"Błękitnym hełmom" grozi wyrzucenie z Darfuru
Prezydent Sudanu Omar al-Bashir ostrzegł w niedzielę, że w odwecie za wydany za nim międzynarodowy nakaz aresztowania wydali z ogarniętego wojną Darfuru oenzetowskie „błękitne hełmy”. To samo może zagrozić organizacjom humanitarnym i dyplomatom.
„Mam wiadomość dla wszystkich misji dyplomatycznych w Sudanie, dla organizacji pozarządowych i żołnierzy sił pokojowych. Nie zajmujcie się sprawami, które was nie dotyczą, nie próbujcie uczynić niczego co zagroziłoby bezpieczeństwu i stabilności kraju” wołał Bashir, któremu towarzyszyło wielu dyplomatów z państw arabskich. „Nie pozwolimy pozostać [w Sudanie - MK] nikomu kto zboczy z tej ścieżki – ochotniczym organizacjom, wysłannikom, misjom dyplomatycznym czy siłom pokojowym” zagroził.
Bashir pokazał już wcześniej, że nie rzuca słów na wiatr. W zeszłym tygodniu władze Sudanu wydaliły bowiem z kraju trzynaście organizacji humanitarnych. ONZ ocenia, że w ten sposób 1,1 miliona mieszkańców Darfuru zostało pozbawionych pomocy żywnościowej; 1,5 miliona pomocy lekarskiej a ponad milion dostępu do wody. Bashir bagatelizuje jednak tą decyzję, twierdząc, że organizacje defraudowały środki pomocowe, z których tylko 1 procent trafiało rzekomo do mieszkańców Darfuru, a rząd zapewni wszystkim wystarczające wsparcie.
Działania władz w Chartumie są odwetem za wystawienie 4 marca międzynarodowego nakazu aresztowania za Bashirem. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze chce osądzić sudańskiego prezydenta pod zarzutem organizowania i kierowania masowymi zbrodniami na cywilnych mieszkańcach zbuntowanej prowincji Darfur. Decyzja Trybunału jest dalekosiężnym precedensem. Pierwszy raz w historii wystawiono bowiem nakaz aresztowania za urzędującą głową państwa.
W niedzielę Bashir oczywiście ponownie odniósł się do tej sprawy. „Mówię im wszystkim – prokuratorom MTK, sędziom, wszystkim którzy pomagają Trybunałowi – jesteście pod moim butem” wołał sudański prezydent (deptanie kogoś bądź rzucanie w niego butem jest w kulturze islamu jedną z największych obraz). Wcześniej kpił, iż sędziowie Trybunału „mogą sobie zjeść nakaz aresztowania”, gdyż „nie będzie on nawet wart atramentu, którym go wypisano”.
Decyzja o wydaniu listu gończego podzieliła społeczność międzynarodową. Wszystkie państwa mniej lub bardziej otwarcie wyrażają obawy o los procesu pokojowego w Darfurze i lęk przed dalszą destabilizacją Sudanu. Postanowienie sędziów Trybunału haskiego skrytykowały zwłaszcza Chiny oraz Unia Afrykańska (która w czwartek zorganizowała w tej sprawie nadzwyczajne spotkanie). Wzywają one Radę Bezpieczeństwa by (korzystając z możliwości jakie daje jej artykuł XVI statutu MTK) zawiesiła prowadzone przez Trybunał śledztwo na okres 12 miesięcy. USA ograniczyły się natomiast do wezwania wszystkich stron w konflikcie do „zachowania spokoju”.
Obawy przed ponownym rozpaleniem konfliktu mogą nie być przesadzone. Ruch na rzecz Sprawiedliwości i Równości (JEM), najsilniejsze ugrupowanie darfurskich rebeliantów, zapowiedział zerwanie negocjacji pokojowych z rządem w Chartumie. Zdaniem rebeliantów decyzja MTK potwierdza bowiem, że trzeba „pozbyć się Bashira”. Trzy tygodnie temu JEM zgodził się tymczasem na wstępne porozumienie o zawieszeniu broni w Darfurze.
Decyzję Trybunału haskiego z aplauzem przyjęły natomiast organizacje obrońców praw człowieka.
Konflikt w sudańskiej prowincji Darfur wybuchł na początku 2003 r., gdy miejscowe oddziały rebelianckie wznieciły powstanie przeciwko władzom w Chartumie, oskarżanym o marginalizowanie mieszkańców prowincji przy podziale władzy, faworyzowanie plemion arabskich oraz próby zmiany struktury demograficznej w regionie. W odpowiedzi rząd aktywnie wspierał tworzenie arabskich bojówek plemiennych, tzw. dżandżawidów, które za cichym przyzwoleniem władz rozpoczęły kampanię czystek etnicznych skierowaną przeciwko wspólnotom podejrzewanym o sprzyjanie rebeliantom. Ocenia się, że w wyniku dotychczasowych walk zginęło 300 tys. ludzi, a blisko dwa i pół miliona zostało wypędzonych ze swych domów. Jest to najgorszy w chwili obecnej kryzys humanitarny na świecie.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com