Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka Wybory w Zimbabwe

Wybory w Zimbabwe


28 marzec 2008
A A A

08.04.2008

W Zimbabwe trwa politycznypat i wciaż nie są znane rezultaty wyborów prezydenckich z 29 marca. Prezydent Mugabe żąda ponownego przeliczenia głosów, podczas gdy opozycja przed sądem domaga się ujawnienia pełnych wyników wyborów. Tymczasem rząd w obliczu drugiej tury wyborów, wzywa, podobnie jak w kampanii wyborczej z 2000 r., do obrony kraju przed powrotem białych i inicjuje ataki na należące do nich farmy.

Pierwsze wielkie wyzwanie dla Mugabe

Prezydenckie, parlamentarne i municypalne wybory w Zimbabwe odbyły się 29 marca. Obserwatorzy uważają, że rządzący od 27 lat prezydent Robert Mugabe po raz pierwszy stoi przed realną groźbą klęski wyborczej, gdyż społeczeństwo jest już zmęczone permanentnym kryzysem gospodarczym. Początkowo 83-letni prezydent wahał się czy ubiegać się o szóstą już kadencję, ale problemy z wyznaczeniem sukcesora sprawiły, że nie zdecydował się na przejście na polityczną emeryturę. Jak na razie rządowe media opublikowały sondaże dające mu zdecydowaną przewagę.

Głównym kandydatem opozycji jest Morgan Tsvangirai, przywódca Ruchu na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC). To najsłynniejszy przeciwnik prezydenta Mugabego, który wielokrotnie startował już w wyborach i z powodu swej opozycyjnej działalności miewał już problemy z policją.

Tsvangirai obiecuje uzdrowienie gospodarki Zimbabwe. Nieskuteczność podejmowanych przez opozycję działań sprawiła jednak, iż stracił w swej partii wielu zwolenników. W 2006 r. w MDC doszło nawet do rozłamu.

W lutym na politycznej scenie Zimbabwe pojawiła się jednak nowa gwiazda. Simba Makoni, były minister finansów Zimbabwe i prominentny działacz rządzącej partii ZANU-PF, zapowiedział start wyborach prezydenckich. Rzucenie rękawicy prezydentowi Mugabe kosztowało go usuniecie z szeregów partii. Mimo wykluczenia „zdrajcy” żaden z prominentnych członków ZANU-PF oficjalnie go nie potępił - docierały wręcz sygnały o poparciu jakim cieszy się on wśród partyjnych bonzów i dowódców wojskowych. Może to wskazywać, że Makoni reprezentuje liberalne skrzydło partii, przerażone twardogłową polityką Mugabe.

Sfałszuje czy nie sfałszuje?

Opozycja oraz organizacje broniące praw człowieka od tygodni mnożą ostrzenia przed możliwością sfałszowania wyników głosowania przez reżim Mugabe. Byłoby to o tyle łatwe, że rząd nie pozwolił na monitorowanie wyborów przez zagranicznych obserwatorów spoza zaprzyjaźnionych z Zimbabwe krajów Południowoafrykańskiej Wspólnoty Rozwoju (SADC).

Władze oskarżano m.in. o masowe kupowanie głosów, niczym niepohamowane wykorzystywanie państwowych mediów w kampanii wyborczej Mugabe i partii ZANU-PF oraz dopisywanie „martwych dusz” do list wyborczych. Szczególne kontrowersje wzbudziły doniesienia, jakoby rząd nakazał wydrukować aż 9 milionów kart do głosowania - o ponad 3 miliony więcej niż jest obywateli uprawnionych do głosowania.
Tymczasem strona rządowa od pewnego czasu oskarża opozycję, że ta w razie niekorzystnych dlań wyników wyborów rozpęta w Zimbabwe podobną falę przemocy, jaka niedawno miała miejsce w Kenii. Ta ostatnia obawia się z kolei, że Mugabe w razie wyborczej porażki ucieknie się do zamachu stanu. Przedstawiciele armii i policji oświadczali bowiem kilkukrotnie, że nie zaakceptują na stanowisku prezydenta nikogo poza Mugabe.

Tegoroczna kampania wyborcza przebiegała w dość spokojnie, zwłaszcza w porównaniu z atmosferą przemocy, która towarzyszyła wyborom z 2000 i 2005 r. Zdarzały się jednak wypadki, że policja szykanowała zwolenników opozycji.  Nawet sam Tsvangirai został w styczniu „prewencyjnie” zatrzymany przez policję.

Przed samymi wyborami szefowie zimbabweńskiej armii i służb bezpieczeństwa ogłosili stan najwyższego pogotowia. Gdy opozycja na podstawie wyników z części okręgów ogłosiła swoje zwycięstwo, rzecznik rządu ostrzegł, że uznanie kogoś prezydentem przed komunikatem państwowej komisji wyborczej uznane zostanie za zamach stanu. Mimo to opozycja zdecydowała się 2 kwietnia oficjalnie ogłosić swe zwycięstwo.

Oficjalne wyniki wyborów opublikowane tego samego dnia przez centralną komisję wyborczą wskazały, że obie frakcje opozycyjnego Ruchu na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC) zdobyły większość w izbie niższej zimbabweńskiego parlamentu. Miejsca w Senacie MDC i ZANU-PF podzieliły po równo. Wciąż nie są znane jednak wyniki wyborów prezydenckich.

Władca absolutny

Robert Mugabe rządzi Zimbabwe (dawniej Rodezja Południowa) od 1980 r., gdy jego partyzancki ruch ZANU-PF przejął władzę z rąk rasistowskiego białego reżimu Iana Smitha. Z biegiem czasu jego początkowo umiarkowane rządy stawały się co raz mniej demokratyczne, a co raz bardziej brutalne i radykalne. Mimo, że Zimbabwe panuje oficjalnie system wielopartyjny, raporty organizacji broniących praw człowieka donoszą o nagminnych przypadkach fałszerstw wyborczych, wykorzystywania struktur państwowych na rzecz rządzącej partii oraz represjach wobec działaczy opozycji, w postaci aresztowań, tortur i zabójstw. USA uznaje Zimbabwe za jedno z "sześciu najbardziej tyranizowanych państw na świecie".

Polityka Mugabe, a zwłaszcza jego reforma rolna doprowadziły poza tym Zimbabwe do niemal kompletnej ruiny. PKB spadło w porównaniu z 2002 r. o 40 procent, a inflacja wynosi ponad 26 tysięcy procent, co stanowi światowy rekord. Obecnie blisko 80 procent mieszkańców Zimbabwe jest bez pracy, brakuje paliwa i artykułów żywnościowych, coraz częstsze są przerwy w dostawach wody i elektryczności, a ponure żniwo zbiera epidemia AIDS. W rezultacie prawie trzy miliony obywateli uciekły z kraju ojczystego do Republiki Południowej Afryki.