Rząd Gwinei ugiął się przed puczystami
Kilka godzin po ogłoszonym przez wojskową juntę ultimatum premier Ahmed Tidiane Souare i członkowie jego rządu oddali się w ręce kierującego puczem kapitana Moussy Dadis Camary i zaprzysięgli mu lojalność. "Jesteśmy całkowicie do pańskiej dyspozycji" zapewniał Souare podczas spotkania z Camarą w bazie wojskowej w Konakry. "Jeszcze raz dziękujemy za pańską mądrość panie prezydencie" dodał.
Camara ze swej strony zapewnił członków obalonego rządu, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. Wezwał ich też do współpracy z nowym reżimem. "Możecie wracać do pracy, pozwólcie nam uniknąć zbrojnego konfliktu, który pogrąży kraj we frakcyjnej wojnie" mówił.

Premier i ministrowie ukrywali się od momentu, gdy wojsko ogłosiło przejęcie władzy. Souare kontaktował się przy tym ze światem zewnętrznym za pomocą telefonu komórkowego i utrzymywał, że jego rząd pozostaje jedyną legalną i realną władzą w państwie. Ugiął się dopiero po ultimatum Camary, który zagroził, że jeżeli w ciągu 24 godzin premier i członkowie gabinetu nie ujawnią się dobrowolnie to wojsko rozpocznie za nimi pościg na terenie całego kraju.
Polityczny kryzys wybuchł w zachodnioafrykańskiej Gwinei we wtorek, zaraz po oficjalnym ogłoszeniu śmierci prezydenta Lansana Conté, który przez ostatnie dwadzieścia cztery lata twardą ręką rządził Gwineą. Premier Souare ogłosił 40-dniową żałobę narodową i zaapelował do mieszkańców kraju o spokój, lecz kilka godzin po jego orędziu radio podało, że władzę w Gwinei przejęła armia. Wojsko rozwiązało rząd i zawiesiło obowiązywanie konstytucji.
Puczyści ogłosili, że przejmują władzę w związku z "katastrofalną sytuacją gospodarczą" w kraju i oskarżyli powołany przez zmarłego prezydenta rząd o współodpowiedzialność za kryzys.
Na czele junty stoi kapitan Moussa Dadis Camara, który ogłosił się nowym prezydentem Gwinei oraz przewodniczącym 32-osobowej Narodowej Rady na rzecz Demokracji i Rozwoju (CNDD). Junta zapowiedziała, że zorganizuje wolne wybory w grudniu 2010 r. (wtedy skończyłaby się kadencja zmarłego Conté). Przez najbliższe dwa lata władzę w państwie będzie natomiast sprawować CNDD, zastępując tymczasowo konstytucyjne organy.
Pucz spotkał się z poparciem dużej części społeczeństwa wyczerpanego terrorem, nędzą i korupcją, które towarzyszyły rządom zmarłego prezydenta. Gdy Camara zorganizował w środę uroczystą paradę w stolicy kraju, Konakry, oklaskiwały go tysiące mieszkańców miasta. Niektórzy określali go wręcz mianem "Obama junior".

Unia Afrykańska oraz regionalna Wspólnota Gospodarcza Państw Zachodniej Afryki (ECOWAS) potępiły pucz. Specjalna misja ECOWAS pojawi się w Gwinei już w czwartek. Zamach stanu potępiły także Unia Europejska, ONZ i USA. Była kolonialna metropolia Gwinei, Francja, zapowiedziała że nie uzna żadnego gwinejskiego rządu powstałego z pogwałceniem konstytucji.
Gwinea jest byłą francuską kolonią (niepodległa od 1958 r.) położoną w zachodniej Afryce. Mimo, iż kraj jest dość szczodrze obdarowany przez naturę (znajduje się tam m.in. 50 proc. światowych złóż boksytów) korupcja i nieudolność, jakie towarzyszyły 24-letnim rządom Conté pogrążyły Gwineę w nędzy. Doszło wręcz do tego, że z eksportera żywności stała się jej importerem. W rezultacie krajem od kilku lat wstrząsały krwawe niepokoje społeczne.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com