Zimbabwe/ Opozycja ogłosiła swe zwycięstwo
Opozycyjny Ruch na rzecz Demokratycznej Zmiany (MDC) ogłosił w środę, iż to on odniósł zwycięstwo w połączonych wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Państwowa komisja wyborcza wciąż zwleka tymczasem z ogłoszeniem oficjalnych wyników sobotniego głosowania.
„Przedstawmy sprawę jasno, on wygrał wybory... Morgan Richard Tsvangirai jest nowym prezydentem Zimbabwe, bez żadnej drugiej tury” oświadczył podczas środowej konferencji prasowej sekretarz generalny MDC, Tendai Biti.
Według zebranych przez opozycję obliczeń Tsvangirai miał zdobyć 50.3 proc. głosów, podczas gdy dotychczasowy prezydent, Robert Mugabe - 43.8 procent. Kandydat, który przekroczy próg 50 procentowego poparcia zostaje prezydentem bez konieczności organizowania drugiej tury.
Według Bitiego opozycja zdobyła też 110 miejsc w parlamencie (11 z nich przypadło rozłamowej frakcji MDC), podczas gdy rządząca partia ZANU-PF – 96.
Opozycja zdecydowała się opublikować obliczone przez siebie wyniki, gdyż jest „zirytowana i rozczarowana” postawą państwowej komisji wyborczej, która od zakończenia wyborów nie przedstawiła jeszcze żadnych konkretnych wyliczeń. Opozycja obawia się, iż ta zwłoka jest zwykłą grą na czas, mającą umożliwić rządowi sfałszowanie wyników wyborów.
Biti dał jednak do zrozumienia, że jeżeli oficjalne wyniki nie dadzą żadnemu z kandydatów ponad 50 procentowego poparcia, MDC jest gotowe przystąpić do drugiej tury. Jest to o tyle istotne, że nawet organizacje pozarządowe monitorujące wybory dając Tsvangiraiemu zwycięstwo nie dają mu aż tak dużej przewagi.
Rządząca partia ZANU-PF uznała oświadczenie opozycji za przejaw „myślenia życzeniowego”, a wiceminister informacji Zimbabwe, Bright Matonga, uznał je za nieodpowiedzialne i grożące wybuchem przemocy. Wcześniej, rząd groził, że przedwczesne ogłoszenie zwycięstwa przez którąkolwiek z partii zostanie uznane za próbę zamachu stanu.
Prezydenckie, parlamentarne i municypalne wybory w Zimbabwe odbyły się 29 marca. Obserwatorzy uważają, że rządzący od 27 lat prezydent Robert Mugabe po raz pierwszy stoi przed realną groźbą klęski wyborczej, gdyż społeczeństwo jest już zmęczone permanentnym kryzysem gospodarczym. Opozycja oraz organizacje broniące praw człowieka od tygodni mnożą ostrzenia przed możliwością sfałszowania wyników głosowania przez reżim Mugabe. Byłoby to o tyle łatwe, że rząd nie pozwolił na monitorowanie wyborów przez zagranicznych obserwatorów spoza zaprzyjaźnionych z Zimbabwe krajów afrykańskich.
Strona rządowa od pewnego czasu oskarża opozycję, że ta w razie niekorzystnych dlań wyników wyborów rozpęta w Zimbabwe podobną falę przemocy, jaka niedawno miała miejsce w Kenii. Ta ostatnia obawia się z kolei, że Mugabe w razie wyborczej porażki ucieknie się do zamachu stanu. Przedstawiciele armii i policji oświadczali bowiem kilkukrotnie, że nie zaakceptują na stanowisku prezydenta nikogo poza Mugabe.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, iol.co.za