Nowe walki w Mogadiszu
W niedzielę wybuchły kolejne walki w stolicy Somalii Mogadiszu.
W dystrykcie Yaqshid, w pobliżu posterunku policji, doszło do starć między oddziałami podległymi rządowi przejściowemu a rebeliantami. Według niepotwierdzonych informacji siłom prorządowym udało się odzyskać utraconą blisko miesiąc temu kontrolę nad tym rejonem. Z kolei w poniedziałek (1.06) co najmniej 5 policjantów zginęło w wyniku zamachu bombowego, do którego doszło w południowej części Mogadiszu. Wciąż nie jest jasne ile cywilów ucierpiało w ataku. Nowa fala przemocy w Somalii przyniosła już ponad 200 ofiar od połowy maja br.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie zrezygnowali jednak z walki i prowadzili przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajdowało się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez "somalijskich talibów". Po dwóch latach okupacji Addis Abeba zadecydowała więc o wycofaniu swych wojsk z Somalii. Dwa lata wojny partyzanckiej przyniosły śmierć 16 tysięcy cywilów.
Wielu wiąże wciąż nadzieje z postacią prezydenta Sharifa Ahmeda. Mimo, że był on jednym z przywódców Unii Trybunałów Islamskich, a następnie stał na czele antyetiopskiej rebelii, to uchodził zawsze za stosunkowo umiarkowanego islamistę. Jego wybór (31.01.) miał więc na celu odebranie rebeliantom z grupy Al-Shabaab poparcia jakim cieszy się wśród społeczeństwa oraz być może – skłonić twardogłowych islamistów do zawarcia pokoju. Od objęcia stanowiska Ahmed apeluje do rodaków o pojednanie i zaprzestanie waśni. Wydaje się jednak, że „somalijscy talibowie” nie uznają już zupełnie jego autorytetu.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, allafrica.com, iol.co.za