszerza swój zasięg poprzez kolejne akcesje nowych państw członkowskich. Pierwotna unia gospodarcza przeszła metamorfozę w unie polityczną o ambicjach znaczącego i liczącego się w świecie gracza na wszystkich dostępnych polach aktywności ekonomicznej, politycznej i kulturowej.

Niestety istniejące od początku procesu rozszerzania o nowych członków Unii rozbieżności w samym postrzeganiu jej charakteru i funkcji poprzez kolejne państwa członkowskie doszły dziś do głosu po raz kolejny. Mowa tu o rozbieżnościach będących oczywistymi pochodnymi troski o interesy narodowe uwidaczniających się co jakiś czas przy okazji kolejnych negocjacji i ustalania wspólnej polityki budżetowej, gospodarczej, czy też zagranicznej oraz towarzyszących wdrażaniu nowych rozwiązań i form konstytucjonalnych jak traktat Lizboński. Niechęć bogatszych państw jak Niemcy, Francja, czy Anglia do współdzielenia się swoim bogactwem w ramach funduszy strukturalnych z biedniejszymi członkami Unii podważa w sposób znaczący samą ideę istnienia Unii, ponieważ pozostawia je samym sobie nie realizując tym samym planu powolnego acz systematycznego podnoszenia poziomu życia ich społeczeństw, oraz neguje idee solidarności, stanowiącą kamień węgielny całej Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie. I jest widocznym krokiem wstecz spowodowanym bądź co bądź kryzysem ekonomicznym i jego następstwami, nie mniej sens tego typu przedsięwzięć jakim jest UE z pewnością przez wielu jej fundatorów jak i aktywnych propagatorów, po zwykłych entuzjastów sprowadzał się m. in. do idei solidarności państw członkowskich właśnie w czasach kryzysów i gorszej koniunktury, a nie jedynie w czasach względnej prosperity i stabilności rynków finansowych.

Unia na dziś dzień nie zdaje testu solidarności i współodpowiedzialności, o czym dobitnie mogą świadczyć reakcje i wypowiedzi ministrów rządów poszczególnych państw członkowskich. W ciągu ostatnich miesięcy mogliśmy obserwować reakcje wielu z państw 27– demki obarczające winą za złą sytuacje rządy czy to Grecji, Węgier, Hiszpanii, czy Irlandii, a odcinające się wprost od wzięcia na siebie odpowiedzialności za zaistniałą sytuacje i podkreślające samo pojęcie winy dotkniętych kryzysem państw. Krytyka o ile jest konstruktywna w obrębie struktur unijnych jest oczywiście jak najbardziej wskazana, nie mniej jej polityczne konsekwencje potrafią uczynić wiele złego w gronie państw, których cele, ambicje oraz aspiracje często górują nad realnymi możliwościami. Polska na tle państw borykających się z trudnościami wraz z swoją gospodarką na dziś dzień wypada pozytywnie, nie mniej jest pierwszym w kolejności krajem, który ucierpi w wyniku kryzysu panującego w pozostałych państwach Unii. A w świetle ostatnich doniesień prasowych możemy być już pewni, że wspólna polityka monetarna, czyli przyjęcie euro przez Polskę w obecnych warunkach i zaistniałej na świecie, jak i wewnątrz Unii trudnej sytuacji oddala się w czasie o co najmniej dziesięciolecie. Natomiast nasza gospodarka, nieporównywalnie mniejsza od największych gospodarek europejskich, jak choćby niemiecka, po raz kolejny zmuszona będzie ponieść konsekwencje zawirowań ekonomicznych na światowych rynkach spowodowanych kryzysem finansowym. Nie mniej konsekwencje gospodarcze uchwalenia mniej korzystnego z punktu widzenia Polski budżetu unijnego na najbliższe lata, na co się niewątpliwie zanosi, jeśli do nich dojdzie, będą również w pewnym stopniu efektem krótkowzroczności naszych polityków, zarówno tych rezydujących w kraju, jak i tych odpowiedzialnych za nasze interesy w Brukseli. Można by nawet powiedzieć, iż będą one efektem i owocem błędnej polityki zagranicznej, być może również pewnych zaniechań, ale przede wszystkim entuzjastycznej wiary w europejską solidarność bogatych z biednymi. W solidarność, która jak widać nie wytrzymuje próby w zderzeniu z trudną rzeczywistością czasów globalnego kryzysu.