Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka Zambia/ Prawo do zgromadzeń jednak niezagrożone

Zambia/ Prawo do zgromadzeń jednak niezagrożone


17 grudzień 2006
A A A

Minister spraw wewnętrznych Zambii Ronnie Shikapwasha zaprzeczył jakoby rząd miał zamiar zawiesić prawo do zgromadzeń publicznych. Minister twierdzi, że prasa źle zinterpretowała słowa jego zastępcy, który w piątek zasugerował konieczność wprowadzenia takiego zakazu.

W piątek zambijski wiceminister spraw wewnętrznych Chrispin Musosha oświadczył, że rząd jest zmuszony zakazać partiom politycznym organizowania publicznych zgromadzeń. Musosha wyraźnie oświadczył, że taki zakaz jest konieczny dla bezpieczeństwa kraju, zagrożonego przez działania kontrowersyjnego przywódcy opozycji – Michaela Satę. Zdaniem wiceministra, Sata na swych popularnych wiecach podburza słuchaczy do tego stopnia, że policja musi być stale w stanie pełnej gotowości.
Władze Zambii oskarżają Satę, że dąży do obalenia demokratycznie wybranego rządu. Prezydent Levy Mwanawasa już dwa tygodnie temu oświadczył, że Sacie i jego „Frontowi Patriotycznemu” powinno się  zakazać organizowania wieców, gdyż „sabotują” one bezpieczeństwo państwa.

Michael Sata przegrał wrześniowe wybory prezydenckie, w których był najgroźniejszym rywalem dotychczasowego prezydenta Levy’ego Mwanawasy. Sata uważa, że wybory sfałszowano, a swoje wiece traktuje jako element „permanentnej kampanii wyborczej” przed wyborami jakie odbędą się za cztery lata.

Słowa Musoshy odbiły się głośnym echem. Na rząd spadła potężna fala krytyki, dlatego zdecydował się on wycofać z  kontrowersyjnego pomysłu. Na sobotniej konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Ronnie Shikapwasha zaprzeczył jakoby istniał plan zawieszenia prawa do zgromadzeń publicznych i stwierdził, że prasa źle zinterpretowała słowa jego zastępcy. Zapewnił też, że zgromadzenia publiczne mogą się odbywać zgodnie z dotychczasowym prawem.

Źródłem popularności Saty, a zarazem ostrości jego konfliktu z władzami jest panująca w Zambii nędza. Mimo pozytywnego trendu w gospodarce (wzrost gospodarczy wynosi 5.1 procent a inflacja spadła z 30 do 8 procent) PKB per capita wynosi wciąż 395 dolarów na osobę. Zambia pozostaje w ten sposób jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Oblicza się, że aż 70 procent jej mieszkańców żyje za mniej niż dolar dziennie. Wielu Zambijczyków uważa, że z owoców wzrostu gospodarczego korzystają jedynie zagraniczni inwestorzy, zwłaszcza ci którzy inwestują w główne zambijskie bogactwo – miedź.

Michael Sata obiecuje całkowitą zmianę dotychczasowego kierunku polityki gospodarczej, stąd wielu uważa go za lewicowego populistę. Za winnych nędzy Zambijczyków uznaje zagranicznych inwestorów – Chińczyków, Hindusów i Libańczyków – i obiecuje ich wypędzenie z kraju. Ciepło wyraża się też o dyktatorze Zimbabwe - Robercie Mugabe.

Na podstawie: BBC, www.news24, „Mail&Guardian”