ONZ nie robi nic by uchronić Południowy Sudan przed wojną
Amerykańska organizacja pomocowa Refugees International opublikowała w środę komunikat, w którym wyraziła obawę iż w Sudanie wojna pomiędzy arabską Północą a czarnym Południem jest wciąż realna. Skrytykowała też nieudolność misji pokojowej ONZ. Refugees International nie szczędzi gorzkich słów oenzetowskiej misji UNMIS. „Mamy do czynienia z tendencją by robić mniej niż więcej i niechęcią do inicjowania jakichkolwiek działań, mimo iż groźba ponownego wybuchu przemocy jest wyraźna (…) UNMIS musi przyjąć bardziej aktywną i prewencyjną postawę aby chronić cywilów” możemy przeczytać w oświadczeniu.
Wobec groźby wznowienia konfliktu UNMIS powinien, zdaniem amerykańskiej organizacji, otrzymać bardziej przejrzyste reguły postępowania aby móc użyć siły gdy zajdzie taka potrzeba i w ten sposób skutecznie chronić pokój oraz cywilów. „UNMIS, a zwłaszcza jego wojskowy komponent, powinien przezwyciężyć nastawienie, mówiące że ochrona [ludności - MK] nie jest jej zadaniem” głosi Refugees International.
To pesymistyczne w swej wymowie oświadczenie opublikowano na dwa dni przed czwartą rocznicą podpisania kompleksowego porozumienia pokojowego (CPA), kończącego dwudziestodwuletnią wojnę domową między islamistyczną, arabską Północą a chrześcijańsko-animistycznym Południem. Refugees International obawia się jednak, że pokój w Południowym Sudanie jest wyjątkowo kruchy i w najbliższych latach będzie na niego czyhać wiele zagrożeń.
Do największych z nich zalicza zaplanowane na 2009 r. ogólnokrajowe wybory prezydenckie i parlamentarne oraz referendum w sprawie niepodległości Południowego Sudanu, które odbędzie się dwa lata później. Każde z tych głosowań może stać się powodem wybuchu nowego konfliktu. Refugees International wskazuje również na problemy, jakie niesie ze sobą brak wytyczenia dokładnej granicy między Północą a Południem. Dotyczy to zwłaszcza spornego roponośnego regionu Abyei, o kontrolę nad którym toczyły się w maju zaciekłe walki.
„Sytuacje jak ta [w Abyei - MK] w połączeniu z nieudolnością i niechęcią do działania ze strony UNMIS (…) sprawiają że niektórzy mogą ją nazwać „Niepotrzebną Misją w Sudanie” (ang. Unnecessary Mission in Sudan) głosi z ironią amerykańska organizacja.
Krwawy konflikt między islamską i w większości arabską Północą, a czarnym, chrześcijańsko-animistycznym południem zakończył się zaledwie cztery lata temu. Ta jedna z najkrwawszych i najdłuższych afrykańskich wojen rozpoczęła się w 1983 r., gdy rządząca Sudanem, fundamentalistyczna junta wojskowa rozciągnęła na Południe islamskie prawo szariatu i rozpoczęła przymusową islamizację kraju. W odpowiedzi na Południu wybuchło zbrojne powstanie zorganizowane przez Ludową Armię Wyzwolenia Sudanu (SPLA). Rząd w Chartumie rozpoczął pacyfikację Południa, dokonywaną w sposób zakrawający o ludobójstwo (stosowano m.in. broń chemiczną), lecz nie zdołał pokonać rebelii. W ciągu trwającego 21 lat konfliktu ok. 1,5 mln. ludzi zginęło, a 4 mln. innych uciekło do sąsiednich państw by wegetować w obozach dla uchodźców.
Porozumienie zawarte w styczniu 2005 r. w Nairobi przewiduje, że na okres 6 lat Południe uzyska faktyczną autonomię, a na jego obszarze zniesione zostało obowiązywanie islamskiego prawa szariatu. W 2011 r. ludność Południa ma zadecydować w powszechnym referendum czy dokonać secesji od reszty kraju i utworzyć osobne państwo czy pozostać w ramach sudańskiej państwowości. Przedstawiciele Południa uzyskali też swą reprezentację w rządzie centralnym.
Nad realizacją porozumienia czuwa oenzetowska misja pokojowa UNMIS, mająca de facto charakter misji obserwacyjnej. Nie należy jej mylić z połączoną misją pokojową ONZ i Unii Afrykańskiej w sudańskim Darfurze (UNAMID).
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com