Lider somalijskich islamistów wzywa do obalenia rządu
Wpływowy lider somalijskich islamistów odmówił udziału w negocjacjach z prezydentem Szarifem Szejkiem Ahmedem. Szejk Hassan Dahir Aweys wezwał swoich zwolenników do kontynuowania walki z rządem, prezydentem Ahmedem i wspierającymi go oddziałami pokojowymi Unii Afrykańskiej. Szejk Awers powrócił niedawno do Somalii z dwuletniego pobytu na wygnaniu i zapowiedział, że nie może zaakceptować rządów prezydenta Ahmeda, gdyż jest on wspierany przez wspólnotę międzynarodową. Aweys, podejrzewany o związki z Al-Kaidą, uciekł do Erytrei na początku 2007 r., po interwencji wojsk etiopskich w Somalii i porażce sił Unii Trybunałów Islamskich. Aweys był jednym z najbardziej wpływowych liderów Unii, obok obecnego prezydenta kraju Szarifa Ahmeda, a obaj politycy współtworzyli Sojusz na rzecz Wyzwolenia Somalii, którego celem miało być zakończenie etiopskiej operacji i obalenie rządu tymczasowego.
Jednakże, w krótkim czasie w łonie Sojuszu doszło do rozłamu, gdy uważany za bardziej umiarkowanego i zdolnego do porozumienia Szarif Ahmed wziął udział w toczących się pod patronatem ONZ negocjacjach pokojowych i został wybrany na stanowisko prezydenta po wycofaniu się etiopskich oddziałów w styczniu br.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie zrezygnowali jednak z walki i prowadzili przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajdowało się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez "somalijskich talibów". Po dwóch latach okupacji Addis Abeba zadecydowała więc o wycofaniu swych wojsk z Somalii. Dwa lata wojny partyzanckiej przyniosły śmierć 16 tysięcy cywilów.
Wielu wiąże wciąż nadzieje z postacią prezydenta Sharifa Ahmeda. Mimo, że był on jednym z przywódców Unii Trybunałów Islamskich, a następnie stał na czele antyetiopskiej rebelii, to uchodził zawsze za stosunkowo umiarkowanego islamistę. Jego wybór (31.01.) miał więc na celu odebranie rebeliantom z grupy Al-Shabaab poparcia jakim cieszy się wśród społeczeństwa oraz być może – skłonić twardogłowych islamistów do zawarcia pokoju. Od objęcia stanowiska Ahmed apeluje do rodaków o pojednanie i zaprzestanie waśni. Wydaje się jednak, że „somalijscy talibowie” nie uznają już zupełnie jego autorytetu
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com