Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka Kongijski rząd odmawia negocjacji z Nkundą

Kongijski rząd odmawia negocjacji z Nkundą


04 listopad 2008
A A A

Rząd Demokratycznej Republiki Kongo nie zgodził się poniedziałek na rozpoczęcie bezpośrednich rozmów ze zbuntowanym generałem Laurentem Nkundą, którego uznaje za terrorystę i ruandyjską marionetkę. W odpowiedzi przywódca rebelii zagroził obaleniem rządu w Kinszasie. Kinszasa nie rozmawia z „terrorystą”

Nkunda w niedzielę zaproponował rządowi rozpoczęcie rozmów pokojowych w celu zakończenia konfliktu w prowincji Północne Kivu (wschodnia część DR Kongo). „Żądamy bezpośrednich negocjacji. Czekam na odpowiedź” oświadczył w trakcie konferencji prasowej w swej bazie w Kichanga. Dodał jednak przy tym mało zawoalowaną groźbę, że jeżeli rząd odmówi rozmów to rebelianci zmuszą go do nich siłą lub wręcz nawet go obalą. „Wybór należy do nich” podsumował.

Już następnego dnia rząd odrzucił jednak propozycję Nkundy. Jak stwierdził rzecznik kongijskiego rządu, Lambert Mende, Kinszasa odmawia bezpośrednich negocjacji ze wszystkimi zbrojnymi ugrupowaniami działającymi we wschodnich prowincjach Kongo i nie zamierza faworyzować żadnej z nich. Ważniejsze są jednak prawdopodobnie względy prestiżowe. Rząd DR Kongo ogłosił bowiem generała Nkundę terrorystą i ruandyjską marionetką więc podjęcie bezpośrednich rozmów grozi mu utratą twarzy.
Image
Laurent Nkunda (cc) flickr


W ostatnim tygodniu rebelianci Nkundy zadali szereg klęsk armii rządowej i stanęli u bram Gomy, stolicy prowincji Północne Kivu. W środę (29.10.) Nkunda ogłosił jednak jednostronne zawieszenie broni, oficjalnie by ochronić mieszkańców Gomy przed dalszymi cierpieniami. Od tego momentu walki częściowo ucichły.

Podczas niedzielnej konferencji prasowej Nkunda ponownie oskarżył rząd w Kinszasie o wspieranie rebeliantów z plemienia Hutu z sąsiedniej Rwandy, którzy prześladują jego rodaków, a kontyngent sił pokojowych ONZ (MONUC) - o ignorowanie tego zjawiska. Przedstawił również swoje polityczne postulaty, które obejmują: likwidację rebeliantów Hutu ukrywających się w Kongo, budowę nowej „republikańskiej armii”, poszerzenie uprawnień rządów prowincjonalnych oraz większą przejrzystość kontraktów na eksploatację kongijskich bogactw, które Kinszasa zawiera z zagranicznymi inwestorami.

Wysiłki dyplomatyczne

Przez ostatni weekend ministrowie spraw zagranicznych Francji i Wielkiej Brytanii (Bernard Kouchner i David Miliband) spotykali się z regionalnymi liderami starając się znaleźć pokojowe wyjście z konfliktu. Największe znaczenie miały rozmowy z prezydentami DR Kongo (Joseph Kabila) i Rwandy (Paul Kagame), gdyż stosunki pomiędzy tymi państwami kolejny raz znalazły się na krawędzi wojny. Z przywódcami tych państw spotkała się także kilka dni wcześniej Jendayi Frazer, odpowiadająca w Departamencie Stanu USA za sprawy afrykańskie.

