Rząd DR Kongo morduje przeciwników politycznych
Human Rights Watch, jedna z najbardziej szanowanych instytucji zajmujących się obroną praw człowieka, oskarżyła rząd Demokratycznej Republiki Kongo o zamordowanie w ciągu ostatnich dwóch lat blisko 500 opozycjonistów. „Kiedy wszyscy skupiają się na przemocy we wschodnim Kongo rządowe represje wobec przeciwników politycznych przyciągają niewielką uwagę” głosi opublikowane we wtorek oświadczenie Anneke Van Woudenberga – szefa HRW na Afrykę. „Wysiłki na rzecz budowy demokracji w Kongo zostały zahamowane nie tylko przez rebelię [w prowincji Północne Kivu - MK], lecz również przez rządowe represje” czytamy dalej.
Demokratyczną Republiką Kongo rządzi prezydent Joseph Kabila, który w lipcu 2006 roku zwyciężył pierwsze od 40 lat wolne i wielopartyjne wybory w tym kraju. Unia Europejska i inne organizacje międzynarodowe nadzorujące przeprowadzenie wyborów uznały wyniki głosowania za uczciwe i demokratyczne. Nie przeszkodziły w tym liczne oskarżenia opozycji o fałszerstwa wyborcze oraz wybuch krótkotrwałych walk w stolicy zaraz po ogłoszeniu wyników.
Wybory były najważniejszym elementem procesu pokojowego, który z wielkimi przeszkodami jest wdrażany w Demokratycznej Republice Kongo po zakończonej w 2003 roku ośmioletniej wojnie domowej. Wojna ta była najkrwawszym konfliktem zbrojnym po 1945 roku - kosztowała życie ok. 5 milionów ludzi, kompletnie zdewastowała kraj i zdestabilizowała cały region afrykańskich Wielkich Jezior. Stąd wielu obserwatorów przypuszczało, że społeczność międzynarodowa przymknęła oko na nadużycia popełniane przez podległą Kabili administrację (krajem rządził od śmierci swego ojca w 2001 r.) widząc w nim jedynego gwaranta stabilności w Kongo. W obliczu ryzyka kolejnej wojny nawet autokrata w Kinszasie wydawał się być mniejszym złem.
Raport Human Rights Watch potwierdza te pesymistyczne oceny. Rząd Kabili miał w ciągu ostatnich dwóch lat zlecić zamordowanie blisko 500 opozycjonistów – polityków, dziennikarzy, lokalnych liderów, członków sekt religijnych. Blisko 1000 innych przeciwników władzy aresztowano, w tym wielu poddano torturom. W więzieniach z powodów politycznych przebywa dziś ok. 200 osób.
Autorzy 96-stronnicowego raportu utrzymują, że prezydent Kabila już w czasie wyborów zachęcał swych zwolenników do „zmiażdżenia” i „eliminacji” tak zwanych „przeciwników demokracji”. Od tej pory policja i służby bezpieczeństwa systematycznie mordują przeciwników rządu, których ciała są potajemnie grzebane w masowych grobach lub wrzucane do rzeki Kongo.
Co interesujące, większość ofiar represji pochodzi z relatywnie spokojnych północno-zachodnich i południowych prowincji Konga, a nie z targanego rebeliami i plemiennymi konfliktami wschodu kraju.
Autorzy raportu przyznają, ze również część zwolenników opozycji (zwłaszcza skupionych wobec b. wiceprezydenta Bemby i sekty Bundu Dia Kongo) dopuszczała się aktów terroru wobec przedstawicieli administracji państwowej ale reakcja armii i służb bezpieczeństwa była stanowczo nieproporcjonalna.
Human Rights Watch skrytykowało milczenie zagranicznych rządów w tej sprawie oraz wezwało rząd DR Kongo do rozpoczęcia śledztwa w sprawie przypadków łamania praw człowieka.
Lambert Mende, rzecznik kongijskiego rządu stanowczo odrzucił wszystkie oskarżenia Human Rights Watch.
Na podstawie: iol.co.za, news.bbc.co.uk