Burkina Faso/ Odbył się dwudniowy strajk generalny
Pracownicy sektora publicznego i prywatnego masowo przystąpili do zorganizowanego przez związki zawodowe dwudniowego (8-9.04.) strajku generalnego. Był on wyrazem protestu przeciw wciąż rosnącym kosztom życia. Kraj został niemal sparaliżowany strajkiem, W stolicy, Wagadugu, większość sklepów pozostała zamknięta. W Bobo-Dioulasso, drugim co do wielkości mieście kraju, nie działało centralne targowisko. Na minimalnych obrotach pracowała również służba zdrowia. Rząd musiał rzucić do szpitali lekarzy wojskowych oraz studentów medycyny aby zapewnić jej nieprzerwane funkcjonowanie.
W obawie przed wybuchem zamieszek policja obstawiła budynki banków oraz urzędów państwowych ale obyło się bez aktów przemocy.
Związki zawodowe, które zorganizowały strajk domagają się podniesienia pensji w sektorze publicznym o 25 proc., obniżenia cen podstawowych produktów i obniżenia akcyzy na paliwo. We wspólnym oświadczeniu oskarżyły rząd o „zbytnią wyrozumiałość i konszachty” z biznesem. Sekretarz generalny największego z nich, „Konfederacji Generalnej Pracujących Burkina Faso” (Confédération Générale des Travailleurs du Burkina - CGTB), wezwał z kolei do wyrównania poziomu cen z możliwościami mieszkańców Burkina Faso.
46 procent z 14 milionów mieszkańców Burkina Faso żyje poniżej granicy ubóstwa.
To właśnie rosnące koszty życia powodują gniew protestujących. Już pod koniec lutego Burkinę Faso ogarnęły protesty, które przerodziły się w zamieszki, gdy demonstranci obrzucili kamieniami budynki rządowe i zaczęli ustawiać barykady z płonących opon. Aresztowano wówczas setki osób. Kolejne protesty, które miały miejsce w połowie marca, przebiegły już w spokojnej atmosferze. Związki zagroziły jednak wtedy rozpoczęciem strajku generalnego.
Rząd broni się twierdząc, że podjął już kroki w celu poprawy sytuacji ekonomicznej obywateli. Zawieszono na sześć miesięcy cła importowe na podstawowe produkty (m.in. ryż, mleko, sól, odżywki dla niemowląt) oraz zwiększono subsydiowanie cen wody i elektryczności. Minister gospodarki i finansów, Jean Baptiste Compaoré, twierdzi jednak, że obecna sytuacja gospodarcza nie pozwala na podniesienie pensji pracowników.
Związki zapowiadają jednak, że będą protestować do skutku.
Na podstawie: allafrica.com