Radość w Mogadiszu po wycofaniu się Etiopczyków
Etiopskie oddziały wycofały się z 2 ze swoich głównych baz w stolicy Somalii Mogadiszu po blisko dwu latach wojskowej operacji w tym kraju.
Według świadków mieszkańcy Mogadiszu zgromadzili się w opuszczonych budynkach, by świętować przekazanie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w mieście siłom rządowym. W siedzibie premiera somalijskiego rządu w centrum Mogadiszu odbywa się ponadto oficjalna ceremonia z udziałem przedstawicieli Misji Unii Afrykańskiej.
Wycofanie się Etiopczyków, wynikające z postanowień porozumienia zawartego w październiku 2008 r., z jednej strony stwarza nadzieję na stabilizację i ograniczenie przemocy, z drugiej budzi obawy przed powstaniem próżni i powrotem chaosu. Zachodni dyplomaci utrzymują, że wyjazd powszechnie nielubianych etiopskich oddziałów może przyczynić się do zmniejszenia poparcia dla radykalnych islamistów na rzecz rządu przejściowego.
Wycofaniu Etiopczyków towarzyszą apele o wzmocnienie Misji Unii Afrykańskiej, Amisomu, liczącego 3 600 żołnierzy z Burundi, Ugandy, Ghany, Nigerii i RPA. Przyszłość misji UA stanęła pod dużym znakiem zapytania, gdy 4 stycznia po spotkaniu w stolicy Burundi Budżumburze. ministrowie obrony Ugandy i Burundi zażądali wzmocnienia Amisomu o dodatkowe oddziały oraz rozszerzenia mandatu misji. Burundi i Uganda dały Unii Afrykańskiej 2 tygodnie na spełnienie swoich warunków, w przeciwnym razie wycofają swoje jednostki z Somalii. Jednakże, główną przeszkodą dla UA są niewystarczające fundusze. W niedzielę w siedzibie Unii w Addis Abebie odbędzie się specjalne spotkanie ewentualnych donatorów. Ponadto, USA przygotowały projekt rezolucji Rady Bezpieczeństwa NZ, na mocy której Amisom zostałby przekształcony w misję pokojową ONZ. Dokument podkreśla, że sytuacja w Somalii stanowi zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.
Od 1991 r., kiedy to obalono komunistycznego prezydenta Siada Barre, Somalia nie posiada efektywnie działającego rządu centralnego. Somalia jest klasycznym państwem "upadłym", w którym nie działają żadne państwowe instytucje, a miejscowe klany i ich "Panowie Wojny" podzielili pogrążony w anarchii kraj na swoje strefy wpływów.
Latem 2006 r. stolica Mogadiszu i niemal cała południowa Somalia przeszły na pół roku pod kontrolę islamskich fundamentalistów z tzw. Unii Trybunałów Islamskich, oskarżanych przez Waszyngton o związki z al-Kaidą. Na zajętych przez siebie terenach islamiści zaprowadzili porządek i względną stabilizację, lecz ich polityka wzbudziła zaniepokojenie Zachodu i regionalnych potęg. W rezultacie w grudniu 2006 r. zainspirowana prawdopodobnie przez USA etiopska interwencja wojskowa rozgromiła "somalijskich talibów" i osadziła w Mogadiszu uznawany przez społeczność międzynarodową, lecz wcześniej zupełnie bezsilny, Tymczasowy Rząd Federalny.
Islamiści nie zrezygnowali jednak z walki i prowadzili przeciwko Etiopczykom i ich somalijskim sprzymierzeńcom krwawą partyzantkę, której epicentrum znajduje się w Mogadiszu. W mieście właściwie nie ma dnia bez krwawych potyczek i zamachów, w których giną przede wszystkim osoby cywilne. Południe kraju jest już tymczasem w dużej mierze kontrolowane przez rebeliantów.
Krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna. ONZ szacuje, że około 3,2 miliona Somalijczyków (40 proc. społeczeństwa) bezwzględnie potrzebuje pomocy żywnościowej, a jedno na sześcioro dzieci poniżej piątego roku życia jest dotkliwie niedożywione.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za