Ugandyjscy rebelianci wycofują się z Demokratycznej Republiki Konga
Rebelianci z Armii Bożego Oporu (LRA) wycofują się do Republiki Śrokowoafrykańskiej pod naporem nowej ofensywy wojskowej Ugandy, Sudanu oraz Demokratycznej Republiki Konga.
Według rzecznika kongijskiego rządu koalicja trzech armii całkowicie zniszczyła prawie wszystkie pozycje rebeliantów w pólnocno-wschodnikm Kongu, w parku naradowym Garamba.
Przedstawiciele Caritasu twierdzą, że od 25 grudnia ubiegłego roku żołnierze LRA zabili ponad 400 osób w nowej serii masakr w okolicach Faradje, Duru, Gurba, Doruma i Province Orientale w północno-wschodnim regionie DRK. Caritas donosi również, że wiele okolicznych wsi spalono, a około 20 tysięcy ludzi w panice opuściło swe domy i ukryło się w głębi dżungli.
Wspólna akcja wojsk Ugandy, Sudanu i DRK rozpoczęła się już trzy tygodnie temu. Jednakże eksperci ostrzegają, że całkowite rozbicie LRA może być niezwykle trudne ze względu na taktykę unikania bezpośredniego starcia z regularna armią i stosowane przez tę organizację metody partyzanckie.
Od 1989 r. Joseph Kony i jego Armia Bożego Oporu (Lord's Resistance Army) pustoszą północną Ugandę. LRA nie posiada w zasadzie spójnego programu, jej ideologia to mieszanina wierzeń chrześcijańskich i starych afrykańskich kultów, a sam Kony pełni bardziej rolę proroka niż przywódcy politycznego. Jego żądania ograniczały się dotąd do pragnienia ustanowienia w Ugandzie "rządu kierującego się dziesięcioma przykazaniami". Walka LRA z rządem prezydenta Museveniego prowadzona jest pod znakiem masowych zbrodni na miejscowej ludności. W wyniku dotychczasowych działań zbrojnych zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, a około dwa miliony innych musiało uciekać ze swych domów. Charakterystyczną cechą działalności LRA jest masowe wykorzystywanie tzw. "dzieci-żołnierzy". Przymusem wcielone w szeregi partyzantki stanowią ok. 80 procent jej stanu bojowego. LRA prowadzi swoje działania nie tylko na terenie Ugandy, ale również w Południowym Sudanie, Republice Środkowoafrykańskiej i północnych rejonach Demokratycznej Republiki Kongo, gdzie dysponuje wieloma bazami szkoleniowymi i kryjówkami.
W sierpniu 2006 r. strony konfliktu rozpoczęły negocjacje nad ostatecznym porozumieniem pokojowym. Uroczyste podpisanie układu pomiędzy przedstawicielami rządu a rebeliantami miało mieć miejsce w kwietniu br., po wielomiesięcznych trudnych rozmowach w sudańskim mieście Dżuba. Jednakże Joseph Kony nie pojawił się na uroczystości mimo wcześniejszych zapowiedzi jego wysłanników. Głównym punktem spornym cały czas pozostaje wystawiony za nim przez MTK nakaz aresztowania. Rebeliancki przywódca wielokrotnie powtarzał, iż nie zgadza się na zawarcie porozumienia dopóki Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze nie wycofa wystawionego za nim nakazu aresztowania.
Na podstawie: news24.com, mg.co.za