Nigeryjscy rebelianci deklarują zawieszenie broni

Strona rządowa przyjęła z rezerwą oświadczenie MEND, zaznaczając, iż ma nadzieję, że nie jest ono tylko kolejnym taktycznym wybiegiem.
W ostatnią niedzielę (14.09.) MEND ogłosił początek totalnej „wojny naftowej” w delcie Nigru, w odwecie za „nie sprowokowane ataki z powietrza i od strony morza na swoje pozycje”, do których miało dojść dzień wcześniej. Za zapowiedziami przyszła fala ataków na instalacje przemysłu naftowego w regionie, w wyniku których zginęło kilkadziesiąt osób. W ciągu zaledwie kilku dni wydobycie nigeryjskiej ropy spadło według różnych źródeł o liczbę od 150 do 600 tys. baryłek dziennie.

Delta Nigru pogrążona jest w konflikcie od 2006 r., gdy miejscowi rebelianci (skupieni głównie w MEND) zainicjowali serię ataków na instalacje przemysłu naftowego w delcie oraz masowe porwania ich pracowników (dotychczas porwano ich ok. 200 – większość wypuszczono po zapłaceniu okupu). Miejscowa ludność (głównie przedstawiciele plemion Ijaw i Ogoni) żąda bardziej sprawiedliwego podziału dochodów jakie osiąga państwo z wydobywania ropy naftowej oraz sprzeciwia się rabunkowej ich zdaniem gospodarce prowadzonej przez koncerny naftowe, która ma prowadzić do fatalnych skutków ekologicznych w regionie. Atakom motywowanym politycznie towarzyszy również fala przemocy na tle rabunkowym i rozkwit piractwa. Co więcej, coraz bardziej rozprzestrzenia się ona poza terytorium Nigerii.
Konflikt pogrążył region w chaosie i znacząco ograniczył wydobycie i przetwórstwo nigeryjskiej ropy naftowej. W rezultacie Nigeria straciła na rzecz Angoli pozycję największego producenta ropy w Afryce.
Sytuacja ta coraz bardziej niepokoi społeczność międzynarodową, a zwłaszcza USA, które 15 proc. ropy naftowej importują z Zatoki Gwinejskiej. Niestabilność w regionie delty jest jednym z czynników prowadzących do wzrostu cen ropy naftowej.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za, iol.co.za