Kamerun/ Biya potępia protestujących
„Chcę powiedzieć tym, którzy wykorzystują młodzież do swoich politycznych celów, że ich wysiłki są skazane na klęskę” oświadczył kameruński prezydent, dodając, że użyje „wszelkich legalnych środków” w celu przywrócenia porządku kraju.
Protesty rozpoczęły się wraz z ogłoszonym w poniedziałek (25.02.) strajkiem sektora transportowego, którego pracowników wzburzyła podwyżka cen paliwa. Początkowo ogarnęły przede wszystkim zachodnie miasta Kamerunu (a w szczególności portową Doualę – ekonomiczne centrum kraju i bastion opozycji) ale od środy trwają również w stolicy kraju, Jaunde. W starciach z policją zginęło już 17 osób.
W środę związki zawodowe zdołały wymóc na rządzie obniżkę cen paliwa z 600 kameruńskich franków za litr do 594, ale protest zaczął żyć własnym życiem. Tysiące ludzi manifestuje przeciwko pogarszającej się sytuacji gospodarczej i obniżaniu się poziomu życia, wywołanego głównie rosnącymi cenami żywności i paliwa. Protestujący wznoszą jednak również hasła polityczne. Ich złość wywołały zwłaszcza ogłoszone niedawno plany zmian w konstytucji, które umożliwią Biyi przedłużenie swych rządów do 2011 roku. Apele związków zawodowych o zachowanie spokoju trafiają w próżnię.
„To co dzieje się obecnie w Kamerunie nie ma nic wspólnego ze strajkiem sektora transportowego (...) to wyraz ogromnej frustracji Kameruńczyków. Problem sięga głębiej” oświadczył w środę wiceprzewodniczący opozycyjnego Frontu Socjaldemokratycznego, Joshua Osih.
Reżim Paula Biyi, który od 1982 r. rządzi bogatym w ropę naftową Kamerunem jest uznawany za jeden z najbardziej opresyjnych i niereformowalnych w całej Afryce.
Na podstawie: iol.co.za, news.bbc.co.uk, news24.com