Kolejne krwawe starcia w Mogadiszu
Islamscy rebelianci zaatakowali w poniedziałek (22.09) stolicę Somalii Mogadiszu, powodując śmierć co najmniej 23 osób. Kilkadziesiąt kolejnych zostało rannych.
Powstańcy przypuścili szturm na 2 bazy sił pokojowych Unii Afrykańskiej, ostrzelali miejskie lotnisko, pałac prezydencki oraz targ Bakara. Kupcy handlujący na terenie Bakary znaleźli 11 ciał ofiar poniedziałkowych starć. Według świadków większość pocisków wystrzelonych przez rebeliantów trafiło w domy mieszkalne.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem „upadłym”, w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich „Panowie wojny” podzielili pogrążony w anarchii kraj na swe strefy wpływów.
Latem 2006 r. Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich. Islamiści zaprowadzili na zajętych przez siebie terenach porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. etiopska interwencja wojskowa rozgromiła „somalijskich talibów” i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie rezygnują jednak z walki i prowadzą przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą walkę partyzancką, której epicentrum znajduje się właśnie w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne.
W marcu br. 40 agencji humanitarnych ostrzegło przed zbliżającą się katastrofą humanitarną w Somalii, jeśli w najbliższym czasie nie zostaną uruchomione specjalne programy pomocowe. We wspólnej deklaracji organizacje ogłosiły, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy sytuacja w Somalii stała się tak niebezpieczna, że niemożliwe jest niesienie pomocy blisko 2 milionom ofiar trwającego od kilkunastu lat konfliktu. Do tej pory około milion osób zostało wysiedlonych z ich domów, a każdego miesiąca prawie 20 000 mieszkańców Mogadiszu jest zmuszonych do ucieczki z ogarniętego falą przemocy miasta.
W czerwcu br. rząd Somalii podpisał porozumienie pokojowe z blokiem kilku ugrupowań opozycyjnych, które ma zakończyć 17-letni konflikt w tym kraju. Strony, po prowadzonych pod auspicjami ONZ przedłużających się negocjacjach w Dżibuti, zgodziły się na 3-miesięczne zawieszenie broni z możliwością przedłużenia. Ponadto, etiopskie oddziały wspierające władze w walce z rebeliantami miały opuścić Somalię w ciągu 120 dni, a na ich miejsce miały przybyć błękitne hełmy. Jednakże w rozmowach z rządem uczestniczyli tylko przedstawiciele Sojuszu na rzecz Wyzwolenia Somalii, a znacząca grupa reprezentantów tzw. twardej linii odmawia uznania zawartego porozumienia. W kraju wciąż dochodzi do brutalnych starć, a władze nie są w stanie opanować sytuacji.
Na podstawie: news24.com, mg.co.za