Sudan/ Autonomiczne Południe przyciąga amerykańskich inwestorów
Rząd odbudowującego się z mozołem po dziesięcioleciach wojny domowej autonomicznego Południowego Sudanu stara się przyciągnąć inwestorów z USA. Wspomagają go w tym amerykańskie organizacje pozarządowe. „Potrzebujemy wsparcia ze strony światowego biznesu i dlatego rząd Południowego Sudanu apeluje do społeczności międzynarodowej, w tym szczególnie do Stanów Zjednoczonych, o rozpoczęcie bezpośrednich inwestycji [w Południowym Sudanie – red.]” oświadczył Deng Deng Nhial, członek przedstawicielstwa autonomicznego Południa w Waszyngtonie, odpowiedzialny za sprawy handlu i inwestycji.
„Zaangażowanie się jest jedną z najważniejszych części procesu. Jedna firma inwestując wysyła sygnał innym, że miejscowa atmosfera jest sprzyjająca dla prowadzenia biznesu” dodał Nhial. Południowy Sudan oczekuje zwłaszcza na inwestycje w rozwijający się sektor budownictwa, transport, rolnictwo i rybołówstwo oraz ekoturystykę.
W regionie tym znajdują się ponadto bogate złoża ropy naftowej.
Nhial zaznaczył, że w Południowym Sudanie operuje już kilka małych i średnich przedsiębiorstw z USA, lecz ta liczba jest wciąż zbyt mała. Jego zdaniem główną przyczyną jest brak pewności firm, co do prawnych możliwości inwestowania w Sudanie. W związku z konfliktem w Darfurze i dokonywanym tam ludobójstwem rząd USA nałożył bowiem zakaz prowadzenia interesów z rządzącym całym Sudanem islamskim reżimem w Chartumie. Nie jest natomiast do końca jasne czy zakaz ten obejmuje również autonomiczne, chrześcijańsko-animistyczne Południe.
Innym czynnikiem odstraszającym inwestorów jest stosunkowo trudny dostęp do Południowego Sudanu. Nhial zapewnił jednak, że kończy się sponsorowana przez ONZ i USA budowa dróg z kenijskiego portu Mombasa do Południowego Sudanu i sytuacja szybko ulegnie poprawie.
Działania rządu w Jubie wspierają amerykańskie organizacje pozarządowe - Genocide Intervention Network, National Foreign Trade Council oraz USA Engage. Przedstawiciel tego pierwszego zapewniał, że inwestycje w Południowym Sudanie pomogą miejscowej ludności i gospodarce podnieść się z powojennego chaosu i przyczynią się do stabilizacji całego regionu.
Południowy Sudan, zamieszkały w większości przez ludność murzyńską wyznającą chrześcijaństwo lub animizm, odbudowuje się z mozołem po zakończonym w 2005 r. konflikcie z islamską i w większości arabską Północą. Ta jedna z najkrwawszych i najdłuższych afrykańskich wojen rozpoczęła się w 1983 r., gdy rządząca Sudanem, fundamentalistyczna junta wojskowa rozciągnęła na Południe islamskie prawo szariatu i rozpoczęła przymusową islamizację kraju. Gdy w odpowiedzi miejscowa ludność wznieciła rebelię, rząd w Chartumie rozpoczął pacyfikacje Południa, dokonywaną w sposób zakrawający o ludobójstwo (stosowano m. in. broń chemiczną). W ciągu trwającego 21 lat konfliktu ok. 1.5 mln. ludzi zginęło, a 4 mln. innych uciekło do sąsiednich państw by wegetować w obozach dla uchodźców. Wojnę napędzał fakt, że stawką w niej były nie tylko kwestie religijne ale również znajdujące się na Południu bogate złoża ropy naftowej.
Stronie rządowej nie udało się ostatecznie odzyskać kontroli nad południowym Sudanem ani złamać oporu „Sudańskiej Ludowej Armii Wyzwoleńczej". Brak perspektyw na pełne zwycięstwo oraz międzynarodowy nacisk skłoniły obie strony do rozmów pokojowych. Porozumienie zawarte w styczniu 2005 r. w Nairobi przewiduje, że na okres 6 lat Południe uzyska faktyczną autonomię, a na jego obszarze zniesione zostało obowiązywanie islamskiego prawa szariatu. W 2011 r. ludność Południa ma zadecydować w powszechnym referendum czy dokonać secesji od reszty kraju i utworzyć osobne państwo czy pozostać w ramach sudańskiej państwowości. Przedstawiciele Południa uzyskali też swą reprezentację w rządzie centralnym.
Od zakończenia wojny domowej w 2005 r. do Południowego Sudanu napłynęły setki milionów dolarów pochodzących z pomocy rozwojowej oraz zysków eksploatacji tamtejszych złóż ropy naftowej, lecz skutków tego wciąż nie widać. Jedni winią za to dziedzictwo niszczącego konfliktu, inni – nieudolność i korupcję miejscowych władz.
Na podstawie: allafrica.com