ANC zainicjował kampanię wyborczą
Rządzący w RPA Afrykański Kongres Narodowy (ANC) wydał w sobotę swój manifest programowy, inicjując tym samym kampanię przed zaplanowanymi na kwiecień wyborami parlamentarnymi. Tym razem jednak ANC pierwszy raz stoi przed poważnym wyzwaniem. ANC skręca w lewo
Podczas sobotniego wiecu na wypełnionym tysiącami ludzi stadionie, przywódca ANC Jacob Zuma przedstawił podstawowe założenia programu partii. Ma się on koncentrować na pięciu obszarach: tworzeniu miejsc pracy, zdrowiu, edukacji, bezpieczeństwie żywnościowym i rozwoju wsi oraz walce z korupcją i przestępczością.
Zuma obiecywał m.in. wprowadzenie w ciągu 5 lat systemu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych, inwestycje w sektor edukacyjny i walkę z analfabetyzmem oraz zwiększenie państwowego interwencjonizmu w gospodarce. Powtórzył również obietnice zmniejszenia przestępczości w skali 7 do 10 procent rocznie.
Przywódca ANC przypomniał też osiągnięcia swej partii w walce z ubóstwem – budowę 10 milionów domów, zapewnienie 18,7 milionowi ludzi dostępu do czystej wody, a 10,9 milionom - do urządzeń sanitarnych (w ciągu ostatnich 14 lat). „Będziemy kontynuować te strategie i praktyki, które były skuteczne, a zmienimy lub ulepszymy te które się nie sprawdziły” zapewnił. Zuma zapowiedział także kontynuację akcji afirmatywnej.
Obserwatorzy miejscowej sceny politycznej z analizy manifestu wyciągają wniosek, że zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami ANC zaczyna dość mocny skręt w lewo. Kongres zapowiada bowiem zwiększenie państwowego interwencjonizmu, co spotkało się z przychylnym przyjęciem ze strony sojuszników ze związków zawodowych i autonomicznej partii komunistycznej (SACP).
Pierwsze poważne wyzwanie
„Najważniejszym zadaniem na początek tego roku jest zapewnienie ANC decydującego zwycięstwa w wyborach (…) ta kampania będzie twarda i interesująca” mówił Zuma swym zgromadzonym na stadionie zwolennikom.
Od obalenia systemu Apartheidu w 1994 r., ANC w cuglach zwycięża wszystkie wybory i długo nie było na południowoafrykańskiej scenie politycznej żadnej partii, która mogłaby zagrozić jego przywództwu. ANC jest wciąż postrzegane jako partia bojowników o wolność i główny reprezentant czarnej większości społeczeństwa. Pozostałe partie nie zdołały jak dotąd wyjść poza rasowe lub plemienne getta.
Sytuacja zmieniła się jednak jesienią tego roku, gdy w ANC doszło do rozłamu. Jego przyczyną jest wrześniowa rezygnacja prezydenta Thabo Mbekiego. Nastąpiła ona zaraz po dramatycznej decyzji komitetu wykonawczego Kongresu, który zapowiedział jego odwołanie. Chcąc uniknąć upokarzającego wotum nieufności ze strony parlamentu prezydent dobrowolnie ustąpił ze stanowiska.
Wkrótce później były minister obrony RPA Mosiuoa Lekota i były premier prowincji Gauteng, Mbhazima Shilowa (uważani za bliskich sojuszników Mbekiego) oskarżyli władze partii (a zwłaszcza jej kontrowersyjnego przywódcę – Jacoba Zumę) o odejście od ideałów, które przyświecały twórcom Kongresu; zbytnie uleganie wpływom autonomicznej partii komunistycznej (SACP), dążenie do zagarnięcia pełnej władzy w państwie i łamanie demokratycznych standardów.
Obaj zrezygnowali ze stanowisk państwowych, wystąpili z ANC i zaczęli budować zaplecze dla nowej inicjatywy politycznej. Nowa partia nazywa się Kongresem Ludu (Cope) i bazuje na członkach prawego skrzydła Kongresu, niezadowolonych z ostatnich zmian na szczytach władzy.
Rozłam może oznaczać początek rewolucji na południowoafrykańskiej scenie politycznej. Sceptycy zwracają jednak uwagę, że nowa partia nie posiada jeszcze struktur ani stabilnych źródeł finansowania.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za