Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Kongijscy żołnierze okrutniejsi niż rebelianci


03 lipiec 2009
A A A

W prowincji Północne Kivu na wschodzie DR Kongo wciąż toczą się walki z ukrywającymi się tam rebeliantami z sąsiedniej Rwandy. Tymczasem Human Rights Watch alarmuje, że żołnierze kongijskiej armii rządowej dopuszczają się większej ilości gwałtów niż rebelianci.
Image
Kongijska armia nie słynie z dyscypliny
„Większość przypadków gwałtu [w Północnym Kivu - MK], które badało Human Rights Watch była dziełem kongijskiej armii rządowej” ogłosił dyrektor wykonawczy organizacji, Kenneth Roth. Jego zdaniem ofensywa, którą w styczniu rozpoczęto przeciwko rebeliantom ukrywającym się we wschodnim Kongu przyniosła więcej szkód niż pożytku. Cywile zamieszkujący niespokojny od 15 lat region Kivu stali się de facto zakładnikami wszystkich walczących stron, które stosują gwałt jako narzędzie wojny oraz dopuszczają się mordów, podpaleń i grabieży.

Tylko w czwartek rebelianci Hutu z sąsiedniej Rwandy spalili 130 chat we wsi Miriki. Jeden z lokalnych polityków oskarżył jednak armię rządową o dokonanie ataku.

Human Rights Watch uważa, że wsparcie które siły pokojowe ONZ (MONUC) udzielają rządowi w Kinszasie przyczynia się do dalszych zbrodni wobec cywilów. Rzecznik kontyngentu odrzuca jednak te oskarżenia twierdząc, że „błękitne hełmy” naciskają na swych partnerów z dowództwa armii aby surowo karali zdemoralizowanych żołnierzy.

Celem działań, które ONZ i rząd w Kinszasie prowadzą w Północnym Kivu jest eliminacja zagrożenia ze strony Demokratycznych Sił Wyzwoleńczych Rwandy (FDLR). Ugrupowanie to składa się z pochodzących z Rwandy członków plemienia Hutu (większość z nich to byli żołnierze ruandyjskiej armii oraz członkowie paramilitarnych bojówek „Interahamwe”), którzy po słynnym ruandyjskim ludobójstwie i przegranej wojnie domowej w 1994 r. schronili się na terytorium Demokratycznej Republiki Kongo. Ich obecność na terytorium tego państwa była przyczyną stałego napięcia na linii Kinszasa-Kigali i dwukrotnie spowodowała ruandyjską inwazję na ten kraj.

ImageNa początku roku dwa nieufne wobec siebie i od lat zaciekle zwalczające się państwa połączyły siły w celu likwidacji baz FDLR. 25 lutego zakończyła się wymierzona w rebeliantów wspólna operacja wojsk ruandyjskich i kongijskich. FDLR, których bojownicy unikali otwartej walki z wojskami kongijskimi i ruandyjskimi przetrwały ofensywę. Dowódcy obu armii twierdzą, że udało się zniszczyć główne bazy rebeliantów w prowincji Północne Kivu oraz zabić lub schwytać ok. 250 bojowników. Główne siły liczącego ponad 6 tys. bojowników ugrupowania pozostały jednak nienaruszone.

Jeszcze w trakcie operacji rwandyjsko-kongijskiej rebelianci używali cywilów jako „żywych tarcz”, jak również dopuszczali się mordów i gwałtów w odwecie za działania kongijskiego wojska. Od 2006 r. walki pomiędzy kongijską armią oraz licznymi rebelianckimi ugrupowaniami zmusiły do ucieczki ponad milion mieszkańców Kivu.

Na podstawie: news.bbc.co.uk. iol.co.za