Burundi/ Kolejne starcie armii z FNL
Rebelianci z "Sił Wyzwolenia Narodowego" (FNL), ostatniego aktywnego ugrupowania rebeliantów z plemienia Hutu, oskarżyli armie rządową o zabicie w piątek ich pięciu oficerów i próbę zerwania procesu pokojowego.
Do starcia miało dojść w piątek w uznawanej za bastion rebeliantów prowincji Musigati. Jak doniósł przebywający w tanzańskim Dar es Salaam rzecznik FNL, Pasteur Habimana, rządowi żołnierze mieli zabić pięciu członków organizacji, a pięciu innych uwięzić.
„Jest godnym ubolewania, iż wojska rządowe zabiły naszych towarzyszy, w trakcie trwających rozmów” stwierdził rzecznik rebeliantów. „Jest oczywistym, że rząd preferuje opcję siłową zamiast rozmów pokojowych”.
Pułkownik Adolphe Manirakiza, rzecznik burundyjskiej armii zaprzeczył jakoby zabito jakichkolwiek bojowników FNL. Stwierdził jedynie, że wojsko aresztowało kilku rebeliantów próbujących wymuszać haracz od miejscowej ludności.
Jakikolwiek był prawdziwy przebieg incydentu, nie ulega wątpliwości, że doszło do niego w wyjątkowo niesprzyjającym momencie. Kilka dni wcześniej międzynarodowi negocjatorzy podali bowiem, że FNL zgodziły się wznowić w kwietniu rozmowy pokojowe z rządem.
Do potyczki doszło na tydzień przed przybyciem do Burundi południowoafrykańskiego mediatora, Charlesa Nqakuli, który ma za zadanie zbadać czy możliwe jest zdynamizowanie dialogu pomiędzy FNL a rządem. Szanse na powodzenie jego misji są jednak mizerne, gdyż rebelianci oskarżają go o stronniczość.
Konflikt w Burundi wybuchł w 1993 r., po tym jak podczas wojskowego zamachu stanu spadochroniarze z plemienia Tutsi zamordowali pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Burundi - Melchiora Ndadaye z plemienia Hutu. Wówczas Hutu stanowiący 85 procent populacji podnieśli powstanie przeciwko rządzącej niepodzielnie w państwie mniejszości Tutsich. Blisko dziesięcioletnia wojna domowa przyniosła śmierć ok. 300 tys. ludzi. Walki ucichły dopiero w listopadzie 2003 r. gdy główne ugrupowania Hutu podpisały porozumienie pokojowe z rządem Tutsich.
Obecnie sytuacja w Burundi uległa znacznej poprawie. Pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu panuje krucha równowaga i napięty, lecz generalnie przestrzegany stan pokoju. W lipcu 2005 r. wybory parlamentarne w zwyciężyła koalicja „Sił Na Rzecz Obrony Demokracji” (FDD), skupiająca większość dawnych ugrupowań rebeliantów z plemienia Hutu, a przedstawiciel tego plemienia objął stanowisko prezydenta. Jedynie FNL, którego członkowie uchodzą za najbardziej ekstremistyczne skrzydło Hutu, nie uznało postanowień porozumienia pokojowego i wciąż prowadzi walkę z rządem.
Na podstawie: iol.co.za