Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Burundi/ Krok na drodze do pokoju


04 styczeń 2005
A A A

Zgodnie z postanowieniami układu pokojowego z listopada 2003 r., najważniejsze ugrupowania zbrojne w Burundi reprezentujące ludność z plemienia Hutu zostały w ostatni piątek oficjalnym dekretem prezydenckim włączone w skład zjednoczonej armii podlegajacej rządowi państwa. Jest to niewątpliwie ważny krok na drodze do zakończenia trwającej ponad dekadę wojny domowej, lecz w Burundi wciaż jescze nie milkną strzały, gdyż rebelianci z ostatniej organizacji Hutu - Narodowych Sił Wyzwoleńczych, nadal prowadzą walkę przeciw rządowi.

Stworzenie wspólnej armii - złożonej w stosunku 1:1 zarówno z rebeliantów z plemienia Hutu, jak i przedstawicieli rządzącej mniejszości z plemienia Tutsi, było jednym z najważniejszych żądań rebeliantów. Zostało ono uwzględnione w porozumieniu z 2003 r., a obecnie rozpoczyna sie jego realizacja. Następnym krokiem mają być wolne wybory prezydenckie (zaledwie drugie w historii niepodległego Burundi) zaplanowane na kwiecień 2005 . Mimo wszystko obserwatorzy przewidują, że stworzenie zintegrowanej armii (zwanej od teraz Narodowymi Siłami Obronnymi) i demobilizacja blisko 40 tys. żołnierzy rządowych i byłych rebeliantów potrwa, nawet z pomocą ONZ, przynajmniej cztery lata.

Przystąpienia do porozumienia pokojowego nadal odmawia ostatnia organizacja Hutu - Narodowe Siły Wyzwoleńcze (FNL). Cały czas prowadzą one walki z armia rządową twierdząc, że pozostałe organizacje poszły na zbyt duże ustępstwa wobec Tutsich. Od sierpnia tego roku FNL jest przez rządy w regionie traktowana jako organizacja terrorystyczna, po tym jak jej bojówkarze wymordowali ponad 160 Tutsi z Demokratycznej Republiki Kongo w obozie dla uchodźców na terytorium Burundi. Rząd nie pozostaje jej dłużny, w ostatni weekend jego żołnierze zabili co najmniej 46 rebeliantów.

Wojna domowa w Burundii trwa od 11 lat, gdy Hutu stanowiący 85% populacji podnieśli powstanie przeciwko rządzącej niepodzielnie w państwie mniejszości z plemienia Tutsi. Jest to element szerszego chaosu jaki panuje w rejonie Wielkich Jezior od kilkunastu lat i destabilizuje ten region.

za BBC i "Independent"