Somalia/ Oddziały Ugandyjczyków wezwały na pomoc wojska Burundi i Nigerii
Wedle generała Arondy Nyakairimy, dowódcy oddziałów ugandyjskich przebywających w Mogadishu, sytuacja w mieście wymaga interwencji nowych oddziałów Unii Afrykańskiej.
Minister obrony Ugandy Crispus Kiyonga oraz prezydent Yoweri jeszcze niedawno określali długość pobytu wojsk na „cztery do pięciu miesięcy”. Już dzisiaj widać, że okres ten jest zdecydowanie za krótki. Sytuacja w mieście nie uległa większym zmianom podczas ostatniego miesiąca. Nadal trwają starcia między oddziałami etiopskimi a bojówkami „panów wojny” Mogadishu. Walki przerywane są krótkotrwałymi zawieszeniami broni i bezowocnymi negocjacjami między przedstawicielami klanu Hawije i Etiopczykami.
Od ponad dwóch miesięcy w Mogadishu przebywa 1500 żołnierzy ugandyjskich. Ich rola ogranicza się do asystowania oddziałom etiopskim, biorącym na siebie większość operacji taktycznych podejmowanych celem obrony Tymczasowego Rządu przed talibami z Mogadishu.
Od początku roku trwają negocjacje między członkami Unii Afrykańskiej w sprawie ustalenia wielkości kontyngentu wojsk rozjemczych oraz daty ich wysłania. Resztę liczącego 8000 żołnierzy kontyngentu stanowić mieli Ghanijczycy, Burundijczycy, Nigeryjczycy, Mozambijczycy i Malawijczycy. Początkowy entuzjazm wobec misji stabilizacyjnej dostrzegalny w wypowiedziach polityków Unii Afrykańskiej, osłabł w miarę pogłębiania się chaosu w Somalii i niemożności rozwiązania kryzysu drogą bezpośredniej interwencji.
Wedle deklaracji Nyakaraiimy, wkrótce do Somalii przybyć mają oddziały z Nigerii i Burundi. Ich kontyngenty mają zastąpić wojska etiopskie.
Generał Nyakaraima oraz rzecznik jego oddziałów, major Felix Kulayigye zwrócili także uwagę na konieczność uregulowania żołdu oraz usprawnienia systemu zaopatrzenia i intendentury wojskowej. Apel ten nie ogranicza się do członków Unii Afrykańskiej. W finansowanie misji stabilizacyjnej angażuje się bowiem Unia Europejska oraz ONZ.
Na podstawie: AllAfrica, Shabelle.