Sudan/ Starcia arabskich nomadów z rebeliantami z południa
Władze autonomicznego południowego Sudanu oglosiły, że blisko 70 uzbrojonych arabskich nomadów z plemienia Misseriya zginęło w wyniku walk z oddziałami Ludowego Ruchu na rzecz Wyzwolenia Sudanu (SPLM) na pograniczu północy i południa kraju.
Według relacji SPLM, który zarządza południem Sudanu, do starć doszło w Północnym Bahr El Ghazel, w zachodniej części regionu Abyei. Jak poinformował jeden z przywódców milicji Misseriya, Babu Nemir, plemienne bojówki zaatakowały i zniszczyły jeden z obozów szkoleniowych SPLM w odwecie za zbrojną operację rebeliantów z południa w zeszłym tygodniu. Jednakże rzecznik SPLM, Edward Limo, oskarżył Narodowa Partię Kongresową (NCP), która sprawuje władzę w Chartumie od niemal 20 lat, o prowokowanie konfrontacji i próbę sabotowania porozumienia pokojowego.
Przedstawiciele SPLM utrzymują, że NCP chce uniemożliwić ustalenie linii demarkacyjnej pomiędzy południem a północą, a także odsunąć w czasie przeprowadzenie spisu powszechnego, co jest jednym z niezbędnych warunków dla zorganizowania pierwszych od 23 lat w pełni wolnych wyborów parlamentarnych. SPLM twierdzi, że NCP wspiera arabskie bojówki, aby zahamować implementację postanowień porozumienia pokojowego zawartego w styczniu 2005 r.
Region Abyei, w którym miały miejsce starcia, jest jedną z wciąż nierozwiązanych kwestii spornych w relacjach pomiędzy rządem prezydenta Al.-Baszira a kierownictwem SPLM. Status tej bogatej w złoża ropy naftowej prowincji nie został sprecyzowany w ogólnym układzie pokojowym, a prowadzone od wielu miesięcy negocjacje nie przynoszą widocznych rezultatów.
Pierwsze walki w regionie wybuchły w grudniu ubiegłego roku, gdy milicje Baggara przypuściły szturm na garnizon południowych sił zbrojnych, po tym jak arabscy nomadowie nie uzyskali pozwolenia na wkroczenie do południowego Sudanu. Walki przyniosły śmierć blisko 100 osób i zakończyła je dopiero decyzja południowosudańskiego lidera i pierwszego wiceprezydenta Salvy Kiir, który zgodził się, by nomadowie wypasali swoje stada na południu.
Południowy Sudan, zamieszkały w większości przez ludność murzyńską wyznającą chrześcijaństwo lub animizm, odbudowuje się z mozołem po zakończonym w 2005 r. konflikcie z islamską i w większości arabską Północą. Ta jedna z najkrwawszych i najdłuższych afrykańskich wojen rozpoczęła się w 1983 r., gdy rządząca Sudanem, fundamentalistyczna junta wojskowa rozciągnęła na Południe islamskie prawo szariatu i rozpoczęła przymusową islamizację kraju. Gdy w odpowiedzi miejscowa ludność wznieciła rebelię, rząd w Chartumie rozpoczął pacyfikację Południa, dokonywaną w sposób zakrawający o ludobójstwo (stosowano m. in. broń chemiczną). W ciągu trwającego 21 lat konfliktu ok. 1.5 mln. ludzi zginęło, a 4 mln. innych uciekło do sąsiednich państw by wegetować w obozach dla uchodźców. Wojnę napędzał fakt, że stawką w niej były nie tylko kwestie religijne ale również znajdujące się na Południu bogate złoża ropy naftowej.
Stronie rządowej nie udało się ostatecznie odzyskać kontroli nad południowym Sudanem ani złamać oporu „Sudańskiej Ludowej Armii Wyzwoleńczej". Brak perspektyw na pełne zwycięstwo oraz międzynarodowy nacisk skłoniły obie strony do rozmów pokojowych. Porozumienie zawarte w styczniu 2005 r. w Nairobi przewiduje, że na okres 6 lat Południe uzyska faktyczną autonomię, a na jego obszarze zniesione zostało obowiązywanie islamskiego prawa szariatu. W 2011 r. ludność Południa ma zadecydować w powszechnym referendum czy dokonać secesji od reszty kraju i utworzyć osobne państwo czy pozostać w ramach sudańskiej państwowości. Przedstawiciele Południa uzyskali też swą reprezentację w rządzie centralnym.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com