DRK/ Po 45 latach powrócił problem Katangi
Ok. 35 osób, w tym kilku wojskowych i lokalnych polityków zostało w ostatnich dniach aresztowanych w południowo-wschodniej prowincji Demokratycznej Republiki Konga – Katandze. Wśród aresztowanych jest Andre Czombe - syn Moise Czombe, który jako przywódca secesjonistów próbował na początku lat 60-tych oderwać tą prowincję od reszty kraju. Nie jest wykluczone, że liczba aresztowanych wkrótce wzrośnie.
Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka twierdzą, że rzeczywista liczba aresztowanych w ostatnich dniach Katangijczyków przekracza 100 osób, lecz władze przyznają się jedynie do 35 zatrzymań. Oficjalne źródła zasugerowały jednak, że liczba ta może wkrótce wzrosnąć. O powadze z jaką władze Konga traktują groźbę secesji może świadczyć fakt, że do stolicy prowincji – Lubumbashi przybył sam prezydent Kabila.
Lokalni politycy uspokajają jednak, że sytuacja nie jest w cale tak poważna jak mogłoby się wydawać. W dniu dzisiejszym niemal nikt z Katangijczyków nie traktuje poważnie poglądów secesjonistycznych. Narodowa Konfederacja Konga kierowana przez aresztowanego Andre Czombe jest natomiast partią o charakterze raczej nostalgicznym, skupiającą głównie weteranów wojny domowej z początku lat 60-tych. Rząd, który w praktyce nie ma kontroli nad niemal cała wschodnią częścią kraju woli jednak chuchać na zimne.
W 1960 r. Moise Czombe i jego zwolennicy ogłosili niepodległość prowincji Katanga – najbogatszego w surowce naturalne regionu Konga, który czuł się dyskryminowany przy redystrybucji dochodów i udziale we władzach centralnych. Po trzyletniej wojnie domowej secesja została stłumiona przez siły wierne rządowi w Kinszasie.
za „Mail&Guardian”