Junta stawia ultimatum rządowi Gwinei
Kapitan Moussa Dadis Camara stojący na czele junty, która we wtorek ogłosiła przejęcie władzy w Gwinei dał premierowi i członkom gabinetu 24 godziny na dobrowolne wyjście z ukrycia i oddanie się w ręce wojska. Stosowne ultimatum Camara ogłosił w czwartek na falach państwowego radia. Zagroził, że jeżeli w ciągu 24 godzin premier Ahmed Tidiane Souare i członkowie jego gabinetu nie ujawnią się dobrowolnie to wojsko rozpocznie za nimi pościg na terenie całego kraju. Nie sprecyzował jednak, jaki los czeka członków rządu jeżeli się ujawnią lub też jeżeli zostaną schwytani.
Premier ukrywa się od momentu, gdy wojsko ogłosiło przejęcie władzy. Cały czas kontaktuje się jednak ze światem za pomocą telefonu komórkowego i utrzymuje, że jego rząd pozostaje jedyną legalną i realną władzą w państwie. Z kolei przewodniczący zgromadzenia narodowego (i zgodnie z konstytucją nowa głowa państwa), Aboubacar Sompare, zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc w walce z puczystami.
Polityczny kryzys wybuchł w zachodnioafrykańskiej Gwinei we wtorek, zaraz po oficjalnym ogłoszeniu śmierci prezydenta Lansana Conté, który przez ostatnie dwadzieścia cztery lata twardą ręką rządził Gwineą. Premier Souare ogłosił 40-dniową żałobę narodową i zaapelował do mieszkańców kraju o spokój, lecz kilka godzin po jego orędziu radio podało, że władzę w Gwinei przejęła armia. Wojsko rozwiązało rząd i zawiesiło obowiązywanie konstytucji.
Puczyści ogłosili, że przejmują władzę w związku z "katastrofalną sytuacją gospodarczą" w kraju i oskarżyli powołany przez zmarłego prezydenta rząd o współodpowiedzialność za kryzys.
Na czele junty stoi kapitan Moussa Dadis Camara, który ogłosił się nowym prezydentem Gwinei oraz przewodniczącym 32-osobowej Narodowej Rady na rzecz Demokracji i Rozwoju (CNDD). Junta zapowiedziała, że zorganizuje wolne wybory w grudniu 2010 r. (wtedy skończyłaby się kadencja zmarłego Conté). Przez najbliższe dwa lata władzę w państwie będzie natomiast sprawować CNDD, zastępując tymczasowo konstytucyjne organy.
Pucz spotkał się z poparciem dużej części społeczeństwa wyczerpanego terrorem, nędzą i korupcją, które towarzyszyły rządom zmarłego prezydenta. Gdy Camara zorganizował w środę uroczystą paradę w stolicy kraju, Konakry, oklaskiwały go tysiące mieszkańców miasta. Niektórzy określali go wręcz mianem "Obama junior".
Unia Afrykańska oraz regionalna Wspólnota Gospodarcza Państw Zachodniej Afryki (ECOWAS) potępiły pucz. Specjalna misja ECOWAS pojawi się w Gwinei już w czwartek. Zamach stanu potępiły także Unia Europejska, ONZ i USA. Była kolonialna metropolia Gwinei, Francja, zapowiedziała że nie uzna żadnego gwinejskiego rządu powstałego z pogwałceniem konstytucji.
Gwinea jest byłą francuską kolonią (niepodległa od 1958 r.) położoną w zachodniej Afryce. Mimo, iż kraj jest dość szczodrze obdarowany przez naturę (znajduje się tam m.in. 50 proc. światowych złóż boksytów) korupcja i nieudolność, jakie towarzyszyły 24-letnim rządom Conté pogrążyły Gwineę w nędzy. Doszło wręcz do tego, że z eksportera żywności stała się jej importerem. W rezultacie krajem od kilku lat wstrząsały krwawe niepokoje społeczne.
Społeczność międzynarodowa obawia się, że ewentualna eskalacja konfliktu w Gwinei miałaby fatalny wpływ na sytuację w regionie. Sąsiedzi Gwinei - Liberia, Sierra Leone i Wybrzeże Kości Słoniowej - odbudowują się bowiem po wieloletnich i niezmiernie krwawych konfliktach wewnętrznych, a sytuacja w tych państwach pozostaje wciąż mało stabilna.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za, news24.com