Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu grozi rozpad
Mosiuoa Lekota, prominentny polityk Afrykańskiego Kongresu Narodowego, wywołał w RPA kolejną polityczną burzę sugerując w środę możliwość rozpadu rządzącej partii. Lekota, były minister obrony, jest uznawany za bliskiego sojusznika obalonego prezydenta Thabo Mbekiego.
Rysy na monolicie
„Mamy zamiar w najbliższym czasie zorganizować narodową konwencję z udziałem partyjnych towarzyszy (...) aby zadecydować jakie działania podjąć by bronić demokracji w tym kraju. Jeśli przywództwo ANC będzie kontynuować swą arogancką postawę pójdziemy o krok dalej” oświadczył Lekota na konferencji prasowej. „Dziś doręczamy papiery rozwodowe” dodał. Zasugerował też, że ma poparcie wśród wielu obecnych członków ANC – zwłaszcza z prowincji Eastern Cape i Western Cape.
Na tej samej konferencji Lekota potępił nie wymienionych z nazwiska przywódców ANC, którzy jego zdaniem prowadzą politykę opartą na trybaliźmie, a na wiecach występują „śpiewając pieśni wzywające do przemocy”. To czytelna aluzja do przywódcy ANC Jacoba Zumy, który chętnie podkreśla swe zuluskie korzenie, a ulubiona pieśń jego zwolenników ma tytuł „dajcie mi mojego kałasznikowa”.
Lekota (pseudonim „Terror” – ze względu na waleczność na boisku piłkarskim) pełnił funkcję ministra obrony w rządzie swego długoletniego sojusznika Thabo Mbekiego. Niespełna trzy tygodnie temu Mbeki ogłosił swą rezygnację ze stanowiska prezydenta zaraz po tym, jak komitet wykonawczy ANC zapowiedział jego odwołanie. Chcąc uniknąć upokarzającego wotum nieufności ze strony parlamentu prezydent dobrowolnie zrezygnował. W raz z nim z rządu odeszło kilku ministrów – w tym Lekota.
Tydzień temu były minister wystosował list otwarty do członków ANC, w którym oskarżył przywódców partii o łamanie demokracji oraz zbytnie faworyzowanie członków autonomicznej partii komunistycznej (SACP).
Zuma nie wydaje się być zaniepokojony inicjatywą Lekoty. „Powstała z podziału partia nigdy nie będzie stanowić dla nas poważnej groźby. Rozmawiamy o partii, która nawet jeszcze nie powstała, a nawet jeśli się tak stanie to pozostanie jej bardzo mało czasu by zmobilizować poparcie przed wyborami” powiedział dziennikarzom. Minister transportu Jeff Radebe dodał z kolei, że Lekota i jego zwolennicy mogą jeśli tylko chcą zrezygnować z członkostwa w partii.
Lekota miał się w czwartek spotkać z delegacją wysłaną przez partyjnych przywódców, lecz nie pojawił się na spotkaniu.
Atmosfera wyczekiwania
Wystąpienie Lekoty wywołało kolejną burzę na południowoafrykańskiej scenie politycznej. Zbliżony do rządzącej partii Kongres Związków Zawodowych Południowej Afryki (COSATU) uznał je za „chwyt reklamowy”, który ma nabić poparcie dla nowego ugrupowania, podczas gdy sekretarz generalny autonomicznej partii komunistycznej (SACP), Blade Nzimande, wyraził przekonanie, że nowy ruch nie ma szans przetrwania. „To nic więcej jak koalicja niezdyscyplinowanych, którzy nie potrafią zaakceptować procesów demokratycznych” oświadczył. Jeszcze dalej poszli przedstawiciele komunistycznej młodzieżówki, którzy oświadczenie Lekoty uznali za „żart” i „farsę”.
Partie centrum były już bardziej wstrzemięźliwe. Niezależni Demokraci (ID) ogłosili, że oświadczenie Lekoty niczym ich nie zaskoczyło, a Partia Wolności „Inkatha” (reprezentująca głównie plemię Zulu) ograniczyła się jedynie do uwagi, iż cała ta sytuacja świadczy o braku skutecznego przywództwa wewnątrz ANC.
Entuzjazmu nie kryła natomiast przywódczyni liberalnego Sojuszu Demokratycznego (DA) – największej partii opozycyjnej. „Dezintegracja ANC właśnie się rozpoczęła, otwierając nową ekscytującą epokę w historii RPA (...) nowa partia nie będzie dla nas zagrożeniem, gdyż podobnie jak my będzie wierzyć w nadrzędność konstytucji i rządy prawa”.
Na pytanie czy zawrze sojusz z Lekotą przywódczyni DA oświadczyła, że jej ugrupowanie sprzymierzy się z każdą partią sprzeciwiająca się nadużyciom władzy.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, iol.co.za, mg.co.za