Uganda/ Pierwsze wielopartyjne wybory od 26 lat
Dziś w Ugandzie odbyły się pierwsze od 26 lat wielopartyjne wybory. Ugandyjczycy wybierali w nich zarówno nowego prezydenta jak i nowy parlament. Obserwatorzy oceniają przebieg głosowania jako spokojny i uczciwy. Na wyborach cieniem kładzie się jednak sprawa niedawnego aresztowania i wciąż trwającego procesu przywódcy opozycji i jej kandydata na prezydenta – Kizzy Besigye.
Ugandyjczycy wybierali dziś zarówno nowego prezydenta jak i członków 310-osobowego parlamentu. Do głosowania było uprawnionych ok. 10,4 mln. obywateli. Obserwatorzy oceniają, że mimo kiepskiej pogody frekwencja powinna być bardzo duża.
Nad spokojnym przebiegiem wyborów czuwa ok. 12 tys. żołnierzy, zmobilizowanych do strzeżenia ok. 20 tys. lokali wyborczych. Dotyczy to przede wszystkim północy kraju, terroryzowanej przez rebeliantów z tzw. „Lord’s Resistance Army”.
Dzisiejsze wybory są pierwszymi od 26 lat wielopartyjnymi wyborami w Ugandzie. W zeszłym roku rządzący od 1986 r. prezydent Yoweri Museveni pozwolił, głównie dzięki naciskowi zagranicznych donatorów, na przeprowadzenie referendum w sprawie wprowadzenia systemu wielopartyjnego. Dotychczas w kraju istniał system jednopartyjny, gdyż Museveni twierdził, że istnienie ruchów politycznych pogłębia społeczne i etniczne podziały w Ugandzie. Jednocześnie Museveni przeprowadził jednak zmiany w konstytucji, które umożliwiły mu ponowne ubieganie się o prezydenturę.
Obserwatorzy oceniają, że wybory miały spokojny i raczej uczciwy przebieg. Doszło jednak do kilku incydentów. Niektórzy aktywiści opozycyjnego „Forum na rzecz Demokratycznej Zmiany” raportowali, ze ich nazwiska zostały wykreślone z list wyborczych. Ich przywódca Kizza Besigye odnalazł rzekomo w komisji wyborczej kilka nie zapieczętowanych urn, już po zakończeniu głosowania. Stało sięto przyczyną ostrej kłótni z członkami komisji wyborczej.
W wyborach prezydenckich wzięło udział pięciu kandydatów. Decydujące starcie rozegra się jednak najprawdopodobniej między prezydentem Musevenim, a przywódcą opozycji Kizzą Besigye. Jeżeli żaden z kandydatów nie otrzyma więcej niż 50% głosów, dojdzie do drugiej tury.
Museveni oświadczył, że jest pewien zwycięstwa w pierwszej turze i określił zwolenników Besigye jako „terrorystów”.
Kampania wyborcza była bowiem zdominowana sprawą oskarżeń pod adresem Besigye. 14 listopada został on aresztowany po zarzutem zdrady, próby zbrojnego obalenia rządu i wspierania rebelianckich grup walczących przeciwko rządowi. Został poza tym oskarżony o dokonanie gwałtu. Opozycja była jednak przekonana, że padł on ofiarą politycznego spisku ze prezydenta Museveniego. Besigye – eks pułkownik ugandyjskiej armii, niegdyś osobisty lekarz i bliski przyjaciel Museveniego jest bowiem najgroźniejszym rywalem prezydenta i choć raczej nie zdoła go pokonać w wyborach, może jednak uniemożliwić mu wybór w pierwszej turze i osłabić tym samym jego pozycję.
Mimo wysiłków podporządkowanego Museveniemu aparatu władzy, Besigye został zarejestrowany jako kandydat na prezydenta, a sąd wypuścił go za kaucją i pozwolił mu kontynuować kampanię wyborczą.
Ogłoszenie wyników głosowania jest spodziewane w najbliższą sobotę.
Za: BBC, „Independent”