Burundi/ Nasilają się walki między rebelianckimi frakcjami
Jedenaście osób zginęło w niedzielę w starciach pomiędzy rywalizującymi frakcjami Sił Wyzwolenia Narodowego (FNL) - ostatniego ugrupowania rebeliantów z plemienia Hutu. Wojna jaką FNL toczy od lat z rządem przekształca się powoli w konflikt pomiędzy jego członkami.
Do starć doszło w dystrykcie Kabezi, 15 kilometrów na południe od Bużumbury. Bojownicy wierni dotychczasowemu przywódcy FNL - Agathonowi Rwasie – zaatakowali w niedzielę rządowy obóz wojskowy, w którym przebywało ok. 400 rebeliantów z frakcji rozłamowej. W walce zginęło dwóch ludzi z frakcji Rwasy i dziewięciu rozłamowców.
W Kabezi funkcjonuje specjalna strefa bezpieczeństwa, utworzona przez rządowe siły bezpieczeństwa dla bojowników z frakcji opozycyjnej. Opieka ze strony armii ma zachęcić wahających się rebeliantów do opuszczenia skupionych wokół Rwasy ekstremistów i zakończenia walki. Z tego samego powodu lojalni wobec przywódcy bojownicy Frontu zaciekle atakują skupiska rozłamowców. Walki z 21 października były już czwartą potyczką pomiędzy bojownikami rywalizujących frakcji FNL. Do pierwszych walk doszło na początku września br. na przedmieściach Bużumbury. Zginęło wówczas ponad dwadzieścia osób.
Do podziału w szeregach FNL doszło w lipcu tego roku. Rozłamowcy próbują obalić Agathona Rwasę, którego oskarżają o sabotowanie procesu pokojowego i celowe opóźnianie wdrażania zawieszenia broni, które FNL zawarł z rządem we wrześniu 2006 r. Rozłamowcy, którzy są już wyraźnie zmęczeni kilkunastoletnią walką i życiem w buszu, domagają się przyspieszenia procesu pokojowego i kompromisu Bużumburą.
Frakcja Rwasy oskarża z kolei rozłamowców o kolaboracje z rządem. „Ludzie nazywający siebie dysydentami zostali wypromowani przez rząd i będziemy z nimi walczyć” stwierdził rzecznik FNL Pasteur Habimana w swym ostatnim wywiadzie dla Reutersa.
Konflikt w Burundi wybuchł w 1993 r. po tym jak podczas wojskowego zamachu stanu spadochroniarze z plemienia Tutsi zamordowali pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta Burundi - Melchiora Ndadaye z plemienia Hutu. Wówczas Hutu stanowiący 85 procent populacji podnieśli powstanie przeciwko rządzącej niepodzielnie w państwie mniejszości Tutsich. Blisko dziesięcioletnia wojna domowa przyniosła śmierć ok. 300 tys. ludzi. Walki ucichły dopiero w listopadzie 2003 r. gdy główne ugrupowania Hutu podpisały porozumienie pokojowe z rządem Tutsich.
Obecnie sytuacja w Burundi uległa znacznej poprawie. Pomiędzy plemionami Tutsi i Hutu panuje krucha równowaga i napięty, lecz generalnie przestrzegany stan pokoju. W lipcu 2005 r.. wybory parlamentarne w zwyciężyła koalicja „Sił Na Rzecz Obrony Demokracji” (FDD), skupiająca większość dawnych ugrupowań rebeliantów z plemienia Hutu. Jedynie FNL, którego członkowie uchodzą za najbardziej ekstremistyczne skrzydło Hutu, nie uznało postanowień porozumienia pokojowego i wciąż prowadzi walkę z rządem.
Na podstawie: iol.co.za, allafrica.org