Zamieszki w Gabonie
Zamieszki na ulicach Libreville wybuchły w czwartek, 3 września, po ogłoszeniu oficjalnych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich. Z poparciem około 42 proc. zwyciężył je Ali Ben Bongo, kandydat rządzącej PDG i syn zmarłego w czerwcu prezydenta Omara Bongo. Frekwencja wyniosła poniżej 50 proc., wybory są jednak ważne. Według oficjalnych wyników, Bongo zwyciężył przed André Mba Obame, byłym ministrem spraw wewnętrznych (26 proc.) i opozycyjnym kandydatem, Pierre’em Mamboundou (25 proc.). Opozycja kwestionuje wyniki, tym bardziej, że w najgęściej zaludnionej prowincji kraju, Estuaire, zwyciężył André Mba Obame. Żadna z partii poza PDG nie wydała jednak jeszcze oficjalnego komunikatu w tej sprawie.
Jeszcze przed ogłoszeniem wyników atmosfera w stolicy była napięta. W nocy siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, by rozpędzić tłum zwolenników opozycji, zgromadzonych w pobliżu budynku komisji wyborczej. Po ogłoszeniu wyników na ulice Libreville wyległy tłumy, na głównej alei miasta palono opony, zaatakowano więzienie i uwolniono więźniów oraz podpalono konsulat generalny Francji. Szef francuskiej dyplomacji, Bernard Kouchner, wezwał francuskich obywateli zamieszkałych w Gabonie do pozostania w domach. Obiecał, że w razie potrzeby rząd zapewni im ochronę.
Opozycja cały czas obawiała się, że wyniki zostaną sfałszowane, aby zapewnić sukcesję z ojca na syna. Omar Bongo, ojciec Aliego Bena, rządził krajem przez blisko 42 lata. Oficjalne wyniki wyborów nie były więc zaskakujące. Analitycy przewidują, że Ali Ben będzie kontynuował politykę ojca: sprzyjającą zagranicznym inwestycjom w sektorze finansowym i branży wydobywczej. Będzie jednak musiał dążyć do dywersyfikacji gospodarki, która opiera się tylko na stale kurczących się złożach ropy.
Na podstawie: news24.com, news.bbc.co.uk, rfi.fr