Kongo nie ustaje w swych oskarżeniach pod adresem Rwandy, jakoby stała ona za rebeliantami Nkundy. Zdaniem Kinszasy ruandyjscy żołnierze przekroczyli granicę DR Kongo i walczą ramię w ramię z bojownikami Nkundy. Rząd Rwandy, podobnie zresztą jak Nkunda, zaprzeczają tym oskarżeniom, ale niewielu specjalistów wierzy w te zapewnienia. Co więcej ruandyjskie wsparcie dla rebelii potwierdzają też niektórzy oficerowie MONUC.Image

Po powrocie do Francji Kouchner zaapelował o wzmocnienie sił kontyngentu MONUC oraz poluzowanie zasad regulujących możliwość użycia broni przez stacjonujące w Kongo „błękitne hełmy”. Podobnie jak swój brytyjski odpowiednik pozostawał jednak mocno wstrzemięźliwy jeśli chodzi o możliwość wysłania do Kongo wojsk swego kraju.

Wizytę krajach regionu zapowiedział też Sekretarz Generalny ONZ Ban-Ki-moon. Na razie wyznaczył Oluseguna Obasanjo, byłego prezydenta Nigerii, jako swojego specjalnego wysłannika do Kongo.

Kryzys humanitarny

Od końca sierpnia z rejonu walk uciekło blisko 250 tys. ludzi, którzy w niezmiernie ciężkich warunkach przebywają obecnie w obozach dla uchodźców. Łącznie od jesieni 2007 roku blisko 1,2 miliona mieszkańców Kivu musiało opuścić swe domy. Woleli oni jednak wybrać wegetację w buszu lub obozach niż stać się ofiarą gwałtów i mordów jakich dopuszczają się wszystkie strony konfliktu. Ich sytuację pogarsza fakt, że organizacje humanitarne w obawie o bezpieczeństwo swoich pracowników zawiesiły działania w Północnym Kivu.

W poniedziałek pierwszy konwój z pomocą humanitarną dotarł do strefy okupowanej przez rebeliantów. W Rutshuru pracownicy ONZ zastali jednak obozy dla uchodźców puste. Większość mieszkańców prawdopodobnie uciekła w głąb dżungli.

Krucjata Nkundy


Laurent Nkunda przez długi czas nie uznawał ani postanowień podpisanego w 2003 r. porozumienia pokojowego (kończącego wojnę domową w DR Kongo) ani wyników demokratycznych wyborów z czerwca 2006 r. Zbuntowany generał twierdził, że walczy w obronie swych rodaków Banyamulenge (kongijski odłam plemienia Tutsi), prześladowanych przez rząd w Kinszasie i wrogo nastawione miejscowe plemiona. Wraz z kilkutysięczną prywatną armią, złożoną z dobrze uzbrojonych i doświadczonych w boju rebeliantów atakuje każdego kto jego zdaniem zagraża interesom Tutsi – lub jego samego. Jego ofensywy kilka razy postawiły wschodnie Kongo na skraju kompletnego chaosu. Walki przerwał dopiero rozejm z 23 stycznia 2008 r., jednak od tej pory obserwatorzy ONZ zanotowali aż 200 incydentów, stanowiących naruszenie porozumienia.

Pod koniec sierpnia walki wybuchły z nową siłą, a rebelianci podjęli szeroko zakrojone działania w prowincjach Północne i Południowe Kivu. Zdaniem ONZ to Nkunda stoi za eskalacją przemocy, gdyż chce rozszerzyć obszar terytorium kontrolowanego przez swoich bojowników. On sam oskarża z kolei rząd o nie wywiązanie się z zapisów porozumienia, przewidujących rozprawę z ukrywającymi się w dżunglach wschodniego Konga rebeliantami z plemienia Hutu z sąsiedniej Rwandy. Zdaniem Nkundy prześladują oni kongijskich Banyamulenge, których on musi samodzielnie chronić

Pięć tygodni temu Nkunda, który dotychczas ograniczał się wyłącznie do strzeżenia swej strefy wpływów w Północnym Kivu, zagroził, że rozpocznie otwartą wojnę przeciwko rządowi w Kinszasie. W wywiadzie dla BBC oświadczył, że jego celem jest odtąd „wyzwolenie mieszkańców Kongo”.

Na podstawie: iol.co.za, news24.com, mg.co.za, news,bbc.co.uk