DRK/ Ruandyjscy rebelianci Hutu zaatakowali obóz dla uchodźców
Oddziały pokojowe ONZ ochraniają obóz dla uchodźców na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga, który stał się celem ataków ruandyjskich rebeliantów Hutu.
W środę (4.06) w wyniku rajdu rebelianckich oddziałów na obóz Kinyandoni w rejonie Rutshuru 70 km od stolicy regionu Gomy, śmierć poniosło 6 osób a 20 zostało rannych.
Według mieszkańców obozu odpowiedzialność za przeprowadzenie ataku ponoszą Demokratyczne Siły Wyzwolenia Ruandy (FDLR), w skład których wchodzą Hutu, członkowie dawnej ruandyjskiej armii i bojówek „Interahamwe”, które podczas ludobójstwa z 1994 r. wymordowały blisko 800 tys. ruandyjskich Tutsi.
Rzecznik misji ONZ w DRK, pułkownik Jean-Paul Dietrich poinformował w czwartek, że błękitne hełmy zostały rozmieszczone wokół obozu, a sytuacja jest opanowana.
W lutym br. prezydent DRK Joseph Kabila podpisał specjalny dekret przewidujący opracowanie planu rozbrojenia i repatriacji członków obcych sił zbrojnych, którzy nadal przebywają na terenie kraju. Dekret prezydenta wymierzony jest w znacznej mierze w obecne we wschodnim Kongu od blisko 14 lat milicje Hutu wywodzące się z Ruandy. Bojownicy Hutu postrzegani są jako główne zagrożenie dla bezpieczeństwa w tym regionie Afryki. Rząd Ruandy oskarża część z nich o udział w ludobójstwie w 1994 r. Według danych zebranych przez oddziały pokojowe ONZ (MONUC), w DRK w regionie Kivu znajduje się wiąż około 6 000 Hutu. Na terenie Konga pozostaje również kilkuset bojowników z Ugandy i Burundi, ale ich aktywność jest ograniczona.
Plan rozbrojenia i wydalenia z terytorium DRK obcych sił zbrojnych jest następstwem podpisanego w listopadzie 2007 r. porozumienia między Kinszasą a Kigali. W operacji uczestniczyć będą także oddziały pokojowe ONZ, które zapewnią szkolenia i wsparcie logistyczne dla armii rządowej.
Obecność bojowników Hutu we wschodnich prowincjach Konga była jedną z głównych przyczyn, dla których sąsiednie Ruanda, Burundi i Uganda dwukrotnie (1996 i 1998 r.) najechały to państwo. Dwie wojny kongijskie pochłonęły życie blisko 5 mln. ludzi.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za